Uśmiech powoli wracał na jej pysk. Jednak nie widniał on tak często jak kiedyś. Był ledwo widoczny, okryty cierpieniem. Tym, który zafundowali jej ci, którzy powinni być jej najbliżsi.
Czasami żartowała z innymi starszymi w legowisku, uczestniczyła w życiu klanowym, myślami jednak tak naprawdę była gdzie indziej. Mimo przykrych okoliczności, jakimi była śmierć Kruczego Tańca, udało jej się pogodzić z Króliczą Gwiazdą, chowając urazy, jakie wynikły w związku roli jaką pełnił i decyzjami, jakie musiał podejmować.
Potrafił patrzeć dalej niż ona.
Mimo to z głowy nie mogła wyzbyć się myśli, że ucieczka Pożarowej Łapy, a następnie pojawienie się Sójki było znakami, które mogły ustrzec jej syna przed śmiercią. Po śmierci czarnego wojownika, jej łapy ani razu nie zaprowadziły jej w odwiedziny do kociarni, tak samo odwracała wzrok, gdy któreś z kociąt Płomiennego Ryku zawitało do legowiska starszych i starało się dowiedzieć od kotki, czy to prawda, że są rodziną. Zawsze wtedy milczała, pozwalając innym starszym zająć opowieściami ciekawskie kocięta.
Słyszała jak wiatr wył na zewnątrz, na całe szczęście gęsty krzak, w którym ulokowane było legowisko starszych chronił zasłużonych wojowników przed zimnem. Margaretkowy Zmierzch oparła głowę o bark Brzęczkowego Trelu i przymknęła oczy. Wsłuchiwała się z uśmiechem na pysku w kołysankę nucącą przez starszą. Sen nadszedł szybko.
Wiedziała, że prędzej czy później jej żywot w Klanie Burzy dobiegnie końca. Jednak nie spodziewała się, że nadejdzie w tak spokojny sposób, podczas snu. Być może łaskawi Gwiezdni w ramach zadośćuczynienia za doznane przykrości za życia, zechcieli jej umożliwić spokojne i bezbolesne przejście na drugą stronę?
Musnęła pyskiem śpiącego partnera, żegnając się z nim po raz ostatni. Również zawitała do legowiska wojowników, pozwalając sobie ostatni raz spojrzeć na syna i przytulić go na pożegnanie. Po tym wszystkim stanęła na środku obozu i jako bezcielesna postać skoczyła wysoko w kierunku gwiazd, wznosząc się nad polanami, by móc ostatni raz obrzucić spojrzeniem znane jej tereny.
Wiedziała, że trafi do innego miejsca niż jej syn, przez wzgląd na porzucenie wiary w Srebrzystą Skórę. Mimo to nie czuła żalu, kiedy znalazła się otoczona przez czarny bezkres.
Czasami żartowała z innymi starszymi w legowisku, uczestniczyła w życiu klanowym, myślami jednak tak naprawdę była gdzie indziej. Mimo przykrych okoliczności, jakimi była śmierć Kruczego Tańca, udało jej się pogodzić z Króliczą Gwiazdą, chowając urazy, jakie wynikły w związku roli jaką pełnił i decyzjami, jakie musiał podejmować.
Potrafił patrzeć dalej niż ona.
Mimo to z głowy nie mogła wyzbyć się myśli, że ucieczka Pożarowej Łapy, a następnie pojawienie się Sójki było znakami, które mogły ustrzec jej syna przed śmiercią. Po śmierci czarnego wojownika, jej łapy ani razu nie zaprowadziły jej w odwiedziny do kociarni, tak samo odwracała wzrok, gdy któreś z kociąt Płomiennego Ryku zawitało do legowiska starszych i starało się dowiedzieć od kotki, czy to prawda, że są rodziną. Zawsze wtedy milczała, pozwalając innym starszym zająć opowieściami ciekawskie kocięta.
Słyszała jak wiatr wył na zewnątrz, na całe szczęście gęsty krzak, w którym ulokowane było legowisko starszych chronił zasłużonych wojowników przed zimnem. Margaretkowy Zmierzch oparła głowę o bark Brzęczkowego Trelu i przymknęła oczy. Wsłuchiwała się z uśmiechem na pysku w kołysankę nucącą przez starszą. Sen nadszedł szybko.
~~~
Wiedziała, że prędzej czy później jej żywot w Klanie Burzy dobiegnie końca. Jednak nie spodziewała się, że nadejdzie w tak spokojny sposób, podczas snu. Być może łaskawi Gwiezdni w ramach zadośćuczynienia za doznane przykrości za życia, zechcieli jej umożliwić spokojne i bezbolesne przejście na drugą stronę?
Musnęła pyskiem śpiącego partnera, żegnając się z nim po raz ostatni. Również zawitała do legowiska wojowników, pozwalając sobie ostatni raz spojrzeć na syna i przytulić go na pożegnanie. Po tym wszystkim stanęła na środku obozu i jako bezcielesna postać skoczyła wysoko w kierunku gwiazd, wznosząc się nad polanami, by móc ostatni raz obrzucić spojrzeniem znane jej tereny.
Wiedziała, że trafi do innego miejsca niż jej syn, przez wzgląd na porzucenie wiary w Srebrzystą Skórę. Mimo to nie czuła żalu, kiedy znalazła się otoczona przez czarny bezkres.
Żegnaj skarbie, odejdź ze świadomością, że byłaś lepszą matką niż twoja matka
OdpowiedzUsuńMargaryno nieeeee :( Będziemy tęsknić za tobą, zadbam o świeże kwiatki na twoim grobie
OdpowiedzUsuńNO NIEE aż mi się łezka w oku kręci:((
OdpowiedzUsuń