— Trzymasz się? — Usłyszała. Nieco przekręciła łeb i zobaczyła Dryfującą Bulwę, bo ten nigdy w nią nie zwątpił.
— Nie za bardzo… Nadal mam złe myśli — mruknęła. — Do tego musiałam czyścić futro starszych! Nadal pamiętam tego ogromnego kleszcza, którego spotkałam w futrze Ryjówkowego Uroku. — powiedziała speszona. Partner przejechał jej po ciele ogonem na pocieszenie.
— Wszystko będzie dobrze, a teraz uszy do góry - powiedział. Liznął partnerkę w czoło i usiadł koło niej.
— Już słońce zachodzi. — szepnął Dryfująca Bulwa.
— Co w tak niezwykłego? — zapytała Baśniowa Stokrotka.
— Przecież mieliśmy iść na patrol z Biedronkowym Polem, nikt ci nie mówił? — powiedział.
Kotka wzruszyła ramionami, a kocur wstał z miejsca. Poprowadził ją do wejścia obozu i tam czekali na resztę.
Po długiej chwili Biedronkowe Pole wróciła z pozostałymi członkami patrolu. Dryfująca Bulwa ustawił się koło swej, partnerki wtulając w nią futro. Mżący Przelot koło Siwej Czapli a Nenufarowy Kielich stała na tyłach. Szylkretka poprowadziła patrol do Zrujnowanego Mostu. I tak koty zaczęły przeskakiwać przez drewniane szczeble, na drugą stronę. I tak przez cały czas wszyscy byli cicho, aż nie odezwała się Biedronkowe Pole.
— Musimy zachować ostrożność, pamiętajcie, żebyście byli czujni; rankiem mogli zastawić na nas pułapkę – mruknęła. Wskazała miejsce, gdzie patrol miał się udać, a wtedy wszyscy ruszyli w danym kierunku. Baśniowej Stokrotce towarzyszyła adrenalina, ale była zawiedziona jej ostatnim zachowaniem.
— Jak już tu jesteśmy, pora przebadać teren. Skoro jest nas, aż tak wiele pójdzie nam szybciej — kontynuowała — Jeżeli zauważycie coś podejrzanego, macie mi to od razu zgłosić — poinstruowała koty. I tak wojownicy zaczęły szukać śladów po samotnikach. Pręgowana zaczęła wąchać każdy kąt, by znaleźć jakikolwiek trop. Tak samo robiła srebrna wojowniczka; sprawdzała dosłownie wszystko. Jednak kiedy niebo było czarne jak smoła, trudno było cokolwiek zauważyć. Dryfująca Bulwa sprawdzał coś w krzewach i po chwili mruknął.
— Co to jest? — zapytał. Nenufarowy Kielich wspięła się na tylne łapy, by następnie przycupnąć na nich jak czujny zając. Pozostali członkowie eskapady obrzucili ją zmieszanym spojrzeniem, jednak nikt nie odważył się jej przerwać. Szczerbata poruszyła parokrotnie nosem, aż, sądząc po wyrazie jej pyska, nie złapała tropu. Ogonem wskazała pobliskie krzewy, zza których faktycznie, również i pozostali jej towarzysze, wyczuli podejrzaną woń.
Cała szóstka ostrożnie obeszła cierniste rośliny, uważając, by się dodatkowo nie zaczepić i nie pozostawić po sobie śladów. Biały śnieg upstrzony był drobnymi, szkarłatnymi maczkami, które to zaś prowadziły do leżącej na śniegu, na wpół zjedzonej, lecz wciąż świeżej... Sroki.
— Musieli tu być bardzo niedawno — stwierdziła Biedronkowe Pole, przyglądając się z bliska ofierze włóczęgów.
— Myślicie, że zrobili to celowo? Jako ostrzeżenie dla nas... — spytała Nenufara, strzygąc nerwowo uszami.
— Może po prostu nas usłyszeli i się spłoszyli? — zasugerował Dryfująca Bulwa.
Pozostała reszta patrolu milczała, nie będąc pewna, co można na to odpowiedzieć.
— Trop urywa się przy drzewie — miauknął Siwa Czapla, zawiedzionym tonem.
— Sprawdźcie, na których gałęziach brakuje śniegu. Czy widać gdzieś ślady łap, pazurów. Nie mogli się rozpłynąć — poinstruowała Biedronkowe Pole — No już, do roboty Baśniowa Stokrotko. Tylko tym razem nie zabijaj pierwszego kota, który podsunie ci się pod pazury. Kremowa wojowniczka westchnęła i naprężyła się. Wysunęła pazury i z trudem udało jej się dostać na drzewo.
— Ty też nie lubisz kory w Porze Nagich Drzew? — zapytał Bulwa. Kotka przytaknęła mu, ponieważ kora była strasznie krucha.
— Macie coś? — zawołał Siwa Czapla. Po chwili wszystkie koty odpowiedziały, niezadowolonym mruczeniem i syknięciami.
Kotka zmrużyła oczy w szparki, bo chciała sprawdzić, gdzie znajduje się Mżący Przelot.
— Widzę, że w paru miejscach na gałęziach idących w głąb lasu brakuje śniegu, jakby coś go strąciło. Niestety, wątpię, czy uda nam się coś z tym zrobić. Są zbyt cienkie, by po nich skakać, nie utrzymają dorosłego kota — zaraportowała Mżący Przelot z korony dębu. Po chwili Biedronkowe Pole podreptała ze swoim patrolem, żeby powiedzieć raport Spienionej Gwieździe.
— Nie za bardzo… Nadal mam złe myśli — mruknęła. — Do tego musiałam czyścić futro starszych! Nadal pamiętam tego ogromnego kleszcza, którego spotkałam w futrze Ryjówkowego Uroku. — powiedziała speszona. Partner przejechał jej po ciele ogonem na pocieszenie.
— Wszystko będzie dobrze, a teraz uszy do góry - powiedział. Liznął partnerkę w czoło i usiadł koło niej.
— Już słońce zachodzi. — szepnął Dryfująca Bulwa.
— Co w tak niezwykłego? — zapytała Baśniowa Stokrotka.
— Przecież mieliśmy iść na patrol z Biedronkowym Polem, nikt ci nie mówił? — powiedział.
Kotka wzruszyła ramionami, a kocur wstał z miejsca. Poprowadził ją do wejścia obozu i tam czekali na resztę.
Po długiej chwili Biedronkowe Pole wróciła z pozostałymi członkami patrolu. Dryfująca Bulwa ustawił się koło swej, partnerki wtulając w nią futro. Mżący Przelot koło Siwej Czapli a Nenufarowy Kielich stała na tyłach. Szylkretka poprowadziła patrol do Zrujnowanego Mostu. I tak koty zaczęły przeskakiwać przez drewniane szczeble, na drugą stronę. I tak przez cały czas wszyscy byli cicho, aż nie odezwała się Biedronkowe Pole.
— Musimy zachować ostrożność, pamiętajcie, żebyście byli czujni; rankiem mogli zastawić na nas pułapkę – mruknęła. Wskazała miejsce, gdzie patrol miał się udać, a wtedy wszyscy ruszyli w danym kierunku. Baśniowej Stokrotce towarzyszyła adrenalina, ale była zawiedziona jej ostatnim zachowaniem.
— Jak już tu jesteśmy, pora przebadać teren. Skoro jest nas, aż tak wiele pójdzie nam szybciej — kontynuowała — Jeżeli zauważycie coś podejrzanego, macie mi to od razu zgłosić — poinstruowała koty. I tak wojownicy zaczęły szukać śladów po samotnikach. Pręgowana zaczęła wąchać każdy kąt, by znaleźć jakikolwiek trop. Tak samo robiła srebrna wojowniczka; sprawdzała dosłownie wszystko. Jednak kiedy niebo było czarne jak smoła, trudno było cokolwiek zauważyć. Dryfująca Bulwa sprawdzał coś w krzewach i po chwili mruknął.
— Co to jest? — zapytał. Nenufarowy Kielich wspięła się na tylne łapy, by następnie przycupnąć na nich jak czujny zając. Pozostali członkowie eskapady obrzucili ją zmieszanym spojrzeniem, jednak nikt nie odważył się jej przerwać. Szczerbata poruszyła parokrotnie nosem, aż, sądząc po wyrazie jej pyska, nie złapała tropu. Ogonem wskazała pobliskie krzewy, zza których faktycznie, również i pozostali jej towarzysze, wyczuli podejrzaną woń.
Cała szóstka ostrożnie obeszła cierniste rośliny, uważając, by się dodatkowo nie zaczepić i nie pozostawić po sobie śladów. Biały śnieg upstrzony był drobnymi, szkarłatnymi maczkami, które to zaś prowadziły do leżącej na śniegu, na wpół zjedzonej, lecz wciąż świeżej... Sroki.
— Musieli tu być bardzo niedawno — stwierdziła Biedronkowe Pole, przyglądając się z bliska ofierze włóczęgów.
— Myślicie, że zrobili to celowo? Jako ostrzeżenie dla nas... — spytała Nenufara, strzygąc nerwowo uszami.
— Może po prostu nas usłyszeli i się spłoszyli? — zasugerował Dryfująca Bulwa.
Pozostała reszta patrolu milczała, nie będąc pewna, co można na to odpowiedzieć.
— Trop urywa się przy drzewie — miauknął Siwa Czapla, zawiedzionym tonem.
— Sprawdźcie, na których gałęziach brakuje śniegu. Czy widać gdzieś ślady łap, pazurów. Nie mogli się rozpłynąć — poinstruowała Biedronkowe Pole — No już, do roboty Baśniowa Stokrotko. Tylko tym razem nie zabijaj pierwszego kota, który podsunie ci się pod pazury. Kremowa wojowniczka westchnęła i naprężyła się. Wysunęła pazury i z trudem udało jej się dostać na drzewo.
— Ty też nie lubisz kory w Porze Nagich Drzew? — zapytał Bulwa. Kotka przytaknęła mu, ponieważ kora była strasznie krucha.
— Macie coś? — zawołał Siwa Czapla. Po chwili wszystkie koty odpowiedziały, niezadowolonym mruczeniem i syknięciami.
Kotka zmrużyła oczy w szparki, bo chciała sprawdzić, gdzie znajduje się Mżący Przelot.
— Widzę, że w paru miejscach na gałęziach idących w głąb lasu brakuje śniegu, jakby coś go strąciło. Niestety, wątpię, czy uda nam się coś z tym zrobić. Są zbyt cienkie, by po nich skakać, nie utrzymają dorosłego kota — zaraportowała Mżący Przelot z korony dębu. Po chwili Biedronkowe Pole podreptała ze swoim patrolem, żeby powiedzieć raport Spienionej Gwieździe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz