*jakiś czas temu. Świeżo po akcji ze Skarabeusz*
Źrenice zwęziły jej się ze strachu, kiedy usłyszała o Skarabeusz.
- Nie będę rozmawiać z tobą o Głupiej Łapie. Jest głupia, nieodpowiedzialna, niebezpieczna i powinnaś trzymać się od niej z daleka.
- Nie prawda... Ona nic nie zrobiła! - odparła Lament, spoglądając na matkę.
- Lament, skończ ten temat. Wszyscy wiemy, że jest winna i jeżeli nie chcesz skończyć jak ona, to nawet na nią nie patrz.
- Zakazali nam się tylko do niej odzywać - burknęła kotka, zwieszając ze złością głowę.
Medyczka spojrzała na nią ostro.
- To, że nie zakazali ci czegoś robić, nie znaczy, że powinnaś. Rozumiemy się?
- Naprawdę w to wszystko wierzysz?
- Lament, ma Cię nie być przy Głupiej Łapie, jasne? Koniec dyskusji.
- Nie - mruknęła czarna.
- Wynoś się stąd. I nie zbliżaj się do swojego rodzeństwa. Nie chcę, żeby komukolwiek z naszej rodziny coś się stało przez waszą głupotę.
- Co? O czym ty mówisz?
- Jeżeli już chcesz skazać swoje życie na potępienie i nie mogę cię powstrzymać, to przynajmniej nie pociągnij reszty rodziny na dno.
- Ale... To wszystko jest bez sensu!
Szylkretka wysunęła pazury, wbijając je w ziemię.
- Wynoś się stąd teraz! - krzyknęła, bijąc ogonem o ziemię i wzbijając w powietrze kurz. Pędzelkowana spojrzała jeszcze na matkę buntowniczo, po czym powoli wyszła z lecznicy. Rozwścieczona brązowooka dopiero teraz uspokoiła się i zauważyła stojące w wejściu Jabłoniowy Sad z przednią łapą w górze.
- Mogę wejść? - zapytało niepewnie.
- Mhm - mruknęła.
<Lament?>
Wyleczeni: Jabłoniowy Sad
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz