Dzieje się w przeszłości - Pora Nagich Drzew
— Nie masz się czym stresować, Pietruszkowa Łapo — zapewniała ją co jakiś czas, chrupiąc mysz przyniesioną przez czekoladową uczennicę.
— To mój ostateczny test! A jestem pewna, że Miedziany Kieł skupi się głównie na tunelach, bo wie, że za nimi nie przepadam — odparła zestresowana kotka, wciąż drepcząc w kółko.
— Gdybym nie była w ciąży, też bym pewnie na nich naciskała, ale wiem, że poradzisz sobie doskonale — zamruczała karmicielka, podnosząc się z posłania i zatrzymując pręgowaną. Spojrzała na nią z czułością.
— Będzie dobrze. Zdasz to lepiej niż ktokolwiek do tej pory! — miauknęła, po czym liznęła Pietruszkową Łapę po czole w geście wsparcia.
Pręgowana kotka westchnęła głęboko, spoglądając na byłą nauczycielkę.
— Masz rację, ale i tak pójdę jeszcze potrenować! — oznajmiła, delikatnie liżąc ją po barku, po czym skierowała się w stronę wyjścia. Przystanęła jeszcze na chwilę, odwracając głowę w stronę szylkretowej, która z wyraźnym wysiłkiem wracała na posłanie. Jej zaokrąglony brzuch niemal szurał po ziemi, co musiało być niezbyt wygodne.
— Do zobaczenia, Melodyjny Trelu, i dziękuję za wszystko — zamruczała na pożegnanie, zanim opuściła żłobek. Szylkretowa kiwnęła jej głową, wracając do jedzenia.
Pietruszkowa Łapa opuściła jaskinię szybkim kłusem. Nie chciała wpaść na nikogo znajomego, obawiając się, że rozmowy mogłyby odciągnąć ją od treningu. Śnieg, który do niedawna pokrywał tereny klanów, topniał z każdym dniem coraz szybciej, ale czekoladowa kotka nie zwracała na to uwagi. Spojrzała w stronę granicy z Klanem Burzy, marszcząc nos z obrzydzeniem. Otrzepała futro i ruszyła w stronę tuneli. Zwinnie przeskoczyła przez rzekę, stąpając po kamieniach, i minęła sowiego strażnika, nie zerkając nawet na to, kto tam siedzi. Gdy dotarła do sekretnych tuneli, zatrzymała się, gotowa wejść do środka. Wtedy usłyszała szelest. Uniosła uszy i zaczęła węszyć. Nie wyczuła nic poza jagodami i lekką wonią Klanu Wilka. Ta ostatnia nie zdziwiła jej, ponieważ zapach tego klanu często dochodził z tuneli. Pręgowana cofnęła się o krok, wysuwając pazury, a jej pomarańczowe oczy uważnie skanowały krzaki przed nią. Spomiędzy łap uczennicy wyskoczyła mała, popielata myszka, zgrabnym ruchem przemknęła pod jej brzuchem. Gryzoń, choć początkowo wydał waleczny pisk, nie wyglądał na skorego do rzeczywistego ataku. Wręcz przeciwnie — cała sytuacja przypominała dobrze przemyślany plan ucieczki. Jednak kto by się przejmował gryzoniem, którego mózg nie dorównywał wielkością bukowemu nasionku? Pręgowana kotka przewróciła oczami, po czym rzuciła się za małym stworzeniem. Po krótkiej gonitwie bez większego wysiłku dopadła ofiarę i szybko ją zagryzła. Kiedy podniosła się z ziemi, poczuła lekkie zawstydzenie swoją wcześniejszą reakcją na niewielkie zwierzątko. Nie zwlekając, uczennica wzięła mysz w zęby i szybkim krokiem wróciła do obozu. Zdobycz trafiła prosto na posłanie jej ciężarnej mentorki, co wywołało wyraz wdzięczności na pyszczku szylkretowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz