— Witaj Promieniste Słońce. — Jej głos wydawał mi się niezwykle przyjemny, zupełnie jak śpiew ptaków.
Chciałem coś powiedzieć, gdy nagły podmuch wiatru zaskoczył szylkretkę, przez co prawie się przewróciła, na szczęście załapała równowagę. Rzekłem jednak;
— Nic ci się nie stało? — Zapytałem, dodając po chwili — A i witam moją drogą przyjaciółkę, dbają o ciebie w tym Klanie Burzy dobrze? Jesteś tam bezpieczna?—
— Jestem całkowicie bezpieczna, nie musisz się martwić też co do traktowania. Jedyną złą rzeczą była śmierć jednego z naszych wojowników, Kruczego Tańca. — Dodała ona po chwili — A jak tam u ciebie? Jak się czujesz po śmierci tego ucznia, co zginął przez tego samotnika?
— Wolałbym o tym nie gadać, myśli o tym co stało się biedakowi, sprawiają, że czuje się źle...— Mruknąłem cicho, po czym dodałem — Dobrze, że jesteś bezpieczna, moja droga przyjaciółko, przyznam, że nie chcę, by coś ci się stało. Czas spędzony z tobą jest dla mnie bardzo cenny, szkoda, żeby się skończył... Prawda? —
— Wybacz, zapomniałam o tym, miejmy nadzieję, że jest szczęśliwy w Klanie Gwiazdy. A ktoś już o tym wie?—
— O czym? — Zapytałem, nie rozumiejąc, o czym mówiła kotka. O co jej konkretnie chodziło? Nie chciałem się jednak domyślać, dlatego wolałem się dopytać.
<Nieustraszony Chomiku? Zapraszam do odpowiedzi>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz