Hah, zrobił w swoim życiu już tak wiele. Stawiał czoła wszystkim przeciwnościom losu, będąc pewnym, że nic go nie złamie. Jednak… krew na łapach to coś zupełnie innego. Miał zabić? Tak po prostu? I… to miało być uznane za normalne? Zrobił to, lecz na sam widok zwłok cofało mu się w żołądku. Życie opierało się na poświęceniach, twardych decyzjach w imię lepszej przyszłości.
Może i to barbarzyństwo kiedyś otworzy mu bramę do świetlanej drogi… Przynajmniej w innej rzeczywistości.
Mroczna Wizja odetchnęła głęboko i z kamiennym licem obróciła się ku niemu. Zrobiła niewielki, wręcz niezauważalny krok w jego stronę i rzekła:
— Ja, Mroczna Wizja, Wielki Kapłan kultu Mrocznej Puszczy, naznaczam cię w imię naszych przodków. Czy jesteś gotowy przyjąć na siebie nasze znamię jako dowód inicjacji?
Przełknął z trudem gulę w gardle, a z jego pyska wydobył się cichy głos:
— Tak.
— Zatem otrzymasz ode mnie znak, który pozostanie z tobą aż do śmierci i zawsze będzie przypominał ci o przynależności do kultu — odparła bez ogródek wyuczoną formułkę, przybliżając się do niego i rozrywając jego lewe ucho. Poczuł szczypanie, szkarłatna ciecz spłynęła po jego czole i zaczęła wpadać mu do oka, przez co podniósł łapę, i roztarł ją w sierści.
Czarna jednak nie czekała, po prostu kontynuowała, nie oglądając się na niego.
— Tej nocy, zgodnie z wolą Mrocznej Puszczy, przyjmujemy cię oficjalnie jako pełnoprawnego członka naszej grupy. Wierzymy, że będziesz wiernie służyć naszym przodkom i działać na rzecz kultu, abyśmy nigdy nie upadli.
Skinął jej sucho głową, oglądając jej następne poczynania. Jej łapa zanurzyła się w białym futrze zmarłego samotnika i zapadła jak w puchu… Wyciągnęła ją po chwili, całą unurzaną we krwi i odcisnęła na jego czole.
Minęła chwila, dwie, aż w końcu rozległy się z początku niepewne wiwaty, które z czasem wzbierały na sile. A on stał sam, pośrodku polany, nasłuchując się temu.
I zastanawiając się, czy właściwie postąpił słusznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz