Gotowość. To było najważniejsze. Nie łagodność ani troska, a siła i dyscyplina. Przekształcenie Sowy w narzędzie, które bez wahania będzie służyć Klanowi Wilka – a przede wszystkim kultowi. Tajemniczemu, brutalnemu i mrocznemu.
Jej ogon lekko zadrżał, gdy myśli powędrowały ku kultowi. Niewielu wiedziało, czym tak naprawdę jest. Czy Sowa się nada? Zdrowy, silny, o czujnym spojrzeniu – miał potencjał. Ale potencjał to za mało. Musiała sprawdzić jego granice i... je przekroczyć.
Omen był inną historią. Mroczna Wizja zerknęła w stronę drugiego kociaka, który siedział nieco na uboczu. Zbyt cichy, zbyt niepokojący. Udawał? A może krył w sobie coś, czego nie widzieli inni?
– Czas się zabrać do pracy – mruknęła do siebie, przeciągając pazurami po ziemi, aż uniosły się drobinki kurzu.
Klan Wilka nie miał litości dla słabych.
Podeszła do małego kota, od którego jednak wiele oczekiwała. Nie po to wlokła go przez pół terytorium, żeby teraz się go pozbywać, jak nieużytecznego odpadka. Kiedy tylko kocur ją zauważył, od razu zostawił liścia i podniósł się. Mrocznej Wizji spodobała się ta postawa. Umiejętności owszem, były ważne. Ale najbardziej liczyła się lojalność. Wobec Sosnowej Gwiazdy, Klanu Wilka, kultu, a także niej samej.
– Hej, Mroczna Wizjo – przywitał się kocurek. Jego głos brzmiał pewnie, choć w oczach wciąż tliła się dziecięca naiwność.
Mroczna Wizja skinęła głową, mierząc go chłodnym spojrzeniem, jakby ważyła jego wartość na niewidzialnej szali.
– Chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o miejscu, w którym się znalazłeś? – zapytała, przysiadając obok niego.
Młody ochoczo pokiwał głową.
– Nasz klan rozwinął się pod rządami Jastrzębiej Gwiazdy oraz Mrocznej Gwiazdy – zaczęła, głos miała spokojny, lecz pełen powagi.
Zawahała się na moment, jakby ważąc każde kolejne słowo.
– Jesteśmy najsilniejszym z klanów, ze względu na naszych przodków, byli niepokonani.
Przeniosła wzrok na kociaka, wyczekując jego reakcji.
– Ja też chcę być niepokonany! – zawołał entuzjastycznie, a jego oczy zabłysły podekscytowaniem.
Mroczna Wizja uśmiechnęła się chłodno, niemal z satysfakcją. Może jednak coś z niego będzie.
– Jeśli naprawdę tego chcesz, mogę cię wyszkolić – powiedziała niskim, niemal szeptanym głosem, który zabrzmiał bardziej jak obietnica niż propozycja.
Kociak pokiwał z powagą pokiwał głową.
<Sowo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz