Duchota była potworna. Powietrze tak ciężkie. Mokre. Woda zdawała się osadzać w futrze. Każdy ruch był nieprzyjemny. Siewka niechętnie opuszczała obozowisko. Skalna jaskinia była łatwiejsza do zniesienia. I tak suchsza niż świat na zewnątrz. Deszcz zdawał się ponownie uderzać o ziemię. Znów woda zalewała ich polany zamieniając je w bagienne mokradła. Wojowniczka skuliła się w kłębek. Tak bardzo nie chciała wychodzić ze suchego legowiska. A mimo to widmo patrolu wisiała nad nią.
— Siewko?
Uniosła łeb, by spojrzeć na swoją siostrę. Tylko z nią ostatnimi czasów rozmawiała. Bała się podejść do mentora, zakłócać jego szczęśliwe rodzinne życie. Tylko by je zniszczyła, przez widmo niesionej na jej barkach klątwy. Bezpieczniej dla nich było, żeby nie zbliżała się do nich.
— Siewko? Raczyłaś by odpowiedzieć. To niegrzeczne. — skarciła ją siostra.
— Przepraszam.
Kremowa machnęła łapą, choć jej ogon zdradzał jej zdenerwowanie. Przysiadła się do niej, wbijając wzrok gdzieś dalej.
— Judaszowy Pocałunek skombinował sobie skądś kocięta. Nie są zbytnio do niego podobne, więc raczej nie jego, ale spójrz jak wszyscy wokół nich skaczą. Wszyscy uwielbiają kocięta. — stwierdziła, obserwując Lśniącą Łapę.
Siewka nieco niepewnie kiwnęła łbem. Nie rozumiała skąd ten temat u siostry. Nigdy wcześniej nie zdawała się zwracać większej uwagi na młode. A tym bardziej czyjeś.
— Uroczą są, nieprawdaż?
— Chyba tak. — odpowiedziała cicho szylkretka.
Jaskółka westchnęła ciężko. Przeniosła zmartwiony wzrok na siostrę. Siewka nieco nim onieśmielona położyła uszy. Powiedziała coś nie tak?
— Ile bym dała by doczekać się z Błahostką własnych kociąt... — wyznała, otulając się ogonem.
Szylkretka zdezorientowana tymi słowami zamarła. Myśli niespokojnie gnały przez jej umysł. Nie sądziła, że siostra marzyła o takich sprawach. Najwidoczniej taki był cykl rzeczy. Położyła uszy zmartwiona. Może i ona kiedyś zapragnie takich rzeczy, gdy już pozna tego kota.
— To może dołączy — zaczęła nieśmiało, lecz wzrok Jaskółki kazał jej zamilknąć.
— To niemożliwe. — miauknęła zrozpaczona. — Nie pozwolą mu.
— Kto?
— Nie mogę ci powiedzieć. Nie chce cię narażać na niepotrzebne niebezpieczeństwo. — wymamrotała Jaskółka, rozglądając się wokół siebie.
Siewka skuliła się, czując jak stres napina jej ciało. Sama była sobie winna. To ona dopytywała. Czuła się teraz źle. Niepewnie zerknęła na siostrę. Jaskółka odwróciła od niej pysk.
— Przepraszam. — miauknęła cicho szylkretka.
Ciche westchnięcie.
— Nic się nie stało. Nie wiedziałaś. Poza tym jest jeszcze inny problem. Poważniejszy. — urwała tajemniczo kremowa.
Siewka nie wiedziała czy chce o to pytać. Już tak błahe pytanie przyniosło ze sobą tyle negatywnych emocji. Jej siostra miała tyle problemów, o których nawet nie wiedziała. Tyle musiała znosić w imię swojej miłości. A przecież nie robiła nic złego. Wojowniczce było tak żal kremowej. Bała się co jeszcze ta ukrywała przed nią. Gula w gardle coraz bardziej ją cisnęła.
— Ja... — zaczęła cicho Jaskółka, zbliżając się do niej.
Jej smętne zielone ślipia wpatrywały się niepewnie w siostrę.
— Ja nie mogę mieć kociąt. Czereśniowa Gałązka niedawno mi to powiedziała.
Słowa siostry jeszcze przez wiele księżyców tkwiły w głowie szylkretki. Współczucie i poczucie winy mieszały się w jej ciele. Chciała ją wesprzeć, pomóc jej jak tylko potrafiła, lecz nie wiedziała jak. Nie chciała by Jaskółka cierpiała patrząc na inne rodziny. Zazdrościła Judaszowemu Pocałunku odnalezionych kociąt. Gdyby tylko mogła odnalazła by i dla niej te kocięta. Niestety te nie rosły na drzewach. Nie dało się ich też dostać mimo błagalnych próśb do Klanu Gwiazd. Siewka czuła się coraz gorzej z ciężarem problemów siostry. Kremowa żaliła się jej częściej. Szylkretka cieszyła się, że dzieliła się z nią swoimi myślami, lecz po każdej rozmowie intensywniej przeżywała ból swojej siostry. Gubiła się w swoich uczuciach. Zaczęła znów sięgać po mak.
— Siewko... — zagaiła tajemniczo Jaskółka pewnego dnia.
Szylkretka przeniosła nieprzytomne spojrzenie na kremową. Uniosła jedną brew pytająco. Siostra usiadła obok niej. Bardzo blisko. Czuła jej ciepło. Krótka jasna sierść była potargana. Naprawdę to wszystko się na niej odbijało.
— Może tak ty byś mi pomogła...? No wiesz z tymi kociętami. — miauknęła cicho zawstydzona. — Wstyd mi cię o to prosić, ale tylko z tobą jestem na tyle blisko. Tylko tobie tak ufam.
Siewka zamrugała zdezorientowana. Zajęło to parę dłuższych uderzeń serca zanim zrozumiała o co konkretnie chodzi. Otworzyła pysk zaskoczona. Nie umiała początkowo wydusić z siebie żadnego słowa. Myśl ile to pytanie musiało kosztować Jaskółkę jednak przejęła szybko jej umysł. Była taka nieszczęśliwa. Jej marzenie zostało przekreślone. Nie miała jak wpłynąć na swój los. Siewka była jej jedyną siostrą. Znała ją całe swoje życie. Nie mogła jej odmówić.
— Dobrze. — szepnęła niepewnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz