Na posłaniu wyłożonym piórami i suchymi liśćmi odpoczywała czekoladowa uczennica. Jej ceremonia zbliżała się wielkimi krokami, ale wszystko wskazywało, że odbędzie się dopiero po zgromadzeniu klanów. Nie od razu, ale kilka dni później, Pietruszkowa Łapa miała stanąć przed swoim ostatecznym testem.
Pręgowana kotka obróciła się na plecy i zaczęła machać łapami w powietrzu, jakby próbowała coś złapać. Nagle do szczeliny wszedł oburzony Mysia Łapa. Oczy czarnego kocurka były zaszklone, jakby zaraz miał się rozpłakać. Jego ogon miotał się na boki, a on sam fukał coś pod nosem. Nie zauważył Pietruszkowej Łapy — po prostu rzucił się na swoje posłanie i zwinął w gniewną kulkę.
Czekoladowa spojrzała na niego zdziwiona. Jego zachowanie nie było typowe.
— Mysia Łapo, wszystko dobrze? — zapytała, przewracając się na brzuch i zerkając w jego stronę.
Uczeń wzdrygnął się, jakby dopiero teraz zorientował się, że nie jest sam. Jego spojrzenie szybko powędrowało na przyjaciółkę.
— Nie, nic... — westchnął cicho. Pietruszkowa już miała odpuścić, ale w tym momencie kocur spojrzał na nią z wyraźnym oburzeniem. — To Pikująca Jaskółka! — miauknął nagle, unosząc głos.
Usiadł na posłaniu, wpatrując się w rozmówczynię. Pietruszkowa Łapa również podniosła się, aby wysłuchać go uważniej.
— Co masz na myśli? — dopytała, nie znając osobiście mentorki kocura. Słyszała o niej jedynie od Gasnącego Promyka, jej adopcyjnej mamy.
— Na treningach zawsze wydaje się śmiać z moich błędów! A czasami syknie albo warknie na mnie, jeśli czegoś nie umiem — zaczął Mysia Łapa, wyraźnie zirytowany, machając łapą. — Ale to jeszcze nic! Dzisiaj śnieg śmiesznie ułożył się na jej pyszczku, więc zażartowałem z tego, a ona wysunęła pazury, jakby chciała mnie zabić!
Przerwał na chwilę, zniżając głos.
— Potem szybko je schowała i powiedziała tylko, że to koniec treningu. Powiedziała, żebym lepiej nauczył się wchodzić na drzewa — dokończył, spuszczając wzrok na swoje białe łapki.
Pietruszkowa Łapa zamrugała, przyswajając wszystko, co powiedział.
— Wiesz... Może lepiej nie żartuj z nią? Może po prostu tego nie lubi. Patrząc na jej reakcję, raczej nie przepada za takimi żartami — powiedziała ostrożnie. Nie chciała mówić nic złego o kremowej wojowniczce, którą znała tylko z opowieści.
— Ale nie powinna na ciebie krzyczeć — dodała po chwili. — Każdy mentor jest inny. Melodyjny Trel zawsze była cierpliwa, ale nie wszyscy są tacy wyrozumiali.
Czekoladowa wiedziała, że nie wszyscy wojownicy mają tyle ciepła i empatii, co jej dawna mentorka. W duchu zastanawiała się, czy Mysia Łapa nie wyolbrzymiał swojej sytuacji, ale jednocześnie starała się go zrozumieć.
— Może masz rację, ale i tak dobrze, że zostanę zaraz wojownikiem! Chociaż ta wspinaczka po drzewach, nie ogarniam tego — przyznał kocurek spoglądając na czekoladową. Często rozmawiał z Pietruszkową Łapą i na pewno nie chciałby tego zmieniać.
— Kto wie, może zostaniesz nim szybciej ode mnie — zażartowała pręgowana, wiedząc, że Miedziany Kieł raczej by jej na to nie pozwoliła. Cynamonowa jasno zaznaczyła, że ta już za parę wschodów słońca zostanie wojowniczka.
— Powinnaś już być wojowniczką! Przestań tak zwlekać! — zbeształ ją młodszy kocur, dla którego szybkie zostanie wojownikiem było dość ważne.
— Dobrze dobrze! Muszę przejść ostateczny test i potem ceremonia — miauknęła pewna siebie, spoglądając na kocurka z uczuciem, z jakim powinna patrzeć na Mroźną Łapę.
— A co do wspinaczki, to nauczysz się jej — zapewniła kocurka, liżąc się po klatce piersiowej. Sama kochała wspinaczkę i nigdy by nie pomyślała, że ktoś nie! Mimo, iż wiedziała, że Melodyjny Trel się nie wspina z powodu krótkich łap, to i tak czuła, że szylkretowa zawsze chciała to robić. — Zaraz Srokoszowa Gwiazda będzie wzywać na zgromadzenie. Jeśli wybierze nas oboje, możemy pójść razem — zaproponowała, kierując się w stronę wyjścia.
Czarny kocurek również wstał i zbliżył się do niej.
— Oczywiście! — zamruczał z entuzjazmem i jako pierwszy wyszedł ze szczeliny. Pietruszkowa Łapa ruszyła zaraz za nim.
Oba koty usiadły przed legowiskiem uczniów, kontynuując rozmowę o treningach, ciesząc się swoim towarzystwem.
[650 słów]
[przyznano 13%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz