Zdawała sobie sprawę, że kronikarka rozpacza po śmierci matki. W trakcie pomocy przy tworzeniu Łapkowa nie raz słyszała ciche pytania padające z pyska szylkretki, na które czarna już nigdy nie otrzyma odpowiedzi. Chciała młodszą wspierać, ale nie mogła się rozdwoić. Mimo chęci pomocy innym czy też właściwie każdemu w klanie, tym razem postanowiła skupić się w głównej mierze na sobie i swoim kociakom, to one były najważniejsze.
Zostawiła synów pod opieką Bajkowej Stokrotki. Gdy ci dostrzegli kocice w wejściu, niemal natychmiast ją otoczyli, prosząc o dokończenie wcześniejszej historii, którą im opowiadała, jak i również opowiedzenie im historii, w której to oni grali główne role. Z uśmiechem na pyszczku, wiedząc, że jej kocięta są bezpieczne pod opieką cioci, pręgowana tygrysio opuściła żłobek.
Odczekała, aż jej partner wyznaczy zadania członkom klanu. Nim sam czmychnął razem z grupą na patrol, zostawiając opiekę nad obozem zastępczyni, kotka zbliżyła się do niego, dzieląc się z nim swoimi postrzeżeniami.
– Myślę, że Czuwającej Salamandrze przydałaby się łapa do pomocy – miauknęła ciepło, spoglądając w oczy partnera, mając nadzieję, że za sprawą ich relacji, kocur może jakoś telepatycznie się z nią porozumie i odczyta, co jej chodziło po głowie
– Tak myślisz? – rzucił zamyślając się. – Możesz mieć rację. Ostatnio kilku wojowników skarżyło mi się, że zostali dość szorstko przez nią potraktowani, gdy nie zrobili czegoś po jej myśli. – wyznał kotce, na co ta skinęła głową. Echo ostatnim razem cudem uniknął gniewu kronikarki. Być może kotka potrafiła być wyrozumiała dla niesfornych kociąt, gorzej było w stosunku do starszych. – Chciałabyś po powrocie do roli wojownika objąć częściowo funkcje kronikarki, aby jej pomóc?
Margaretka pokręciła przeczącą głową, mimo to z jej pyszczka nie schodził uśmiech. Zbity z tropu kocur westchnął, prosząc wzorkiem, aby kotka nie zwlekała z oświeceniem go.
– Myślę, że moje ambicje kończą się niestety na roli wojownika. Poza tym pełniłam już większość funkcji w klanie. Kociak, uczennica, medyk, wojownik i teraz królowa. – wymieniała, zdając sobie sprawę, że gdyby jeszcze pełniła funkcję kronikarza, to pełniłaby niemal większość roli w klanie, w ciągu swego życia. Za dużo zmian. – No i kiedyś zostanę starszą. Mnie to wystarczy.
– W takim razie kto mógłby pomóc Salamandrze?
– Myślę, że mam idealnego kandydata. Bajkowa Stokrotka. – wymówiła imię młodszej siostry z błyskiem w oczach. Kocur nie wyglądał zbytnio na przekonanego propozycja partnerki. – Ma dobrą pamięć, a poza tym potrafi opowiadać historie. Zarówno te prawdziwe, jak i zmyślone. Myślę, że ucieszyłaby się mogąc dzielić się opowieściami z większą publikom niż nasze kocięta.
– Cóż... Jesteś...
– Nie masz się czego obawiać. Nauki mojej matki nie wpłynęły na nią tak jak na moich braci, spójrz tylko. – wskazała ogonem na żłobek, z którego dało się usłyszeć cichy głos rudej kotki i śmiechy kociąt. – Echo i Kruczek ją uwielbiają. Ani razu nie zasugerowała w swych opowieściach, że koty o ognistej sierści są lepsze od pozostałych. Poza tym udało jej się też moim skromnym zdaniem bardzo dobrze wytrenować ucznia, z którym z tego, co widzę, będziesz wspólnie patrolować – zerknęła na Dzwonkowy Świst, rozmawiający z Szafirkowym Wiatrem przy wyjściu z obozu. – Spytaj się go o Stokrotkę. I może sam z nią porozmawiaj jak wrócicie czy w ogóle byłaby zainteresowana pomocą Salamandrze.
Dostrzegła wahanie na pysku kocura. Nie dziwiła mu się. Było ryzyko powierzać funkcję kronikarza komuś, kto wychowywany był od kocięcia w zakłamanej historii. Taki ktoś dla własnych celów mógłby napisać historię na nowo, wymazując istnienie kotów, o których pamiętali i podziwiali. Gdyby takie stanowisko objął Nagietkowy Wschód, częściowy pokój, jaki udało się wypracować poprzednim liderom przestałby istnieć - była tego pewna. Jednak widziała, że Stokrotka nie była taka jak starszy brat. Była mądra i sama potrafiła zrozumieć, że ich przodkowie pobłądzili.
Królicza Gwiazda odpowiedział, że zastanowi się, po czym dołączył do czekających na niego kotów. Była ciekawą, jaką decyzję kocur podejmie względem rudej kotki. W końcu Stokrotka kochała opowieści odkąd sięgała pamięcią, więc czy nie lepiej, aby kotka mogła robić to co kocha, niż ucinać jej skrzydła, jeśli faktycznie byłaby zainteresowana objęciem funkcji kronikarza? Miała nadzieję, że siostra nie będzie na nią zła, że nie porozmawiały, tylko za jej plecami chciała pomóc, a przynajmniej tak myślała szylkretka.
Zostawiła synów pod opieką Bajkowej Stokrotki. Gdy ci dostrzegli kocice w wejściu, niemal natychmiast ją otoczyli, prosząc o dokończenie wcześniejszej historii, którą im opowiadała, jak i również opowiedzenie im historii, w której to oni grali główne role. Z uśmiechem na pyszczku, wiedząc, że jej kocięta są bezpieczne pod opieką cioci, pręgowana tygrysio opuściła żłobek.
Odczekała, aż jej partner wyznaczy zadania członkom klanu. Nim sam czmychnął razem z grupą na patrol, zostawiając opiekę nad obozem zastępczyni, kotka zbliżyła się do niego, dzieląc się z nim swoimi postrzeżeniami.
– Myślę, że Czuwającej Salamandrze przydałaby się łapa do pomocy – miauknęła ciepło, spoglądając w oczy partnera, mając nadzieję, że za sprawą ich relacji, kocur może jakoś telepatycznie się z nią porozumie i odczyta, co jej chodziło po głowie
– Tak myślisz? – rzucił zamyślając się. – Możesz mieć rację. Ostatnio kilku wojowników skarżyło mi się, że zostali dość szorstko przez nią potraktowani, gdy nie zrobili czegoś po jej myśli. – wyznał kotce, na co ta skinęła głową. Echo ostatnim razem cudem uniknął gniewu kronikarki. Być może kotka potrafiła być wyrozumiała dla niesfornych kociąt, gorzej było w stosunku do starszych. – Chciałabyś po powrocie do roli wojownika objąć częściowo funkcje kronikarki, aby jej pomóc?
Margaretka pokręciła przeczącą głową, mimo to z jej pyszczka nie schodził uśmiech. Zbity z tropu kocur westchnął, prosząc wzorkiem, aby kotka nie zwlekała z oświeceniem go.
– Myślę, że moje ambicje kończą się niestety na roli wojownika. Poza tym pełniłam już większość funkcji w klanie. Kociak, uczennica, medyk, wojownik i teraz królowa. – wymieniała, zdając sobie sprawę, że gdyby jeszcze pełniła funkcję kronikarza, to pełniłaby niemal większość roli w klanie, w ciągu swego życia. Za dużo zmian. – No i kiedyś zostanę starszą. Mnie to wystarczy.
– W takim razie kto mógłby pomóc Salamandrze?
– Myślę, że mam idealnego kandydata. Bajkowa Stokrotka. – wymówiła imię młodszej siostry z błyskiem w oczach. Kocur nie wyglądał zbytnio na przekonanego propozycja partnerki. – Ma dobrą pamięć, a poza tym potrafi opowiadać historie. Zarówno te prawdziwe, jak i zmyślone. Myślę, że ucieszyłaby się mogąc dzielić się opowieściami z większą publikom niż nasze kocięta.
– Cóż... Jesteś...
– Nie masz się czego obawiać. Nauki mojej matki nie wpłynęły na nią tak jak na moich braci, spójrz tylko. – wskazała ogonem na żłobek, z którego dało się usłyszeć cichy głos rudej kotki i śmiechy kociąt. – Echo i Kruczek ją uwielbiają. Ani razu nie zasugerowała w swych opowieściach, że koty o ognistej sierści są lepsze od pozostałych. Poza tym udało jej się też moim skromnym zdaniem bardzo dobrze wytrenować ucznia, z którym z tego, co widzę, będziesz wspólnie patrolować – zerknęła na Dzwonkowy Świst, rozmawiający z Szafirkowym Wiatrem przy wyjściu z obozu. – Spytaj się go o Stokrotkę. I może sam z nią porozmawiaj jak wrócicie czy w ogóle byłaby zainteresowana pomocą Salamandrze.
Dostrzegła wahanie na pysku kocura. Nie dziwiła mu się. Było ryzyko powierzać funkcję kronikarza komuś, kto wychowywany był od kocięcia w zakłamanej historii. Taki ktoś dla własnych celów mógłby napisać historię na nowo, wymazując istnienie kotów, o których pamiętali i podziwiali. Gdyby takie stanowisko objął Nagietkowy Wschód, częściowy pokój, jaki udało się wypracować poprzednim liderom przestałby istnieć - była tego pewna. Jednak widziała, że Stokrotka nie była taka jak starszy brat. Była mądra i sama potrafiła zrozumieć, że ich przodkowie pobłądzili.
Królicza Gwiazda odpowiedział, że zastanowi się, po czym dołączył do czekających na niego kotów. Była ciekawą, jaką decyzję kocur podejmie względem rudej kotki. W końcu Stokrotka kochała opowieści odkąd sięgała pamięcią, więc czy nie lepiej, aby kotka mogła robić to co kocha, niż ucinać jej skrzydła, jeśli faktycznie byłaby zainteresowana objęciem funkcji kronikarza? Miała nadzieję, że siostra nie będzie na nią zła, że nie porozmawiały, tylko za jej plecami chciała pomóc, a przynajmniej tak myślała szylkretka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz