— Nie masz za co przepraszać — wydedukowała w końcu — Oboje czujemy się winni, oboje chyba nie zawiniliśmy, tak więc odpowiedź jest prosta. Żadne z nas nie jest winne, po prostu tak się jakoś stało.
— N- nie jestem pewien, że to tak działa... — Topola podniósł brwi i otarł ślipia łapą.
— Taka prawda — wzruszyła ramionami i wbiła wzrok w jego pyszczek, nie przykuwając większej uwagi do cienia żalu, który po nim przebiegł — A teraz, trzeba się zająć twoim futrem. Niby Żagnica przestał cię targać po lesie, ale nadal wyglądasz, jakbyś został przeciągnięty przez co najmniej trzy dziury z błotem.
Łaciaty zachichotał cicho, ale nie rozpogodził się za bardzo. Jeżyna wstała i wyciągnęła łapę w jego stronę.
— Gdzie idziesz? — jego głos załamał się pod koniec, co próbował ukryć odkaszlnięciem, zanim podniósł się z ziemi. Bura posłała mu smutne spojrzenie, nie lubić widzieć go w złym humorze.
— Do twojego legowiska, trochę stęskniłam się za przeszkadzaniem ci w środku nocy — bąknęła — Poza tym, u mnie nadal nie ma miejsca. Ledwo mieszczę się tam z tymi liśćmi. Jak Czereśnia rozwali się z każdą łapą w innym kierunku świata i ogonem u mnie, to też jest trochę ciasno. Poza tym, nie wiem czy było by ci komfortowo z nim obok, bo akurat tam siedzi — zmarszczyła brwi, przerywając tylko po to, aby wziąć oddech — Nie jestem pewna, gdzie stoicie miedzy sobą. Starałam się wkraść jakieś dobre słowa na twój temat, ale jego trudno jest przekonać do kogokolwiek...
— Trudny z niego kot — westchnął w końcu Topola — Ale nie martw się, rozumiem. Ale proszę, jeśli kiedykolwiek cię zrani, powiedz mi od razu.
Pokiwała głową i posłała pratu uśmiech. Rzuciła spojrzenie na czekoladowe futro zwiadowcy z jednej z gałęzi, zanim odwróciła się z powrotem w stronę brata.
— Wracając, bo nie o niego będziemy się teraz martwić — przystanęła pod pniem drzewa — Prowadź, nie wiem, które dokładnie jest twoje. A twoje futro aż prosi się o mycie — wykrzywiła pyszczek w żarcie.
— Nie musisz tego robić — mruknął Topola.
— Ale chcę — westchnęła i uśmiechnęła się pod nosem — Dalej, hop do góry.
— Nie musisz tego robić — mruknął Topola.
— Ale chcę — westchnęła i uśmiechnęła się pod nosem — Dalej, hop do góry.
<Topola?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz