Tej samej doby, której Promieniste Słońce spotkał Nieustraszonego Chomika
Byłem w obozie, wpatrzony w moje łapy. Księżyc już dawno był na niebie, a wszyscy spali. Jednak nie obchodziło mnie to, nie mogłem usunąć. Po prostu nie mogłem dziś tego zrobić. Czułem swego rodzaju ból, nie był on jednak z powodu ran czy choroby. A z uczucia. Uczucia, które i tak nie miało szansy rozkwitnąć. Żałowałem, że jej o tym nie powiedziałem. Gdybym mógł cofnąć czas, powiedziałby jej w chwili, gdy się żegnaliśmy, nawet jeśli nie czuła tego samego, chciałbym, by wiedziała. Miałem wrażenie, że nawet jeśli, to i tak zbytnio dbała o swój Klan...
Czy te rozmowy były czymś nielojalnym wobec Klanu Klifu? Tak, poniekąd były. Czy mnie to obchodzi i obchodziło? Nie, nawet jeśli powinno. Od czasu spotkania jej byłem zły. Lecz nie na nią, szanowałem jej decyzję. W końcu jak się kogoś kocha, to się go szanuje, prawda? Szanuje i chroni… Jednak jej nie mogłem ochronić, nie przez granice naszych klanów. Dlatego zostało mi tylko szanowanie jej. Przez te głupie granice. Szczerze zastanawiałem się od tego momentu, czy jestem tu szczęśliwy, czy nie marnuje życia? Te kodeksy… Tak ranią innych. Wreszcie zrozumiałem Niedźwiedzi Miód. To, co zrobił dla miłości. Muszę go przeprosić, jeśli jeszcze kiedykolwiek go spotkam. Tak od serca. W każdym razie czy kodeks ma sens? Tak i nie. Czemu nie moglibyśmy być jednym wielkim Klanem? Albo pozwolić na miłość? Te wszystko mnie bolało. Zastanawiało mnie, skoro Klan Gwiazdy to akceptuje, to czy dbają o koty? Pozwalają na krzywdę kotów, pozwalają na to, co się działo w Klanie Klifu. Czemu musimy cierpieć i umierać za decyzje, które nie należały do nas? Za pomysły, które nie były nasze… Czy Klan Gwiazdy tego chciał? A może po prostu nie miał władzy? Na samą myśl o tym ścisnęło mnie w gardle. Miałem wrażenie, że nie powinienem o tym myśleć. Zwłaszcza gdy aż dwie moje siostry były medyczkami, ale… byłem po prostu wściekły na Klan Gwiazdy, wściekły na przywódców, zastępców i medyków. Nawet poniekąd na moje siostry, mimo że te nic nie zrobiły. Byłem wściekły na samo to, że pozwalają na ten kodeks, na to wszystko. Gdyby nie te wszystkie ich wymyślone problemy, mógłbym nadal gadać z Nieustraszonym Chomikiem! Teraz nie mogłem zrobić nic. Ale to nic. Nie mam jak być od tego wolny. Chyba że… Uciekłbym. Zwiałbym z tego miejsca gdzieś daleko, gdzie nie ma tych zasad. Ta myśl wydała mi się czymś, co chciałbym zrobić. Jednak wtedy przyszła kolejna. Moja rodzina i Pietruszkowa Błyskawica… Oni nie uciekliby. Oni chcieliby tu zostać. Nawet mimo wszystkiego tego. Mieli tu życia, tak samo jak ja. Nawet jeśli miałem tego dość, musiałem to wytrzymać. Chyba powinienem się przespać. Prawda? Położyłem więc głowę na łapach i zamknąłem oko. Miałem nadzieję na szybki sen. Miałem nadzieję, że te myśli są jedynie owocem mojej złości i miną po jakimś czasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz