Kocur desperacko grzebał w stosach gratów, rozrzucał na wszystkie strony kłęby kurzu, pajęczyny, koce, mech, słomę z posłań i prawie mu to nie przeszkadzało, że cały się brudziŁ. Czuł na sobie spojrzenia innych kotów: Bazalta oraz Stonki i Turkawki, którzy nie wiedzieli, co takiego ważnego się dzieje. Brat Diamenta jednak wszystko dobrze rozumiał i w milczeniu obserwował ruchy srebrnego, niemal bojąc się tego, że kocur odniesie porażkę.
Diament na wpół jęknął, na wpół westchnął. Czuł się strasznie źle. Zalała go fala smutku, strachu, rozpaczy, wściekłości na samego siebie, a potem to uczucie… Ta obojętność. Z każdą chwilą z jego serca znikała nadzieja, a on sam pogrążał się w szarej chmurze żalu. Już stracił energię do dalszego działania, łapy mu się ugięły, przysiadł na tylnych kończynach, dreszcze przebiegły po jego grzbiecie. I nagle… Zobaczył to. Przez chwilę myślał, że mu się tylko przywidziało, ale wsuwając łapę głęboko pod koc, niemal się wywracając, zahaczył o chropowaty, okrągły przedmiot. Kiedy go wyciągnął, usłyszał ten charakterystyczny dźwięk dzwoneczka.
Tak. Tak, udało się. Znalazł ją. Znalazł swoją piłeczkę. Piłeczkę, tą ulubioną. Tą, która towarzyszyła mu przez całe życie. Tą, z którą nigdy się nie rozstawał. Tą, którą szanował, lubił, tą, z którą rozmawiał. Tą, którą traktował jak innego kota. Tą, która była jego najlepszą przyjaciółką.
Kiedy się zorientował, że ją zgubił, już myślał, że nigdy jej nie odnajdzie. Teraz nie chciał wracać myślami do tych strasznych chwil, do tego okropnego uczucia. Obiecał sobie, że nigdy więcej jej nie zostawi, ani na chwilę. Zawsze będzie jej pilnował, żeby tylko się nie zgubiła, ponieważ następnym razem może nie mieć tyle szczęścia.
Odwrócił się i spojrzał prosto w zdezorientowane oczy swoich dzieci.
- To moja najlepsza przyjaciółka - oznajmił, uśmiechając się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz