— Och, chyba oszaleje! Od dni nie mogę spać, Zaćmiona Łapo! — miauknął kocur, rzucając zmęczone spojrzenie medyczce. Uczennica bez problemu mogła dostrzec, jak wykończony jest kocur. Nagle kocur się odwrócił, jakby coś usłyszał, jednak nikogo tam nie było. — Proszę, masz coś na to? To mnie powoli zabija — dodał, błagając kotkę wzrokiem o pomoc.
Zaćmiona Łapa prędko skinęła głową, a następnie ruszyła do magazynku. Kotka wzięła kwiatek maku, a po krótkiej chwili wytrzepała z niego nasionka na płaski kamień, który podsunęła kocurowi.
— Proszę, odrobina nasion maku powinna zaradzić coś na to. Weź je, pójdź do legowiska odespać te nieprzespane noce. W wolnej chwili zgłoszę to do Judaszowcowego Pocałunku, aby nie wyznaczał cię na patrol ze względu na problemy zdrowotne — wytłumaczyła medyczka, a kocur bez zwlekania sprawnie wziął podane przez kotkę zioło.
— Dobrze, dziękuję! Będę już się zbierać, doceniam to, że poświęciłaś chwilę, aby mi pomóc.. — powiedział kocur, tylko po to, aby w następnej chwili do legowiska wleciał Bławatkowy Wschód, mało co nie przewracając kocura.
Zaćmiona Łapa z zaskoczenia wzięła duży krok do tyłu, a Szary Klif chciał już zwrócić kocurowi uwagę, jednak widząc jak ten dyszy, protektor zrezygnował. Wiedział, że nie jest to czas na to. Podczas gdy wojownik zajmował miejsce na legowisku, Szary Klif cicho wydostał się z legowiska.
— Zaćmiona Łapo..! — wydyszał wojownik. — Myślałem, że umrę na tym patrolu! To już starość, że dysze jak pies, gdy musiałem przebiec krótką trasę? — zapytał kocur, starając się uregulować własny oddech.
— Bławatkowy Wschodzie, wątpię, że to starość… Wygląda mi to na atak duszności, niż słaba kondycja. Słyszałam, że od jakiegoś czasu ciężko ci się oddycha, więc to może być przyczyną. Pewnie coś złapałeś, a przez to, że nie chciałeś poświęcić kilku uderzeń serca, aby medyk ciebie obejrzał, to choroba się rozwinęła! Jakim mysim móżdżkiem trzeba być, aby nie dbać o własne zdrowie — skarciła go medyczka, sięgając po miodunkę ze skalnej półki, na której leżała jej spora ilość. Gdy koteczka podała zioło kocurowi, ten bez pytania czym to jest, prędko je wziął do pyska. — Teraz chwilę będziesz musiał tu posiedzieć. Muszę obserwować twój stan, aby upewnić się, że zioło zadziała i nie udusisz się gdzieś w krzakach podczas polowania… — wymruczała kotka.
Bławatkowy Wschód skinął głową, układając się na legowisku przeznaczonym dla pacjentów w osobnym miejscu od medyków. Och, Zaćmiona Łapa liczyła, że to koniec na dzisiaj…
Oczywiście, że nie.
W legowisku pojawiła się kotka. Była to Siewczy Letarg.
— Jest tu ktoś? — zapytała wojowniczka, rozglądając się po pomieszczeniu. Gdy dostrzegła Zaćmioną Łapę, wkroczyła do środka. — Ach… Zaćmiona Łapo, coś mnie… Odrobinę przegrzało — powiedziała starsza, niechętnie rozglądając się po legowisku.
Medyczka głośno westchnęła, a następnie wskazała na legowisko w części dla chorych, które było najbardziej zbliżone do skalnych ścian lecznicy.
— Nawet nie będę pytać, jak ty dałaś radę się przegrzać, podczas Pory Opadających Liści… Połóż się tam, musisz się schłodzić. Przyniosę ci zaraz odrobinę wody w mchu — mruknęła Zaćmienie, łapiąc kulkę mchu z magazynku oraz prędko opuszczając lecznice, aby po chwili wrócić z nasiąkniętym mchem, który podała wojowniczce. — Przyłóż go sobie do ciała, szczególnie głowy, abyś ochłodziła sobie organizm. Za jakiś czas poczujesz się lepiej, jednak do tego czasem musisz tu zostać.
Wojowniczka skinęła głową ze zrozumieniem oraz posłusznie wzięła mech od młodszej. Kotka ruszyła do wyznaczonego przez medyczkę miejsca. Nareszcie spokój…
Zaćmiona Łapa zadowolona usiadła na swoim legowisku, ciesząc się z tak sprawnego rozwiązania problemów kotów.
Zaćmiona Łapa lubiła cisze, nawet bardzo, chociaż teraz było… Za cicho? Po krótkiej chwili usłyszała tupot łap, który z sekundy na sekundę zbliżał się coraz bliżej do lecznicy.
— Zaćmiona Łapo! Cześć! — miauknął znajomy jej głos. Gdy medyczka podniosła głowę, zauważyła Mysią Łapę, z uśmiechem od ucha do ucha.
— Witaj, Mysia Łapo — odpowiedziała uprzejmie kotka, w myślach modląc się do przodków, aby kocur nie miał kolejnego dziwnego pomysłu w głowie.
— Chciałabyś mi pomóc z polowaniem? — zapytał kocur, na co Zaćmiona Łapa spojrzała na niego z wielkimi oczami.
— Mysia Łapo, czy ty wiesz, jaką rolę pełnie w klanie? — zapytała, głośno wzdychając. Mysia Łapa oczywiście skinął głową. — W jakim świecie ty żyjesz, jeśli myślisz, że medycy potrafią polować?
Młodszy uczeń zamyślił się, dokładnie rozmyślając nad tym, co powiedziała kotka. Medyczka widziała, jak kocurowi zapaliła się lampka nad głową.
— Nauczę cię polować! — powiedział energicznie, podskakując w miejscu. Och, Klanie Gwiazdy, kim była Zaćmiona Łapa, aby odmówić kocurowi? W taki sposób dwójka spędziła resztę dnia na terenach Klanu Klifu, polując… A bardziej Mysia Łapa polował, podczas gdy Zaćmiona Łapa krzywo naśladowała jego ruchy… Może kiedyś będzie w tym lepsza.
[Trening wojownika; 750 słów]
[przyznano 15%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz