— No co, nie możesz marnować czasu na rysowanie jakiś innych bzdetów — dodała Pierwomrówka — prawda?
Powoli skinęła głową, odwracając się cała, przodem do czekoladowej. Klient nasz pan.
— Dobrze — miauknęła w końcu — Gdzie, tutaj?
— Yyyy... Tak? Tu każdy będzie mógł moją podobiznę zobaczyć!
Rzuciła jeszcze spojrzenie na ich otoczenie; wątpiła, aby weście do żłobka było dobrym miejscem na sztukę. Ale klient nasz pan. Zmrużyła oczy i przyjrzała się kotce. Para oliwkowych ślipi była jedynym, co wyróżniało się na tle brązowo-białego kołtuna futra. Może poza paroma listkami, które wplątały się w długą kryzę.
Niepewnie przyłożyła pazur do ziemi. Powstało kółko... Trochę krzywe. Pod nim jeszcze jedno. Dwie kreski, dwa łuki na "czubku głowy". Dwie kropki za oczy... Zamyśliła się na chwilkę. Pod kocią postacią pojawiła się trawa, a do góry słoneczko.
— Skończyłaś? — siostra wychyliła głowę do przodu, wyrywając się ze wcześniej przyjętej, dostojnej pozycji. Firletka pokiwała głową — Świetnie. Posuń się i pokaż.
Liliowa została odepchnięta na bok, a jej miejsce zajęte przez pochyloną nad arcydziełem Mróweczką.
Powoli skinęła głową, odwracając się cała, przodem do czekoladowej. Klient nasz pan.
— Dobrze — miauknęła w końcu — Gdzie, tutaj?
— Yyyy... Tak? Tu każdy będzie mógł moją podobiznę zobaczyć!
Rzuciła jeszcze spojrzenie na ich otoczenie; wątpiła, aby weście do żłobka było dobrym miejscem na sztukę. Ale klient nasz pan. Zmrużyła oczy i przyjrzała się kotce. Para oliwkowych ślipi była jedynym, co wyróżniało się na tle brązowo-białego kołtuna futra. Może poza paroma listkami, które wplątały się w długą kryzę.
Niepewnie przyłożyła pazur do ziemi. Powstało kółko... Trochę krzywe. Pod nim jeszcze jedno. Dwie kreski, dwa łuki na "czubku głowy". Dwie kropki za oczy... Zamyśliła się na chwilkę. Pod kocią postacią pojawiła się trawa, a do góry słoneczko.
— Skończyłaś? — siostra wychyliła głowę do przodu, wyrywając się ze wcześniej przyjętej, dostojnej pozycji. Firletka pokiwała głową — Świetnie. Posuń się i pokaż.
Liliowa została odepchnięta na bok, a jej miejsce zajęte przez pochyloną nad arcydziełem Mróweczką.
***
Siedziała tyłem do wejścia, łapy pełne drobnych listków i korzonków. Słońce nie zdążyło jeszcze zajść za horyzont, ale jego promienie zmieniły już kolor, a temperatura zaczęła opadać. Korzystając właśnie z tych ostatek światła zajęła się sortowaniem ziół, które wcześniej Skowronek zostawił specjalnie dla niej. Lubiła to robić. Gdy zapamiętała już wygląd części roślinek bez problemu mogła układać je na przydzielone miejsca, w pamięci powtarzając ich właściwości. Wybierała podwiędłe listki, prostowała pozaginane łodyżki i otrzepywała korzenie z ziemi... Takie drobnostki. A ile frajdy jej przynosiły.
— Haloo? — odwróciła się na znajomy głos. Pierwomrówka wyłoniła się zza rogu — O, tu jesteś.
— Cześć — uśmiechnęła się — Potrzebujesz czegoś? Źle się czujesz?
Czekoladowa prychnęła i podeszła bliżej.
— Nie, nic z tych rzeczy. Ale pomyślałam, że dawno mnie nie widziałaś... Na pewno za mną tęskniłaś.
— Widziałyśmy się wczoraj — mruknęła pod nosem, ale szybko wyprostowała się i spojrzała na siostrę — To miło z twojej strony. Podobają ci się twoje treningi?
<siora?>
[332 słowa]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz