*Dawno*
Kociak otworzył szeroko pysk zaciekawiony. Kochał historię! Skinął poważnie głową, mówiąc, że się zgadza. Oderwał się od taty, patrząc ostatni raz na zwierzę, które go wystraszyło. ,,Gupi jez!’’ – krzyknął w myślach, zachowując ten sam wyraz pyska. Poważny i niezmącony innymi cechami. Zaprowadził Diamenta do środka, próbując wymyślnie chodzić. Wychodziło mu to nawet dobrze. Podnosił łapę do góry, robiąc przy tym kółka, po czym kładł ją na ziemię. Gdy znaleźli się w szopie, poszukał wzrokiem sióstr. Szmaragd siedziała obok Stonki, która nawijała do niej. Ciekawe, o czym rozmawiały…
— Smalagd! Stonka! — zawołał do nich i zatrzymał się z poślizgiem tuż przed łapami siostrzyczek. — Tata opobie bajki! — krzyknął radośnie, siadając nieopodal koteczek. Nie mógł usiedzieć w miejscu, przez to rozglądał się we wszystkie strony do czasu, aż ich ojciec nie rozsiadł się przed nimi.
Srebrny zaczął opowiadać historię, która wydawała się naprawdę ciekawa. Jego syn rozszerzył oczy, gdy ta nabrała tępa. W międzyczasie zaczął myśleć nad niektórymi wyrazami, które sprawiały mu problem ze zrozumieniem. Niezbyt wiedział, co one oznaczały, ale to nie powstrzymywało go od słuchania. Przymknął powieki, próbując wyobrazić sobie tę sytuację. Otworzył je, kiedy starszy skończył. Zamrugał kilka razy. To już koniec? Jak to? W jego oczach zabłysło rozczarowanie, przerzucił wzrok na łapy.
— U a pobabimy sie w cos? — zaproponował, patrząc to na kotki to na kocura. — Mosemy w…ne wem — przyznał, ukrywając zawstydzenie szerokim uśmiechem.
***
*Pora Nowych Liści*
Przeciągnął się, potrząsając lekko głową. Ziewnął przeciągle i od razu jego zielone oczy wbiły się w bok jednej z jego sióstr. Po cichu podszedł do niej i dziabnął ją w bok, miaucząc jej do ucha „Wstajemy, nie ma całego dnia na spanie”. Stonka odwróciła się w jego kierunku i patrzyła na niego przez chwilę zaspanym spojrzeniem. Pokręciła lekko głową, wyglądając na znużoną. Rozciągnęła jedną ze swoich łap, wzdychając lekko.
— Jest wcześnie — odpowiedziała cicho, a po chwili jej pysk otworzył się w szerokim ziewnięciu.
— Jak ja już nie śpię, to ty też — odparł bez cienia współczucia do bliskiej krewnej. Jednak wkrótce spojrzał na nią z lekkim przeproszeniem, bo bał się, że Stoncia zaraz rzuci w niego obrażającym komentarzem. Tragedią, by było, gdyby powiedziała, że nie jest najwspanialszym bratem. Wtedy jego serce pękłoby na pół. Posypałoby się jak piasek. Poprawił pospiesznie swoją jaszczurkową grzywkę, ponieważ zasłaniała mu ona oczy. — Co myślisz o porannym spacerku? — zapytał, machając ogonem w jedną i drugą stronę.
Dymna podniosła się powoli, myjąc swoje futro. Na propozycję spaceru uniosła do góry głowę. Wyglądało, jakby się zastanawiała. Analizowała tę opcję, aż w końcu pokiwała głową i wstała gotowa, aby pójść na spacerek. ,,Hura! Udało się’’ – pomyślał w duchu, prostując się z dumą wymalowaną na pysku. Turkawka uśmiechnął się szeroko, ale nie poszedł w stronę wyjścia z szopy. Przeniósł swoje tęczówki na Diamenta, który spał tak samo, jak on chwilę wcześniej. Srebrny podszedł do niego powoli i szturchnął go w bok. Skoro miał pójść ze Stonką, to może i ich ojciec będzie chciał? Może jeszcze Szmaragd z nimi pójdzie? Byłoby wspaniale! Rodzinny spacer był idealnym pomysłem! I to jeszcze był jego zamysł!
<Diamencie, idziemy na spacer?>
[500 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz