Tego dnia wszyscy mieli do niej sprawę, co powoli zaczęło ją irytować. Czemu wszyscy musieli mieć jakieś problemy związane z nią lub jej wyborami? Strzepnęła ogonem, gdy udało jej się zakończyć rozmowę z Bratkowym Futrem. Wreszcie odetchnęła, wolna przez kilka oddechów od jakiegokolwiek kota. Rola zastępcy nie była łatwa, jednak szła za nią wysoka nagroda. Bycie przywódcą to był cel, który wybrała dla siebie, kiedy była jeszcze uczennicą. Do tego od zawsze dążyła. Drgnęła, gdy w jej polu widzenia znalazła się jej siostrzenica, która zmierzała w jej kierunku. Jeszcze tylko tego brakowało tego dnia. Niby obiecała Spienionemu Nurtowi, że postara się naprawić relacje z ów wojowniczką, jednak nie chciała tego robić aż tak szybko. Zaistniała między nimi pewna rozmowa, jednak nie była to więcej niż przykrywka, aby chwilowo uspokoić zły wzrok siostry, który rzucała w kierunku Gęsi. Gdy czarna wojowniczka zbliżyła się do niej, na jej pysku zawitał uśmiech. Nie mogła dać jej szansy, aby spostrzec jej prawdziwych przyczyn obudowy ich relacji. Propozycja spaceru ją zdziwiła, jednak zgodziła się na nią. Potrzebowała świeżego powietrza, a tym bardziej zniknąć z oczu niektórych kotów z Klanu Nocy.
Wyszły z obozu i zmierzyły ku Kolorowej Łące. Było to jedne z ulubionych miejsc zastępczyni. Większość czasu spędzała w tym miejscu, oglądając zachody słońca z różnymi kotami u swego boku. Zaczęło się od Kawczego Serca, później Różanej Woni i Muszlowej Łapy, a na końcu przy Kolcolistnym Kwiecie. Chociaż on cenił chwilę spędzone w ciszy, obserwując, jak słońce znika za wodnym zbiornikiem.
- Więc Mandarynkowe Pióro. Zakładam, że chcesz porozmawiać. Inaczej nie proponowałabyś mi spaceru. - Zaczęła czarna kocica, wbijając swe zielone ślepia w młodszą kotkę, która zdawała się wpatrzona w teren przed nią. Tylko gdy słowa Tuptającej Gęsi dosięgły jej uszu, pokierowała na nią swój wzrok.
- Tak, chciałam porozmawiać. - Potwierdziła jej słowa wojowniczka. - Odnośnie naszej ostatniej rozmowy podczas patrolu.
- Odnośnie posiadania kociąt? - Dopytała, a widząc skinięcie głowy Mandarynki, potwierdzające poprawność jej słów, jej wzrok powędrował na teren przed nią. - Powiem to tylko raz i zawrę wszystko co chcę, abyś wiedziała. Twa siostra, zwana Algową Strugą, może zabrać Ci sprzed łap przyjemność powiększenia rodziny, a tego raczej nikt nie chce, jeśli marzy Ci się rola przywódcy. A odnośnie tego z kim kocięta posiądziesz, to twoja sprawa. Kotka, czy kocur, kogo to obchodzi? Jest tylko jedno wymaganie, brak czekoladowych potworów wśród twych kociąt. Chyba proste do spełnienia, czyż nie mam racji? Chociaż twojej matce sprawiło to już duży kłopot.
Kocica zamilkła, analizując jej słowa, co spodobało się starszej. Miała chwilę ciszy, gdy młodsza dokładnie analizowała wypowiedziane przez Gęś słowa. Może to jej wystarczy i nie będzie ponownie zawracać głowy zastępczyni.
*****
Wieść o miocie Mandarynkowego Pióra dosięgła ją szybko. Przecież była to córka Sumowej Płetwy, brata jej partnera i właśnie przez niego dotarła do niej ta wieść. Nie sądziła, że kocica zdecyduje się na tak szybkie posiadanie kociąt, a tym bardziej że wybierze Bursztynowy Brzask na partnera. Długo zwlekała z odwiedzeniem siostrzenicy w żłobku. Nigdy nie przepadała za kociętami, a tym bardziej tymi, co nie były jej, więc nie miała powodów, aby gościć w tym przeciwnym miejscu. Dopiero przygotowania do ślubu zmusiły ją do wstąpienia do ów miejsca. Miała osobiście dostarczyć zaproszenie dla Kotewkowego Powiewu, jak i Mandarynkowego Pióra, co było dość trudnym zadaniem. Udało jej się dojść do żłobka i przekazać zaproszenie piastunce, chociaż nie odbyło się to bez kilku ostrych słów skierowanych w jej kierunku. Następnie jej wzrok pokierował się na drugą kocicę, do której po chwili zmierzyła.
- Witaj Mandarynkowe Pióro. - Zaczęła zastępczyni. - Widzę, że dużo księżniczek oraz książąt wstąpiło do naszego rodu. Jednak niestety jestem tu w innym celu. Chciałam Cię zaprosić na mój ślub z Kolcolistnym Kwieciem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz