To nie był wcale taki głupi pomysł. Musiał raz a porządnie rozmówić się z liderką i przypomnieć jej o swojej obietnicy. Miał być w końcu zastępcą na zastępstwo, a nie na tyle księżyców! Srebrny miał rację... Były koty, które zdecydowanie lepiej nadawały się na tą role. Kocica albo tego nie widziała, albo jakaś nieczysta siła sprawiała, że była przekonana co do swojej nieomylności i faktu, że nadawałby się po jej śmierci na lidera.
— Chyba powinienem tak zrobić — zgodził się z nim, ciesząc się pierwszy raz od dłuższego czasu spacerem. Troski od razu odeszły, gdy u swego boku miał ukochanego. Splótł swój ogon z jego, uśmiechając się do niego z wdzięcznością. Najwidoczniej naprawdę potrzebował motywacji, aby nareszcie coś z tym zrobić.
***
Od jakiegoś czasu nie mógł spać. Co próbował zamknąć oczy, nie odpływał, targany wspomnieniami i myślami o tym co ostatnio wydarzyło się w Klanie Burzy. Czy podjął słuszną decyzję zrzekając się władzy? Był tego pewien. Królicza Gwiazda był idealnym kandydatem na to, aby poprowadzić klan, jednakże... matka na pewno przekręcała się w grobie. W końcu marzyła o tym, aby był na szczycie. A co zrobił? Zawiódł całą swoją rodzinę. Przywykł jednak do tego, że nie był idealnym synem i bratem. Chciał mimo wszystko w jednym być dobrym. Chciał mieć więcej czasu dla swojego partnera. Teraz Srebrny nie mógł narzekać na to, że był wiecznie w pracy. Nareszcie odzyskał to czego od zawsze pragnął - spokoju. Mógł teraz częściej wybierać się z nim na spacery i polowania, bo pierwszy raz w życiu był naprawdę wolny. Wszelkie ograniczenia go opuściły. Świat był pięknym miejscem, a mimo to... bezsenność go nie opuszczała.
Obiecując Srebrnemu, że będzie znacznie bardziej o siebie dbał udał się do medyczki. Wyjaśnił jej swoje objawy i dostał zioła, które pomogły mu zmrużyć oczy. Nie wiedział jak bardzo tego potrzebował póki nie poczuł jak zalewa jego ciało ta wspaniała ulga.
Ocknął się dopiero po jakimś czasie zauważając ukochaną mordkę. Może nie powinien czuć tego uczucia, które go ogarnęło, bowiem w tragicznych okolicznościach zmarła Obserwująca Gwiazda, lecz bardzo cieszył się tą bliskością. Zdecydowanie rzucenie tego wszystkiego pomogło mu wyrwać się z objęć ciągłego zmęczenia i pracoholizmu.
— Dzień dobry. — Otarł się łbem o szyję Srebrzystego Nowiu mrucząc głośno. Teraz jego świat skurczył się do niego. Nic więcej się nie liczyło. Tylko oni.
— Jak się czujesz? — zapytał kocur uważnie mu się przyglądając.
— Lepiej. Te zioła naprawdę potrafią zdziałać cuda. Wyspałem się jak kocię. To... Co dzisiaj robimy? Idziemy na polowanie?
<Srebrny?>
Wyleczony: Piaszczysta Zamieć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz