– Tak się nie robi! – miauknęła ostro do uczennicy. Dodała jednak ciszej. – A jeżeli tak, to musisz doprecyzować swoją technikę – i mrugnęła do młodej. Nie planowała jej karać. Mogła najwyżej spróbować nauczyć odpowiedniego zachowania. Od tego niby byli rodzice, lecz oni usłyszą o tym gdzieś pewnie dopiero pod wieczór. To wszystko było dziwne. Poniekąd będąc mentorem, odwalała za nich trochę roboty.
– Uh, dobra… Ja naprawdę chcę być już sprawna! Przez niego później skończę szkolenie! – krzyknęła smutno młoda kotka.
– Wszystko będzie dobrze, zobaczysz… – zamruczała cicho do bratanicy. – Nauczę cię jak najlepiej będę potrafiła! Rozumiesz?
– T-tak… Ale obiecujesz?
– Co?
– Że NA PEWNO pokażesz mi wszystko?
– Oczywiście! – zaskoczona otworzyła szeroko oczy. Jak mogła w to nie wierzyć?
– Nie chcę zawieść rodziców, wiesz? – zauważyła jej uczennica.
– Spoko. Jakby, ja w twoim wieku też chciałam być jak najlepsza. Wtedy oczywiście, to było tylko poznawanie ziół. Dopiero dzięki innym kotom, zdałam sobie sprawę, że się obijam. No i wtedy uczyłam się na wojowniczkę. Potem… Wiadomo co. Ale zapał do pracy jest najważniejszy. Ej, mogłabyś spróbować wstać? – rzuciła nagle jej mentorka.
Poziomka spojrzała na nią z zainteresowaniem, ale ubiegł ją Wschód.
– O nie, nigdzie się z tąd nie ruszasz! – ostrzegł ją szybko – A ty Brzoskwinko, chyba powinnaś zająć się... eeee, swoimi sprawami? – dodał już mniej pewnie, a pręgowana prychnęła z poirytowaniem. Po chwili zniknęła w wyjściu.
*Teraźniejszość*
– Wiem, że tam jesteś, złaź! – zawołała ją Brzoskwinka, a Poziomka niechętnie zeskoczyła z gałęzi.
– O co chodzi?
– Wiesz, że obiecałam ci szybkie ukończenie treningu. Ale jak będziesz się guzdrać, to nic nie osiągniesz!
<Ciotka? Sorry za gniota, ale piszę na siłę xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz