Niebieska skinęła głową, nadal wahając się lekko.
— Mżący Przelot — przedstawiła się szybko, nieznacznie wygładzając sierść na piersi. Skoro była medyczką, to raczej nie stanowiła zagrożenia, a poza tym... Z tego co wiedziała, była to siostra Ćmiej Łapy. A skoro Ciemka była tak uprzejmym i miłym kotem, że skłoniło ją to do myślenia, że stojąca przed nią szylkretka też musi wpadać w te kategorie.
Obejrzała się za siebie. Sama odeszła porządny kawałek od obozu. Uczennica strzepnęła nerwowo ogonem, wpatrując się w nią intensywnie.
— Daleko się zapuściłaś w nasze terytorium — zaznaczyła stanowczym głosem, utrzymując jednak przyjazną minę — Pozwól, że odprowadzę cię do granicy. Nie chcemy, aby żadna z nas miała kłopoty, prawda?
Szylkretka skinęła głową.
— Ah, tak- Jak najbardziej — miauknęła z uśmiechem, podnosząc z ziemi wiązkę ziół, które najwyraźniej wcześniej nazbierała.
Mżawka podniosła jedną z brwi, wbijając ją w roślinki.
— Mżący Przelot — przedstawiła się szybko, nieznacznie wygładzając sierść na piersi. Skoro była medyczką, to raczej nie stanowiła zagrożenia, a poza tym... Z tego co wiedziała, była to siostra Ćmiej Łapy. A skoro Ciemka była tak uprzejmym i miłym kotem, że skłoniło ją to do myślenia, że stojąca przed nią szylkretka też musi wpadać w te kategorie.
Obejrzała się za siebie. Sama odeszła porządny kawałek od obozu. Uczennica strzepnęła nerwowo ogonem, wpatrując się w nią intensywnie.
— Daleko się zapuściłaś w nasze terytorium — zaznaczyła stanowczym głosem, utrzymując jednak przyjazną minę — Pozwól, że odprowadzę cię do granicy. Nie chcemy, aby żadna z nas miała kłopoty, prawda?
Szylkretka skinęła głową.
— Ah, tak- Jak najbardziej — miauknęła z uśmiechem, podnosząc z ziemi wiązkę ziół, które najwyraźniej wcześniej nazbierała.
Mżawka podniosła jedną z brwi, wbijając ją w roślinki.
— Zebrałam je już wcześniej, tutaj się tylko rozglądałam — zapewniła ją Zaćmiona Łapa, wyczuwając jej ostre spojrzenie — Obiecuję, nie zabieram wam ziół.
— Nie osądzam cię o to — westchnęła dymna — No dobrze, w takim razie chodźmy.
Śnieżna papka rozchlapywała się pod jej łapami, gdy wraz z patrolem szła wzdłuż granicy z klanem Klifu. Mewia Łapa u jej boku mówił coś do podążającego za nimi Siwej Czapli, a na samiutkim końcu szła jego uczennica, Kunia Łapa, z szeroko otwartymi oczami. Był to jeden z rzadszych momentów, gdy to jej przypadało prowadzenie patrolu - była głównie przypasowywana do grup starszych i bardziej doświadczonych kotów, ale nie tym razem. I jak na razie szło jej dobrze; nikt nie odbiegał w nie wiadomo jakim kierunku, a ślady zapachowe były odnawiane bez problemu. W krótce w jej polu widzenia ukazała się znajoma kotka, z głową za krzewem tuż przy granicy. Gdy podeszli bliżej, zaskoczona uczennica podniosła się na łapy, uważnie obserwując patrol. Ale nie wyglądali oni groźnie; po chwili wszyscy zaczęli się rozchodzić - Czapla wraz z Bagietką rozmawiali o czymś zawzięcie, a Kuna uparcie próbowała uzyskać odpowiedź na swoje pytanie od mentora, wskazując łapą na coś w koronie drzewa.
— Witaj Zaćmiona Łapo — uśmiechnęła się lekko, gdy została sama przy granicy — Jak się miewasz? Zbiory ziół są obfite?
Szylkretka zrelaksowała się na przyjazny ton Mżawki, chociaż nadal pozostała gotowa do wycofania się.
— Dobrze, dziękuję. Po poprawie pogody wiele roślinek wypuściło pędy, więc muszę powiedzieć, że tak.
— Jak tam Cie- Ćmi Księżyc? Nie miałam okazji złapać jej na zgromadzeniu. Mam nadzieję, że wszystko dobrze.
Przygryzła język, zanim zdążyła wymówić pieszczotliwe zdrobnienie imienia przyjaciółki. Nie miała pojęcia, czy Ćma chciała mówić siostrze o ich znajomości, więc starała się dopytać o jej samopoczucie jak najbardziej noszalancko.
*teraz*
Śnieżna papka rozchlapywała się pod jej łapami, gdy wraz z patrolem szła wzdłuż granicy z klanem Klifu. Mewia Łapa u jej boku mówił coś do podążającego za nimi Siwej Czapli, a na samiutkim końcu szła jego uczennica, Kunia Łapa, z szeroko otwartymi oczami. Był to jeden z rzadszych momentów, gdy to jej przypadało prowadzenie patrolu - była głównie przypasowywana do grup starszych i bardziej doświadczonych kotów, ale nie tym razem. I jak na razie szło jej dobrze; nikt nie odbiegał w nie wiadomo jakim kierunku, a ślady zapachowe były odnawiane bez problemu. W krótce w jej polu widzenia ukazała się znajoma kotka, z głową za krzewem tuż przy granicy. Gdy podeszli bliżej, zaskoczona uczennica podniosła się na łapy, uważnie obserwując patrol. Ale nie wyglądali oni groźnie; po chwili wszyscy zaczęli się rozchodzić - Czapla wraz z Bagietką rozmawiali o czymś zawzięcie, a Kuna uparcie próbowała uzyskać odpowiedź na swoje pytanie od mentora, wskazując łapą na coś w koronie drzewa.
— Witaj Zaćmiona Łapo — uśmiechnęła się lekko, gdy została sama przy granicy — Jak się miewasz? Zbiory ziół są obfite?
Szylkretka zrelaksowała się na przyjazny ton Mżawki, chociaż nadal pozostała gotowa do wycofania się.
— Dobrze, dziękuję. Po poprawie pogody wiele roślinek wypuściło pędy, więc muszę powiedzieć, że tak.
— Jak tam Cie- Ćmi Księżyc? Nie miałam okazji złapać jej na zgromadzeniu. Mam nadzieję, że wszystko dobrze.
Przygryzła język, zanim zdążyła wymówić pieszczotliwe zdrobnienie imienia przyjaciółki. Nie miała pojęcia, czy Ćma chciała mówić siostrze o ich znajomości, więc starała się dopytać o jej samopoczucie jak najbardziej noszalancko.
<Zaćmienie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz