Był zły. Po zgromadzeniu musiał kopać doły, aby powiększyć obóz. Praca była ciężka i żmudna. Głód mu doskwierał, a tunele były ciasne. Ponownie to dziwne uczucie pojawiło się, dusząc go pod masą piasku. Nie chciał tu umierać! Szybko wygramolił się na zewnątrz, łapiąc oddech i uspokajając drżenie łap. To była tortura. Już sądził, że poradził sobie z tym strachem, ale nie... Przebywanie pod ziemią nadal było dla niego koszmarem. Matka naprawdę go nienawidziła.
Postanowił więc przenosić piach. Już i tak uformowała się wysoka dość górka, która niszczyła estetykę obozu. Nie miał zamiaru słuchać kolejnych narzekań, więc starał się jak mógł, pozbywać się piachu. Było to jednak trudne, bo żyjąc na wrzosowiskach, nie mógł sobie pozwolić na korę z drzewa, na którą mógł zapakować ładunek. Gorzej sprawa się miała z faktem, że niedługo nadejdzie Pora Nagich Drzew i będą umierać w zimnie.
Napił się wody z mchu, robiąc sobie kilka oddechów przerwy. Czuł, że osiąga kres swoich sił. A dlaczego? Wzrok spoczął na Pokręconym Łbie. Kotka została zdegradowana do roli ucznia i jedynym jej obowiązkiem było polowanie i ponownie szkolenie się na wojowniczkę. Nie musiała nic kopać. Ta widząc, że się jej przygląda, podeszła. Na jego pysk wkradł się grymas.
- Dzięki ci za to - warknął jej w pysk.
- Za co?
- To ty zaczęłaś nękać Jałowcowy Świt. To. Twoja. Wina. Gdybyś nie wtrącała się, to nie mielibyśmy tej kary. - syknął.
- Moja? To ty zacząłeś!
- Nie bo ty! Najpierw uczyłaś go przeklinać, a później sprawiłaś mu przykrość! - Zamachał nerwowo ogonem. - Powinnaś kopać te jamy z nami! Powinnaś widzieć jak twój "przyjaciel", którego tak załatwiłaś cierpi!
Obserwował ją i jej reakcję. Oby zrozumiała co jej zachowanie zapoczątkowało. Nie wiedział czy Jałowcowy Świt jeszcze kiedykolwiek wróci do swojego szczęśliwego ja. Było mu go bardzo żal. Nie zasłużył na takie traktowanie. A mógł się wtedy powstrzymać i dać mu spokój... Wtedy tylko on i Pokręcony Łeb mieliby karę.
<Pokręcony Łbie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz