– Teraz ty! – zawołał Niezapominajek, uśmiechając się w jego stronę. Jabłkowa Łapa pochylił się, balansując na brzegu gałęzi. Przełknął głośno ślinę. Nigdy nie przepadał za wysokościami (szczególnie po śmierci Rzecznej Bryzy – często miewał koszmary ze sobą siedzącym na drzewie w roli głównej) i nie rozumiał zamiłowania Orzeszki do wspinania się. Osobiście wolał pływanie – dawało mu ono wrażenie kontroli.
Jednak mimo wszystko postanowił zaufać Niezapominajkowej Łapie.
Skoczył.
Jednak mimo wszystko postanowił zaufać Niezapominajkowej Łapie.
Skoczył.
***
Jabłkowa Bryza musiał przyznać, że za wszelką cenę unikał patrolów z rodziną Orzecha. Czuł się winny, wiedząc, że ich zawiódł. Zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie większość kotów (od których, nawiasem mówiąc, zaczął się mocniej izolować) postrzega go jako chorobliwie zakochanego w morderczyni, niegodnego zaufania zdrajcę. Przerażało go to, jednak nie tylko dlatego, że bał się odrzucenia – był prawie pewny, że część członków Klanu Nocy będzie przelewała swoją złość również na dzieci.
Dlatego właśnie wcale nie był zadowolony, kiedy został przydzielony do patrolu łowieckiego Niezapominajkowego Snu.
Biegł kilka kroków za kocurem, nerwowo przecinając ogonem powietrze. Wokół panowała niezręczna cisza, przerywana tylko cichym szumem rzeki. Jabłkowa Bryza zastrzygł nerwowo uszami – czuł, że to właśnie czarno–biały wojownik był tym, kogo najbardziej zawiódł. Kiedyś (o wielki Klanie Gwiazdy, jak dawno temu to było?!) obiecał mu przyjaźń, a przyjaźń nie powinna polegać na ranieniu innych. Point czuł potrzebę wytłumaczenia, rozmowy z Niezapominajkiem. W końcu… Chyba mu się to należało, prawda?
Zanim zdążył dokładnie to przemyśleć, zaczął mówić.
– Niezapominajkowy Śnie? – mruknął nieśmiało, spoglądając na niego kątem oka. Drugi kocur podniósł głowę, a Jabłkowa Bryza z przerażeniem zdał sobie sprawę, że nie jest w stanie opisać widzianych w jego oczach emocji. – Ja… Przepraszam – wydukał, spuszczając łeb. – Mogłem powstrzymać Orzeszkę – stwierdził, kładąc po sobie uszy. – Gdybym to zrobił, wszystko byłoby po staremu – miauknął z tęsknotą w głosie. – Cokolwiek sądzisz o tej sytuacji, błagam, nie mścij się przez to na kociętach.
< Niezapominajku? Udawajmy, że ten odpis nie jest z lutego, dobrze? >
zastanowię się *nadal kurczowo trzyma kij baseballowy*
OdpowiedzUsuń*pakuje torby i profilaktycznie wyprowadza się z kraju*
UsuńJa dzisiaj ci obiad zrobiłam Jabłecznik, co ja mam z nim zrobić teraz 😭😭
Usuńprześlij pocztą
UsuńAle wiesz jak to długo leci
Usuń