— Mysi Postrachu! Weź mi jeszcze raz pokaż, jak wygląda pozycja do polowania… Znowu łapy mi się plączą — miauknęła Zaćmiona Łapa, podnosząc wzrok na wojownika Klanu Klifu. Pamiętała, jak ten był jeszcze uczniem… Jak ten czas szybko leci, czyż nie?
— Jasne, Zaćmiona Łapo — odpowiedział kocur, szturchając starszą, aby ta przykucnęła. — Ustaw się w pozycji do polowania, a ja ci powiem gdzie popełniasz błędy — dodał.
Zaćmiona Łapa oczywiście posłuchała, prędko przykucając nisko ziemi, łapy ugięte, a mięśnie napięte, ogon delikatnie nad ziemią tak, aby nie szurał o wszystko co możliwe. Kotka czuła na sobie wzrok wojownika, który dokładnie obserwował każdy jej ruch. Minęła jedna sekunda, druga, trzecia… I nagle kocur wybuchnął w śmiech.
— Hahaha! Co ty wyprawiasz? Tyle razy ci pokazywałem to, a ty dalej wyginasz swoje tylne łapy — zaśmiał się kocur, żartobliwie szturchając łapę medyczki, na co starsza prędko ją podkuliła do odpowiedniej pozycji. — Teraz lepiej! Za jakiś czas będziesz lepsza niż ja, mówię ci — miauknął.
— Pfft! Co jeszcze, może zaraz wyrosną mi motyle skrzydła i odlece do Klanu Gwiazdy? — zaśmiała się szylkretka, spoglądając na Mysi Postrach.
— Dobra dobra, upoluj coś teraz — rozkazał, na co medyczka zrobiła taką minę, jakby ten faktycznie kazał jej wyhodować parę skrzydeł i odlecieć.
— A czy ja ci wyglądam na wojownika? Przecież nie umiem polować. Nigdy mi się nie udaje, zwyczajnie nie jest to coś dla mnie! — wybroniła się żółtooka.
— Jeśli nic nie upolujesz to nie wrócimy do obozu! — powiedział dumnie.
— Chyba sobie żartujesz… Myślisz, że ja coś upoluje w tej mgle? — zapytała, z niedowierzaniem.
— To już nie mój problem! Czekam tutaj aż nie upolujesz czegoś, tłumaczyłem ci to wystarczająco długo, dasz radę! — zachęcił ją wojownik, a Zaćmiona Łapa skinęła głową.
— Niech ci będzie… — mruknęła, następnie samotnie ruszyła w mgłę.
◇•◇•◇
Zaćmiona Łapa siedziała nisko przy ziemi, nos praktycznie wbity w trawę, starając się coś wyczuć. Czego Mysi Postrach nie rozumie, że ona nie umie polować? Prędzej umrze, niż coś złapie! Medyczka kręciła się w mgle, podczas gdy przyjemne promienie słońca powoli oświetlały las. Tak skupiona to ona nigdy nie była… Liczyła każdy swój oddech, każde uderzenie własnego serca, każde drgnięcie najmniejszego listka na wietrze. Z każdą następna chwilą mgły było coraz mniej, jednak uwaga jej została odwrócona, gdy nagle usłyszała szelest kilka długości lisa za sobą. Czy była to mysz? Nie, za głośne… A może zając? Byli na granicy Klanu Burzy, to może się przyczłapało na ich teren, chociaż nie… I tak było to za ciche jak na tak duże zwierzę… Zaćmiona Łapa podniosła się z ziemi, niepewnie robiąc krok do przodu, chcąc odkryć, które to zwierze może tak hałasować… Cicho modliła się do przodków, żeby to nie był lis. Z każdym krokiem oddech kotki robił się wolniejszy, a mgła zaczęła rozchodzić się na boki. Jeszcze chwila, a odkryje źródło hałasu.
Z chwili na chwilę było coraz więcej mgły… Czy tyle tu powinno jej być? Wszystko wydawało się takie dziwne, takie… Nierealne. Koteczka usłyszała nagle szelest, na co ona się wzdrygała, a następnie otworzyła ślepia. Była w legowisku medyka? Ach, był to pewnie zwyczajny sen…
[Trening wojownika; 535 słów]
[przyznano 11%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz