Pora nagich drzew rozpoczęła się w najlepsze, śnieżne nawałnice stały się niemalże codziennością, prócz dni, gdy słońce dawało chwilę wytchnienia od białego puchu. Srocze Pióro zdecydowanie zatracił się w treningach ze swoją uczennicę. Co prawda wiedział, że mentorem jest, lekko mówiąc, chujowym, jednakże starał się robić wszystko, by przekazać przyszłej wojowniczce wiedzę. Kosztowało go to jednak sporo nerwów, dlatego też niemalże codziennie błagał medyków o odrobinę kocimiętki czy ziarenko maku. Firletkowy Płatek z dnia na dzień stawała się co raz bardziej podejrzliwa, podobnie było z Bursztynowym Pyłem, na szczęście kremowego kocura łatwiej było uprosić o zioła niż szylkretkę. W razie czego pozostawał jeszcze Bluszczowa Łapa.
Ten dzień również zapowiadał się na schematyczny, najpierw trening, później polowanie a na sam koniec proszenie medyków o zielsko i sen. Nic nie wskazywało na to, że coś się stanie. Dopiero o wschodzie słońca, gdy powietrze nadal było ciężkie, zaś mróz zniechęcał do wyjścia na zewnątrz, Srocze Pióro poczuł, że coś jest nie tak. Nie czuł żadnego zapachu zwierzyny, trel ptaków ucichł bardziej niż zwykle. Nawet mysz skrobiąca ziarenka przycichła.
Błoga cicha zawiesiła się nad obozem klifiaków, przerywając każdemu kotu ich poranną rutynę.
— Coś jest nie tak — Melonowy Pysk machnął ogonem, wycofując się do legowiska wojowników. Kilka kotów wyszło w kierunku wejścia do obozu, strosząc futra oraz odsłaniając zęby wraz z pazurami.
Kruki zerwały się do lotu, wrzeszcząc przeraźliwie. Jakiś jazgot rozległ się w oddali.
— Na drzewa! Szybko! Najsilniejsi pomagają starszym, królowym i kociętom! — Miętowy Strumień wpadł do obozu niczym piorun, natychmiast powodując zamieszanie swoimi słowami. Jazgot z każdym uderzeniem serca stawał się głośniejszy. Dudnienie ziemi nadawało całej sytuacji tylko jeszcze bardziej makabrycznego wydźwięku. Przerażony Sroczek pomknął po brata, razem z nim i medykami wdrapując się na drzewa, bezpiecznym będąc, obserwował, jak Melonowy Pysk wraz ze Srebrnym pomagają wejść Piaskowej Wydmie oraz Barwinkowi na drzewa. Wkrótce dołączył do nich Miętowy Strumień, który upewnił się, że jego ukochana jest bezpieczna. Iskrzący Krok oraz Kogut wnosili kocięta na wyższe gałęzie dębu.
Jazgot przemienił się w szczekanie wymieszane z warczeniem. Wielki, biały pies wpadł do obozu, w pysku trzymał głowę Muchomorowej Cętki, białe futro zwierzęcia było ubrudzone krwią wojownika. Srebrna Grzywa widząc, jaki los spotkał jego ukochanego, ze łzami w oczach rzucił się na napastnika. Wkrótce dołączył do niego Melon, który zaatakował oczy psa.
Kundel zaskomlał, rzucając się na niebieskiego kocura. Do walki dołączył jeszcze sam Lwia Gwiazda, każąc rudemu zastępcy wracać na drzewo, zaś samemu wgryzł się w łapę zwierzęcia. Kępy śniegu na zmianę były rozbijane, wyrzucając w powietrze biały puch, innym razem brudziła je krew, nadając całej sytuacji jeszcze bardziej makabrycznego wyglądu. Wojownicy chcieli rzucić się do walki, jednakże słuchając rozkazu lidera - pozostali w miejscu.
Wkrótce szamotanina ustała, pies odbiegł, pozostawiając za sobą kilka ciał oraz przelaną krew. Medycy starali się ratować za wszelką cenę Srebrną Grzywę, jednakże kocur sam poprosił, by pozwolono mu odejść. Nie było dla niego ratunku, pomoc medyków tylko przedłużyłaby to, co nieuniknione - jego śmierć. Dla Melonowego Pyska nie było już ratunku, gardło kocura zostało przegryzione, zaś jego martwe ciało wdeptano w śnieg.
Pośrodku pobojowiska leżał Lwia Grzywa, pozbawiony nóg, jednakże nadal przytomny. Miętowy Strumień wraz z Bursztynowym Pyłem zanieśli kocura do legowiska medyków.
Tej nocy cały klan czuwał, oczekując wieści na temat stanu zdrowia lidera.
Rankiem przysypiające koty obudziło chrapliwe miauknięcie. To Miętowy Strumień wyszedł na zewnątrz. Jego futro ubrudzone było zaschniętą krwią, zaś pysk wykrzywiał ból.
— Lwia Gwiazda, od teraz znany będzie jako Lwia Grzywa, powrócił on do swojego wojowniczego imienia. Obrażenia, jakie otrzymał są poważne, zdecydował więc, że nie będzie on dłużej liderem, przeniesie się więc do starszyzny. Klan Klifu znowu jest w ciężkiej sytuacji, pies zdemolował większą część obozu, jednak wierzę, że damy radę! Ja, Miętowa Gwiazda, nowy lider klanu klifu przysięgam chronić mój klan nawet za cenę życia! Moim zastępcą zostaje Mroźny Oddech. Wierzę, że razem zapewnimy wam wszystkim bezpieczny dom!
Mięty kotami rozniosły się radosne pomruki. Każdy jednak nadal martwił się o Lwią Grzywę, życząc mu zdrowia. Radość mieszała się z rozpaczą.
O zachodzie słońca pochowano poległych wojowników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz