Kotka cały czas przewracała się z boku na bok w swoim legowisku. Wzdychała i jęczała, miała ochotę zasnąć, ale od kilku dni nie mogła. Musiała prosić Różaną Woń o nasiona maku. Te z czasem jej pomagały i było coraz lepiej.
— Baśniowa Stokrotko, wstawaj! — Usłyszała. Kotka otworzyła oczy, a przed nią pojawił się znajomy pysk. Liliowe futro smugnęło nos kotki, więc ta ożywiła się.
— Musisz mnie budzić… Tak wcześnie? — szepnęła.
— Jest południe! — westchnęła — Ostatnio śpisz najdłużej, już Rozkwit jako kocię śpi mniej — mruknęła.
— Wracając do tematu, masz pozbyć się kleszczy starszych — powiedziała.
— Czemu ja? Mamy przecież dużo uczniów — wymruczała.
— No już! Wstawaj, trochę pomocy klanowi nie zaszkodzi — pogoniła kotkę.
Ta z mozołem wstała z legowiska. Kiedy obie kotki wyszły, Zimorodkowe Życzenie podała kotce kij. Gałązka była zakończona mchem, a zielony meszek był namoczony mysią żółcią. Księżniczka popchnęła kotkę w kierunku legowiska starszych. Baśniowa Stokrotka czuła się jak na wygnaniu. Była skazana na coś, czego robić nie znosiła. Pamiętała jej samotne “przechadzki” po terytorium. A kary były takie same, jak codzienne obowiązki ucznia. Kremowa kotka westchnęła i stanęła w progu legowiska. Śmierdziało tam jak w chlewie, aż wojowniczka zaczęła się zastanawiać, kiedy ich legowiska były wymieniane.
— W końcu ktoś przyszedł! — krzyknęła Bratkowe Futro. I tak zaczęła się żmudna praca, która zajęła kotce czas aż do wieczoru.
***
Zrujnowany Most to miejsce, gdzie kotka mogła się wyluzować. Albo bardzo przestraszyć, przynajmniej wtedy odbiegała od rzeczywistości. Po skończonej pracy musiała odpocząć, dlatego tam też się udała. Nadal pamiętała tego ogromnego kleszcza Ryjówkowego Uroku.
Nagle gdzieś w oddali zaczęło dudnić, jasne błyskawice pojawiały się na niebie, a zaraz po tym znikały. Baśniowa Stokrotka się ich bała, nigdy nie myślała, że błyskawica może kogoś skrzywdzić. Niestety, kiedyś doświadczyła takiego obrazu, a była to bardzo nieprzyjemna chwila…
Pręgowane futro koteczki szamotało się w legowisku.
— Stokrotko, nie możesz leżeć w tym miejscu! — szepnęła Dalia. Kremowa pokręciła głową, nie chciała zasnąć. Strasznie martwiła się o Koniczynę, Cisa oraz Ważkę. Ważka był… Nietypowy, strasznie stary i bez humoru! To był brat jej ojca, dlatego wiedziała skąd ta kwaśna mina.
— Nadal martwisz się o rodziców i Ważkę? — zapytała. Kotka przytaknęła, schowała się w futrze siostry.
— Spokojnie… To tylko burza — wychrypiała Dalia. Kiedy uświadomiła sobie, że w legowisku nie ma się czego bać, kotka pobiegła do wyjścia z jaskini.
I tam ukazał jej się straszliwy obraz, który zapamięta do końca życia. Wojowniczka wzdrygnęła się na to uczucie. Chciała szybko o tym zapomnieć. Jednak coś jej w tym przeszkodziło. Z deszczu zaczęły lecieć drobne krople wody, a kotka czuła dyskomfort. Szybko schroniła się pod koronami drzew i usiadła. Z zakłopotaniem chwyciła jej puchaty ogon, obawiała się czegoś jeszcze. Z nieba zaczęły spadać grube, ciężkie płaty śniegu. Świat zdecydowanie dawał Stokrotce znać, by pomyślała o szybkim powrocie do obozu. Wojowniczka osłupiała; było jej strasznie zimno, do tego zaczął padać śnieg. Prędko przekroczyła Zrujnowany Most i pobiegła pędem do obozu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz