* przed zgromadzeniem*
- Jeszcze się głupio pytasz! - syknął. - Czego ci brakowało? No czego? Władza uderzyła ci do głowy i już zapomniałeś, że masz rodzinę, która cię kocha! Potraktowałeś mamę jak śmiecia! W czym Zbożowy Kłos jest lepsza? W tym, że się puszcza z zajętym kocurem? Brzoskwiniowa Bryza pozostała ci wierna, była dla ciebie wsparciem. A ty? Zdradziłeś mamę! Nie ma żadnego usprawiedliwienia! Jesteś warty tyle co wronia strawa, ojcze! To co następne? Może zrobicie sobie ze Zbożem gówniaki? Zawiodłeś mnie!
Słyszał przyspieszony oddech syna, skulił uszy, a jego końcówka ogona drgała nerwowo. Dlaczego... dlaczego cały świat zwrócił się przeciwko niemu? NIGDY nie zdradził ukochanej. Jej słowa... słowa Kaczorka... bolały. Wgryzały się w jego duszę, rozrywając ją na kawałki.
- Co teraz zamierzasz? - Kacze Pióro odwrócił głowę, nawet nie mając zamiaru na niego spojrzeć.
Chciał tak bardzo mu to wytłumaczyć. Ale... czy mu uwierzy? Brzoskwiniowa Bryza nie wierzyła... Nigdy przecież jej nie okłamał. Dlaczego więc teraz... mu nie ufała?
- Nie zdradziłem twojej mamy nigdy. To są plotki. Ktoś je rozpuszcza... nie wiem w jakim celu. Pytasz co zamierzam? Chcę znaleźć tego, który zniszczył mi tym życie i zmusić, aby przyznał się do kłamstwa, a później? Później wygnam ją lub jego z klanu - powiedział, po czym spojrzał na syna.
Ten nadal unikał jego wzroku. Czy uwierzył? Nie miał pojęcia. Podszedł do niego bliżej. Chciał położyć na nim ogon, polizać po łebku jak za dawnych czasów... ten jednak szybko odskoczył w bok co zabolało.
- Nie zdradziłem twojej mamy. Przysięgam na Klan Gwiazdy. Wybrałem Zbożowy Kłos na swojego zastępcę, ponieważ chciałem, aby po śmierci rządził ktoś, kto udźwignie to całe liderowanie i brzemię, i się nie złamie. Nie łączy nas nic więcej... Uwierz... Gdybym wiedział, że to tak ma się skończyć... Nigdy nie przyjąłbym decyzji Aroniowej Gwiazdy. Jako młody kociak sądziłem, że bycie liderem jest super. Teraz... rozumiem, że to droga pełna intryg, masy problemów oraz samotności. Wybacz mi jeżeli sprawiłem wam przykrość, ale na Klan Gwiazdy! Nie zdradziłem twojej matki! Nie tknąłem Zbożowego Kłosu! Nie mam z nią kociąt, nie zamierzam nawet! Jestem już stary i zmęczony. Nie mam sił na romanse. Szczerze to gdybym nie miał tych dziewięciu żyć... gdyby karą za to nie była Mroczna Puszcza... z chęcią odszedłbym, abyście nie musieli już cierpieć. Zrozumiem jeżeli nadal będziesz sądził jak inni. Moim dowodem jest tylko słowo... I Klan Gwiazdy... Jesteś medykiem... zapytaj ich we śnie. Może dostaniesz odpowiedź. - miauknął, po czym odwrócił się do syna tyłem, nie orientując się czy nadal tu był, czy może wyszedł. Zamknął oczy, próbując poradzić sobie z tym cierpieniem, które powoli przejmowało go w swoje objęcia.
Słyszał przyspieszony oddech syna, skulił uszy, a jego końcówka ogona drgała nerwowo. Dlaczego... dlaczego cały świat zwrócił się przeciwko niemu? NIGDY nie zdradził ukochanej. Jej słowa... słowa Kaczorka... bolały. Wgryzały się w jego duszę, rozrywając ją na kawałki.
- Co teraz zamierzasz? - Kacze Pióro odwrócił głowę, nawet nie mając zamiaru na niego spojrzeć.
Chciał tak bardzo mu to wytłumaczyć. Ale... czy mu uwierzy? Brzoskwiniowa Bryza nie wierzyła... Nigdy przecież jej nie okłamał. Dlaczego więc teraz... mu nie ufała?
- Nie zdradziłem twojej mamy nigdy. To są plotki. Ktoś je rozpuszcza... nie wiem w jakim celu. Pytasz co zamierzam? Chcę znaleźć tego, który zniszczył mi tym życie i zmusić, aby przyznał się do kłamstwa, a później? Później wygnam ją lub jego z klanu - powiedział, po czym spojrzał na syna.
Ten nadal unikał jego wzroku. Czy uwierzył? Nie miał pojęcia. Podszedł do niego bliżej. Chciał położyć na nim ogon, polizać po łebku jak za dawnych czasów... ten jednak szybko odskoczył w bok co zabolało.
- Nie zdradziłem twojej mamy. Przysięgam na Klan Gwiazdy. Wybrałem Zbożowy Kłos na swojego zastępcę, ponieważ chciałem, aby po śmierci rządził ktoś, kto udźwignie to całe liderowanie i brzemię, i się nie złamie. Nie łączy nas nic więcej... Uwierz... Gdybym wiedział, że to tak ma się skończyć... Nigdy nie przyjąłbym decyzji Aroniowej Gwiazdy. Jako młody kociak sądziłem, że bycie liderem jest super. Teraz... rozumiem, że to droga pełna intryg, masy problemów oraz samotności. Wybacz mi jeżeli sprawiłem wam przykrość, ale na Klan Gwiazdy! Nie zdradziłem twojej matki! Nie tknąłem Zbożowego Kłosu! Nie mam z nią kociąt, nie zamierzam nawet! Jestem już stary i zmęczony. Nie mam sił na romanse. Szczerze to gdybym nie miał tych dziewięciu żyć... gdyby karą za to nie była Mroczna Puszcza... z chęcią odszedłbym, abyście nie musieli już cierpieć. Zrozumiem jeżeli nadal będziesz sądził jak inni. Moim dowodem jest tylko słowo... I Klan Gwiazdy... Jesteś medykiem... zapytaj ich we śnie. Może dostaniesz odpowiedź. - miauknął, po czym odwrócił się do syna tyłem, nie orientując się czy nadal tu był, czy może wyszedł. Zamknął oczy, próbując poradzić sobie z tym cierpieniem, które powoli przejmowało go w swoje objęcia.
<Kaczorku?>
jakie cudowne opowiadanie
OdpowiedzUsuń