Śnieg otulił grubą warstwą równiny należące do Klanu Burzy, jak i tereny pozostałych klanów. Nieliczne ptaki szybowały nisko nad ziemią, obserwując ślady łap pozostawiane przez koty. Skoczna Łapa dreptała obok Kukułczego Skrzydła, uważnie słuchając jego wskazówek dotyczących łowienia królików. Dzisiaj po raz pierwszy miała spróbować swoich sił w tym polowaniu! Pogoda nie wydawała się sprzyjająca, ale mimo to uszaki czasami wychodziły z nor. A nawet jeśli nie, mogła przecież wykorzystać tę technikę do upolowania innego zwierzęcia.
— Dobrze, to tyle z teorii. Wszystko rozumiesz? — dopytał jej mentor, spoglądając, jak młodsza skakała po jego śladach.
Skoczna Łapa nagle zatrzymała się i energicznie pokiwała głową.
— Jasne! Jestem gotowa! — zamiauczała radośnie i skoczyła na większą kupkę śniegu, po czym zaczęła się w niej tarzać. Śmiała się głośno, nie mogąc doczekać się momentu, w którym zatopi kły w świeżym mięsie. W końcu podniosła się i mocno otrzepała, by pozbyć się śniegu z futra.
— Pójdziemy do Upadłego Potwora. Po drodze jest sporo norek, na pewno coś tam złapiemy — odparł buro-biały kocur, prowadząc uczennicę w stronę wraku rozbitego samolotu.
Droga zajęła im więcej czasu niż zwykle, a wszystko przez grubą warstwę śniegu, która utrudniała chodzenie. Skoczna Łapa ponownie poczuła, jak szybko się męczy, podczas gdy jej mentor zdawał się nie odczuwać najmniejszego zmęczenia. Nie rozumiała tego. Dlaczego nie była w stanie przejść tak krótkiego odcinka bez trudu? Może za mało trenowała, za mało biegała? Nie miała jednak zamiaru nikomu o tym mówić. Nie chciała okazać słabości. Zagryzła wargi tak mocno, że poczuła metaliczny posmak własnej krwi.
Gdy dotarli w pobliże łąki, na której zwykle rosły wrzosy, dostrzegli parę uszu wystających ponad śnieg. Dwa króliki kicały między zaspami, ich futerka niemal całkowicie zlewały się z otoczeniem, poza czarnymi końcówkami uszu.
Kukułcze Skrzydło przypadł do ziemi, wysoko nastawiając uszy. Skoczna Łapa natychmiast zrobiła to samo, delikatnie przemykając w stronę królików. Stawiała łapy lekko, zostawiając ledwie widoczne ślady na śniegu. Gdy w końcu znalazła się wystarczająco blisko, napięła mięśnie i skoczyła. Udało jej się złapać zwierzę! Opadła na ziemię, ale szybko uniosła łeb, ściskając zdobycz w pysku. Śnieg przywarł do jej futra, tworząc białą maskę na pyszczku, lecz mimo to uśmiechnęła się triumfalnie.
— Dobrze! Szybko się uczysz — pochwalił ją Kukułcze Skrzydło, podchodząc bliżej. — Zakop zdobycz w śniegu i idziemy dalej — dodał, po czym nie czekając, ruszył przed siebie.
Skoczna Łapa pospiesznie zakopała królika i pognała za mentorem, czując narastające pieczenie w łapach.
— Poćwiczymy dziś również bieg długodystansowy. Goń mnie! — zarządził wojownik, po czym rzucił się biegiem przez zaspy. Jego silne łapy zostawiały głębokie ślady w śniegu, gdy z łatwością pokonywał kolejne metry.
Skoczna Łapa na początku dotrzymywała mu kroku, ale z każdą chwilą dystans między nimi rósł. Jej oddech przyspieszał, serce biło jak oszalałe, a nogi stawały się coraz cięższe. Po kilku uderzeniach serca była już daleko w tyle. W końcu przystanęła, dysząc ciężko. Powietrze paliło jej płuca, a suchość w pysku sprawiała, że nie mogła przełknąć śliny. Coś lepkiego ściekało jej z kącika pyska… a może tylko jej się wydawało? Spróbowała potrząsnąć głową, ale świat zawirował. Z łap uszła jej cała siła, a śnieg, który wydawał się tak miękki, nagle stał się twardym, lodowatym podłożem, na które bezwładnie opadła.
Kukułcze Skrzydło dopiero po chwili zauważył, że biegnie sam. Zatrzymał się gwałtownie i rozejrzał, a jego serce ścisnęło się z niepokoju. Gdzie była Skoczna Łapa? Śnieg skutecznie maskował jej sylwetkę, a nagły brak ruchu sprawił, że trudno było ją dostrzec.
— Skoczna Łapo! — zawołał, biegnąc w jej stronę, gdy wreszcie ją dostrzegł.
Leżała w zaspie, ciężko dysząc. Natychmiast przypadł do niej, obwąchując ją z niepokojem. Nie wyczuł żadnej rany, ale jej płytki oddech wyraźnie go zaniepokoił.
— Co się stało? — zapytał z troską.
— Ja… ja po prostu się zmęczyłam — wymamrotała, próbując podnieść się na łapy. Jednak te zadrżały pod jej ciężarem, zmuszając ją do ponownego usiądnięcia.
W końcu udało jej się przełknąć ślinę, a jej uszy położyły się po sobie.
— Nie wiem, co się ze mną dzieje — przyznała cicho, odwracając wzrok. — Nie jestem w stanie długo polować, skakać ani biegać…
Jej głos drżał, a w oczach zabłysły łzy. Wiedziała, że koty Klanu Burzy powinny być szybkie i wytrzymałe, a ona… ona nie potrafiła dotrzymać im kroku.
— Spokojnie, przygotuję dla ciebie treningi, które stopniowo cię przyzwyczają. Masz słabą wytrzymałość, ale damy radę ją poprawić — miauknął Kukułcze Skrzydło, chcąc dodać jej otuchy. Otarł swój policzek o jej, pomagając jej się podnieść.
Skoczna Łapa jednak nie wzięła jego słów do serca. W jej głowie kłębiła się tylko jedna myśl – była jedynym kotem na świecie, który nie potrafił biegać dłużej niż kilka minut!
Do obozu dowlokła się ledwo żywa. Ogon ciągnęła po śniegu, a jej łapy raz po raz potykały się o zaspy, bo nie miała siły ich podnosić. Gdy w końcu dotarła na miejsce, z trudem odłożyła królika na stos. Parę kotów podeszło do niej z gratulacjami. Byli wśród nich zarówno starsi wojownicy, jak i młodsze koty w jej wieku.
— Skoczna Łapo, gratulacje! Niezła zdobycz jak na młodą uczennicę! — mówili niektórzy
„Skoczna Łapo…” powtórzyła w myślach swoje imię. Nigdy nie czuła z nim żadnej więzi. Ani jako Popielica, ani teraz jako Skoczna Łapa nie czuła, że naprawdę do niej pasuje. Koty często przywiązywały się do swoich imion – odzwierciedlały one to, kim były. Ale w jej przypadku? Nic. Nie czuła, że to imię jest jej. A do tego nie potrafiła biegać tak, jak powinni wojownicy Klanu Burzy. Jak więc mogła być jednym z nich?
Za poleceniem Kukułczego Skrzydła skierowała się do legowiska medyka, by przyjąć zioła i pozwolić się zbadać. I wtedy w jej głowie zaświtał pewien pomysł.
Medycy nie muszą biegać tak jak wojownicy. Nie męczą się tak bardzo. Może to właśnie była jej droga? Od zawsze chciała spróbować różnych ścieżek, zanim wybierze tę właściwą… A co, jeśli przeznaczone jej było zostać uczennicą medyka?
Z nową energią podeszła do Skowroniego Odłamka. Poprosiła go o zbadanie, ale przy okazji rozpoczęła rozmowę, wymieniając z nim wiele słów. W jej sercu tliła się nadzieja – może, jeśli będzie miała szczęście, Skowroni Odłamek zgodzi się na przyjęcie jej jako swojej uczennicy?
[992 słów; nauka polowania na króliki]
[przyznano 20% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz