– Musisz zgłaszać takie rzeczy, tak? Nikt nie chce, żebyś się pochorował, albo żeby ci się coś stało… Kończymy dzisiejszy trening, musi cię koniecznie obejrzeć medyczka. Z takiego kataru może się niezła choroba rozwinąć! I jutro prawdopodobnie też zostaniesz wypoczywać, ale to jeszcze dam ci znać – tłymaczył Rysiej Łapie, prowadząc go z powrotem do obozu.
Już wkrótce weszli do legowiska medyków, wołając uprzednio Różaną Woń.
– Ma katar – mruknął tylko Bursztyn, a kotka od razu zajęła się pacjentem. – Nie będę przeszkadzał.
Machnął na pożegnanie ogonem i odwrócił się, prawie zderzając się z Algową Strugą. Przelotnie tylko na siebie spojrzeli, wymijając i idąc każde w inną stronę. Mimo to, jego myśli na chwilę zostały przy kotce. Miał wrażenie, że już któryś raz widzi ją wchodzącą, lub wychodzącą z legowiska medyków, czyżby miała jakieś większe problemy zdrowotne? Nie planował jej pytać. Kiedy jeszcze był młodszy, czasem rozmawiali, ale od kiedy zaczął się spotykać z Mandarynką ich kontakt się urwał. Nie było to dla niego dziwne, w końcu nawet on zdążył usłyszeć o rywalizacji między siostrami. No nic, skoro jest już wolny, to skoczy do kociarni… Miał zaczął trochę więcej czasu spędzać z kociakami, Dryfująca Bulwa poprzedniego dnia znów opowiadał mu o różnych zabawach, które może im zaproponować.
Jak postanowił tak zrobił i już po chwili znalazł się ze świeżą piszczką przy boku swojej nowozałożonej rodziny. Położył posiłek u boku partnerki.
– Jeśli będziesz mnie tak rozpieszczał, w końcu przytyję – zaśmiała się Mandarynka, przeciągając się.
Musiała świeżo co skończyć drzemkę.
– Musisz jeść, żeby mieć dużo siły do opieki nad tą całą hałaśliwą zgrają – zaoponował natychmiast Bursztyn. – Jeśli chcesz gdzieś wyjść, może odpocząć… Mogę spróbować z nimi zostać i jakoś je zabawić, jest Kotewkowy Powiew, to chyba będą całe…
– Jest w porządku – wymruczała kotka. – Jestem teraz całkiem wypoczęta, nie będę na razie nigdzie wychodzić… Ale dziękuję za propozycję.
Ich pogawędkę przerwały dwa różne kociaki, podbiegające do nich z dwóch różnych stron.
– Mamo, mamo! – wołał jeden.
Drugi jednak wyraźnie kierował się do Bursztynka.
– Muszę ci coś pokazać! – oznajmiła malutka kotka, której Bursztyn sam wybierał imię. Murena, pamiętał.
Zaciekawiony ruszył za nią, aż nagle stanął oszołomiony widokiem przed nim. Jego córeczka, jego mała córeczka, właśnie biegła do pająka!
– Wiesz może co to jest? Wygląda bardzo osobliwie – rozległo się od koteczki.
Jego serce zalała duma. Jego krew, jego krew! Na Klan Gwiazd, nagle wszystko stało się prostsze. Murena znalazła pająka SAMA, sama z siebie! To nie on jej przyniósł, nie on zaczął ją męczyć opowieściami, Mandarynkowe Pióro nie mogła się do niczego przyczepić!
– To moja droga, jest pająk – powiedział kotce poważnym tonem i przysiadł obok. – Jedno z najinteligentniejszych i najwspanialszych stworzeń. Widzisz, mam zaszczyt przyjaźnić się z jednym z nich, już od lat kocięcych.
Murena też przysiadła, wyraźnie ekscytując się nowymi informacjami. Kątem oka, zauważył też Piórko, która choć utrzymała lekki dystans, widocznie też się zainteresowała szykującą się opowieścią.
– Te cudowne stworzenia potrafią budować pajęcze sieci – kontynuował Bursztyn. – Piękne, cieniutkie nici, układają w zawiłe kształty i tworzą tym sieć, po której się poruszają. Niektóre nitki są klejące, a niektóre nie i tylko pająk wie, po których powinien się poruszać. Kiedy taki pająk skończy już budowę, przysiada na krawędzi i czeka – obniżył głos, budując napięcie. – Czeka na niczego nieświadomą muchę, lub innego owada, który leci sobie spokojnie i nie zauważy drapieżnika i jego pułapki, aż do ostatniej chwili, kiedy wleci prosto w sieć i przyklei się do tych klejących nitek! W ten sposób pająki zdobywają pożywienie całkowicie bez wysiłku – podsumował.
– Czyli to małe stworzonko jest drapieżnikiem? – Oczy Mureny nie wyrażały lęku, co napawało Bursztynowy Brzask dumą.
– Dokładnie. Ale nam oczywiście nie zagraża, łapie jedynie małe owady… Dla nas jest sprzymierzeńcem, wiesz dlaczego?
Murena zaprzeczyła delikatnie głową.
– Ta pajęczyna ma jeszcze jedno zastosowanie. Nasze medyczki, Różana Woń i Zimorodkowa Łapa, zbierają ją i używają do opatrywania różnych ranek, które mogą się przydarzyć kotom poza obozem. Dlatego to tak pożyteczny stworek – Bursztyn rzucił jeszcze jedno czułe spojrzenie pająkowi. – Musicie na niego uważać, nie zdepczcie go przypadkiem – ostrzegł. – Możemy go razem przenieść pod ścianę, będzie bezpieczniejszy. A kto wie, może zbuduje wśród sumaków swoją sieć i przyjdziemy razem zobaczyć. Jest piękna, a kiedy osiądą na niej krople deszczu pięknie się mieni.
Murena z zapałem zgodziła się, więc Bursztynek zdecydował się przesunąć pająka delikatnie na jej futerko.
– Ojejku – pisnęła. – Myślałam, że ty to zrobisz.
– Jeśli nie chcesz – zaczął…
– Nie, nie, dam radę, oczywiście, że dam!
Kotka pomknęła pod najbliższą ścianę żłobka, a jej ojciec z lekkim rozbawieniem ruszył za nią.
– Poczekaj, pomogę ci – mruknął delikatnie i zdjął z jej pleców pająka, przesuwając go na najbliższy sumak.
– Czyli teraz czekamy aż zbuduje sieć? – Murena planowała chyba usiąść, jednak z ekscytacji zbyt dużo się kręciła i co chwilę zmieniała położenie.
– Niee, to potrwa – zastopował jej zapał. – Myślę, że powinnaś wrócić do zabawy, jutro zobaczymy jak idzie pajączkowi. A jeśli chcesz mogę ci przynieść różne ciekawe owady i pokazać, tak się składa, że dobrze się na nich znam.
Wyprostował dumnie pierś.
– O takk, chętnie! – Zapał tej kotki chyba nigdy się nie kończył. – I jakieś ładne kwiatki, mama wspominała ostatnio coś o jakichś kwiatkach, a ja jeszcze nigdy żadnego nie widziałam!
– Przyniosę kwiatki i tobie i mamusi – zaoferował się. – Muszą tylko wyjrzeć spod śniegu, nie widziałaś ich jeszcze, bo Porą Nagich Drzew chowają się, żeby nie marznąć.
–Ooh. – Pyszczek Mureny ułożył się w literkę "o". Tej informacji też musiała nie znać. – Tak jak my w futerko mamy?
Pokiwał głową.
– To co, teraz jakaś zabawa z rodzeństwem? – uśmiechnął się, nie wiedząc co jeszcze mógłby powiedzieć.
O kwiatkach nie wiedział aż tyle, co o pająkach. To jedno musiał przyznać, Murenie udało się zyskać dzisiaj jego szczerą sympatię.
<Córeczko?>
Wyleczeni: Rysia Łapa, Algowa Struga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz