Weszły do obozu, a Maczek dalej myślała o słowach swojej partnerki. "Musisz być pewniejsza siebie", "Będziesz dobrą matką"... Westchnęła cicho, oddzielając się od Mrok, by położyć się w swoim legowisku. Chciała odpocząć, przemyśleć to wszystko, po prostu zasnąć.
***
Otworzyła oczy i rozejrzała się po okolicy. Dookoła było ciemno, ale rozpoznawała znajome tereny Klanu Wilka. Powoli wstała na łapy, oczami skanując otoczenie. Jak się tu znalazła? Przecież była w legowisku... Wtedy usłyszała jakiś szelest. Gwałtownie odwróciła głowę. Szelest dochodził zza krzaków. Liliowa od razu spięła wszystkie mięśnie, gotowa do ataku, gdyby tylko zaszła taka potrzeba. Powoli zaczęła podchodzić do źródła hałasu, ale wtedy jej oczom ukazała się kocia sylwetka. A bardziej jej ledwo widoczny zarys. Była to młoda kotka, uczennica. Mak otworzyła szerzej oczy, rozpoznając w tym... Siebie? Siebie, sprzed tych wielu księżyców, jeszcze przed śmiercią Porannego Zewu.
- Stałaś się kimś, kim nigdy nie chciałaś – usłyszała cichy głosik dawnej siebie. Przełknęła głośniej ślinę.
- Ale za to jestem kimś, kto przysłuży się klanowi – warknęła, powoli się wycofując.
- Nie nadajesz się na matkę – usłyszała tym razem inny głos, jakby dobrze znajomy. Odwróciła głowę, ale nie zobaczyła nikogo innego. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że postać przed nią zniknęła, a na jej miejscu pojawiła się inna. Wyższa, ale również kotka. Starsza. Jej pysk jednak był rozmazany.
- Alba...? – zapytała cicho, ale nikt jej nie odpowiedział.
- Stałaś się kotem o lisim sercu – zaśmiał się ktoś inny. Znowu się odwróciła, tym razem widząc kolejną postać. Teraz był to kocur, jednak zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, obok pojawił się ktoś kolejny.
- Jak możesz mi to robić? – zapytała Mroczna Wizja, a bardziej jej odzwierciedlenie w śnie liliowej wojowniczki. Mak zamarła, wbijając w cień swoje spojrzenie. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zaczęła się wycofywać, jednak nie odrywała wzroku od kotów przed nią.
- Znowu wszystko zniszczysz.
- Jesteś potworem.
- Dlaczego się taka stałaś?
- Nigdy sobie nie poradzisz.
- Tylko ich skrzywdzisz.
Makowy Nów słyszała wszystkie te słowa, które bolały mocniej niż jakakolwiek zadana rana. Cofała się tylko coraz dalej, chcąc uciec od tych kotów. Ale nie mogła się odwrócić. Nie była w stanie po prostu zacząć biec, jakby coś ją tam trzymało.
Otworzyła oczy i szybko się podniosła. Dalej była w legowisku wojowników. Słońce przedzierało się do środka, budząc coraz więcej kotów. To wszystko było tylko głupim snem. Mimo to Mak dalej miała wysunięte pazury, a w głowie miała słowa, które wypowiadały do niej te postacie. Słowa, które tak naprawdę ona sama mówiła do siebie, choć nie miała takiej świadomości. Gdy się nieco uspokoiła, wytrzepała się z resztek mchu z posłania i powoli wyszła z legowiska, chcąc udać się na spacer, jednak zamiast tego, jej oczom ukazała się grupka kotów przy wyjściu z obozu, wołających właśnie ją. Dopiero wtedy przypomniała sobie o patrolu. Westchnęła cicho, już marząc tylko o powrocie, lecz wtedy zauważyła Mroczną Wizję, siedzącą razem z kilkoma innymi wojownikami. Ewidentnie kotka wybierała się razem z nimi na patrol.
<Mrok?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz