— Nie możesz nic nie robić... Chyba — stwierdziła, marszcząc nosek ze skonfundowaniem.
Starsza kotka przyglądała jej się uważnie, z nieodgadnionym wyrazem pyska. Wąsy Czereśni poruszyły się, gdy nagły, zimny wiatr wpadł do żłobka, powodując dreszcze na grzbiecie Mureny.
— Masz rację, to rzeczywiście nie jest możliwe — zaczęła spokojnym tonem jej rozmówczyni. — Każdy z nas zawsze coś robi. Nawet nic nierobienie jest w pewnym sensie robieniem czegoś. Jednak gdy ktoś pyta „co robisz?”, zazwyczaj chodzi mu o konkretne czynności, jak zabawa, jedzenie czy mycie futerka.
Kotka zatrzymała się na chwilę, jakby zbierając myśli, po czym kontynuowała:
— Gdy się do mnie odezwałaś, nic nie robiłam poza staniem i patrzeniem na ciebie, ale wcześniej śledziłam pająka.
— A ładny był chociaż ten pająk? — zapytała Murena, całkowicie ignorując fakt istnienia reszty wypowiedzi Czereśni. — Bo wiesz, są różne pająki. Mnie podobają się te z długimi nóżkami, natomiast krótkonogie tez są wyjątkowo urodziwe. Przyglądałaś się kiedyś im oczkom? Błyszczą niczym gwiazdki na nocnym niebie. Długonogie stworzenia są prześliczne, nie sądzisz?
Księżniczka przejechała językiem po swojej piersi, wygładzając kilka odstających włosków, po czym spojrzała z wyczekiwaniem na dymną. Ta zmrużyła tylko oczy, a następnie z gracją usiadła na ziemi, układając swój puszysty ogon tak, aby móc go ugniatać łapami.
— To drugi pająk, jakiego widzę — miauknęła krótko, po czym głośno westchnęła. — Miał krótkie nogi — dodała po chwili, robiąc znaczącą przerwę. — I nie widziałam ich oczu z bliska — dopowiedziała Czereśnia.
Starsza chwilę odczekała i znów się odezwała; tym razem jej głos brzmiał, jak gdyby zaraz miała zasnąć.
— Nie wiem, czy są śliczne. Nie widziałam jeszcze żadnego stworzenia z długimi łapami czy nogami — oznajmiła spokojnie, spoglądając na swoje własne łapy.
Uwadze księżniczki nie umknął ten fakt. Również skierowała wzrok na kończyny rozmówczyni.
— Musisz kiedyś obejrzeć pająka z bliska! — miauknęła i usiadła na ziemi, na chwilę odwracając łeb. — Przecież ty masz długie łapy — uznała. — Myślę, że takie są najśliczniejsze. Mnie niestety Klan Gwiazdy ich nie podarował, ale do ciebie bardzo pasują...
Młodsza przymknęła na moment oczy, rozwierając szczęki w szerokim ziewnięciu i w tym samym momencie przysłaniając pyszczek białą łapką, po czym ponownie wyprostowała się, nieco zaspanymi ślepiami spoglądając na starszą koleżankę.
— Kiedyś na pewno zobaczę, jeśli nadarzy się taka okazja — stwierdziła z przekonaniem koteczka, wpatrując się w oczy Mureny. — Jesteś zmęczona? — zapytała po chwili milczenia.
— Troszeczkę — przyznała zgodnie z prawdą księżniczka. — Ale to nic. Dalej posiadam mnóstwo siły!
Czarno-biała zamilkła na chwilę, zastanawiając się nad tym, co dalej powiedzieć. Poruszyła ogonem, przejeżdżając nim leniwie po ziemi.
— Tak właściwie... Nie chcę być natrętna, natomiast... Gdzie twoja mama i twój tatuś? — Pomarańczowooka wstrzymała oddech, nerwowo poruszając uszami, w obawie o urażenie rozmówczyni. Nie miała na celu zranienia dymnej, jednak ta sprawa bardzo ją ciekawiła. Po chwili dodała jeszcze:
— Czy jesteś dzieckiem samego Klanu Gwiazdy? Z pewnością zrodziłaś się z burzowych chmur oraz odłamków słońca.
<Nowa koleżanko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz