Spokojnie weszła do wody, powoli przyzwyczajając każdą część swojego ciała do chłodu. Obserwacja starszych kotów nauczyła ją, jak powinna się poruszać, a podsłuchane rozmowy innych uczniów pozwoliły jej poznać teoretyczne podstawy pływania. Gdy słońce wstało ponad horyzont, szylkretowa kotka siedziała zanurzona w wodzie aż po szyję. Czuła pod łapami dno, co dodawało jej pewności siebie. Woda wciąż przywoływała traumatyczne wspomnienia, ale determinacja uczennicy pozwalała jej je zagłuszyć. Marzyła, by opuścić obóz, zwiedzać tereny Klanu Nocy i móc polować oraz walczyć dla swojego klanu.
W końcu wyszła z wody i dokładnie się otrzepała. Jej futro było teraz ciężkie i mokre, a ona już wiedziała, że długo zajmie jej jego wysuszenie. Wtem obok niej pojawiła się Biedronkowe Pole! Okazało się, że szylkretowa wojowniczka przez cały czas ją obserwowała. Rano przyszła po uczennicę do legowiska, a gdy jej tam nie znalazła, podążyła za jej zapachem.
— Hm, widzę, że już przyzwyczaiłaś się do wody, to dobrze — miauknęła Biedronkowe Pole bez większych emocji. W głębi serca była jednak lekko dumna ze swojej uczennicy, szczególnie z jej zapału do nauki. Skoro kot sam wychodzi na treningi, to znaczy, że naprawdę mu zależy.
— Ale wyszłaś z obozu bez pozwolenia. Tym razem przymknę na to oko — dodała, burcząc pod nosem, jakby z konieczności musiała coś skrytykować. Czereśniowa Łapa jednak się tym nie przejęła.
— Cała ta wyspa to obóz, a wyspy nie opuściłam. Chyba że wodę dookoła liczymy już jako poza obozem — odparła spokojnie, po czym zaczęła wylizywać mokre futro. Mentorka skrzywiła się na te słowa, ale jedynie warknęła coś niezrozumiałego.
— Idziemy dzisiaj zwiedzać tereny! Nie ma tu zbyt wielu szczególnych miejsc, ale obszar jest rozległy — oznajmiła, stawiając pierwsze kroki w stronę wody. Po chwili całkowicie się zanurzyła i przepłynęła na drugą stronę. Czereśniowa Łapa ruszyła za nią. Czuła gulę w gardle, ale udało jej się przepłynąć rzekę. W trakcie przeprawy różne rośliny chwytały się jej futra, ale kotka była na tyle silna, że zdołała je przerwać.
Gdy w końcu stanęła na trawie, otrzepała się energicznie z wody. Już wtedy wiedziała, że jej futro nigdy nie będzie wyglądało tak pięknie i puszyście jak wcześniej.
Kotki stały w cieniu drzew, jednego z niewielu lasów na terenach Klanu Nocy. Czereśniowa Łapa rozglądała się z zaciekawieniem. Tereny jej klanu wydawały się przeogromne! Była pewna, że jeśli znalazłaby ciche miejsce, nikt nie mógłby jej tam przeszkodzić. Pogrążona w swoich myślach nawet nie zauważyła, kiedy jej mentorka ruszyła do przodu. Dopiero dźwięk jej głosu wyrwał ją z zamyślenia, więc szybko podążyła za nią. Z łatwością dotrzymywała jej kroku, wciąż z ciekawością obserwując otoczenie.
Wkrótce przed nimi rozciągnęła się otwarta przestrzeń — łąka, na której gdzieniegdzie wciąż leżał śnieg. Spod białego puchu wychylały się krokusy i przebiśniegi. Obok znajdowała się plaża, gdzie piasek pokrywał znaczną część terenu. Czereśniowa Łapa zatrzymała się na moment i spojrzała w stronę wody. Przed nią rozciągał się ocean, bezkresna tafla wody ciągnąca się aż po horyzont.
Mentorka chrząknęła, by ponownie przywołać uwagę uczennicy. Obie ruszyły dalej, aż dotarły do miejsca, gdzie Czereśniowa Łapa wyczuła dwa nowe, nieznane jej dotąd zapachy.
— Jesteśmy przy granicach. Poza naszym klanem są jeszcze cztery inne. Klan Klifu i Klan Burzy, z którymi graniczymy — możesz je tutaj wyczuć. Z Klanem Klifu mamy znacznie mniejszą granicę. Pozostałe dwa to Klan Wilka i Owocowy Las, oba znajdują się daleko stąd. Spotkasz przedstawicieli wszystkich klanów na najbliższym zgromadzeniu, jeśli Srocza Gwiazda zdecyduje się cię wybrać — wyjaśniła mentorka, podchodząc do granicy, by ją obwąchać. Czereśniowa Łapa podążyła za jej przykładem, zbierając zapachy dwóch klanów. Były różne, lecz zauważyła, że między nimi a Klanem Nocy wyczuwalna była jedna wspólna nuta. Czy to właśnie ten pierwiastek łączył wszystkie społeczności?
Kotka znała już nazwy każdego klanu, wiedziała też, czym się różnią, gdzie leżą i kto nimi przewodzi. Dowiedziała się tego od Kotewkowego Powiewu, to ona wcześniej opowiadała jej wiele o strukturze i zwyczajach klanów. Wiedziała również, gdzie i kiedy odbywają się zgromadzenia.
— To za nami, ta otwarta przestrzeń, to Kolorowa Łąka. Podczas Pory Zielonych Liści zakwita tu mnóstwo kwiatów, a nawet teraz zaczynają wyrastać. Norek gryzoni też tu nie brakuje — odezwała się mentorka, przerywając ciszę. Po tych słowach machnęła ogonem i ruszyła w stronę obozu. Choć jeszcze nie planowały wracać, musiały najpierw przedostać się na drugą stronę rzeki.
ఇ
Długo wędrowały przez łąkę i las. Podczas całej podróży Biedronkowe Pole opowiadała Czereśniowej Łapie o kodeksie wojownika. Chociaż młodsza doskonale go znała, nie przerywała monologu swojej mentorki. Skupiała się na trasie, którą przemierzały, dokładnie zapamiętując każdy jej fragment. Czasami zatrzymywała się lub odchodziła na chwilę, by zbadać coś ciekawego nieopodal, ale szybko wracała, doganiając srebrną kotkę i kontynuując słuchanie.W końcu dotarły do dziwnego kawałka drewna wyrzuconego na brzeg.
— To Stara Łupina. Lepiej na nią nie wchodzić, nikt do końca nie wie, czym właściwie jest — miauknęła krótko, po czym skierowała się w stronę zniszczonego mostu. Kilka bali i desek wystawało ponad wodę.
— Możesz przepłynąć albo przejść tędy — oznajmiła starsza, po czym zgrabnie wskoczyła na jedną z wystających belek i szybko pokonała przeszkodę. Czereśniowa Łapa chwilę się wahała, zastanawiając się, którą opcję wybrać. Ostatecznie postanowiła pójść w ślady mentorki, ponieważ rzeka wydawała się zbyt szeroka, by przepłynąć ją bezpiecznie. Nieśmiało weszła na pal i, ostrożnie stawiając łapy, zaczęła przechodzić na drugą stronę. Kilka razy niemal poślizgnęła się i wpadła do wody, ale ostatecznie udało jej się dotrzeć na bezpieczny brzeg.
Biedronkowe Pole nie czekała ani chwili, nawet nie skomentowała wysiłku uczennicy. Po prostu odwróciła się i ruszyła w stronę lasu. Drzewa w tej części terenu różniły się od poprzednich — ich białe pnie były poprzecinane czarnymi prążkami.
— To Brzozowy Zagajnik, tutaj znajduje się nasza granica. Za nią jednak nie ma żadnego klanu, a tylko nieznany las. Jest tam niebezpiecznie, więc nigdy nie przekraczaj oznaczeń zapachowych — ostrzegła mentorka, po czym ponownie zmieniła kierunek, nie dodając nic więcej.
Tym razem dotarły do miejsca, które Czereśniowa Łapa powinna kojarzyć
— Opuszczone Cmentarzysko. To właśnie w szuwarach obok niego znaleziono ciebie i twoją siostrę — oznajmiła, kątem oka spoglądając na reakcję młodej kotki. Czereśniowa Łapa zbliżyła się do cmentarza, jednak szybko go ominęła i podeszła bliżej wody. Spojrzała w jej głębię i nagle coś sobie przypomniała.
— Dwunożni zostawili mnie i Kunę w jednym ze swoich gniazd. Weszłyśmy na jakąś korę i wtedy porwała nas woda — wydukała drżącym głosem, jej łapy lekko się trzęsły. Cofnęła się o krok i przypadkowo wpadła na mentorkę. Biedronkowe Pole spojrzała na nią zdziwiona, mrugając powoli.
— Fascynujące, ale mnie to nie obchodzi. Ruszaj ogon, wracamy do obozu. Na dziś koniec treningu — mruknęła obojętnie, całkowicie ignorując fakt, że jej uczennica właśnie odzyskała fragment swojej pamięci. Wyraźnie nie przejęła się tym ani trochę. Odwróciła się i ruszyła w stronę obozu.
Czereśniowa Łapa jeszcze przez chwilę wpatrywała się w wodę, jednak ostatecznie posłusznie pobiegła za mentorką.
ఇ
Mentorka i jej uczennica szybko dotarły do obozu, gdzie bez większych czułości rozeszły się w swoje strony. Czereśniowa Łapa, za pozwoleniem, wzięła ze stosu małą myszkę i zaniosła ją w pobliże wyjścia z obozu. Przysiadła w miejscu, gdzie uczniowie i kocięta często uczyli się pływać. To właśnie tam zjadła swój pierwszy posiłek tego dnia. Lubiła to miejsce bardziej niż obóz, w którym zawsze panował tłok.[1237 słów]
[przyznano 25%]
Zdobyta umiejętność: pływanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz