Porą Opadających Liści
Niedługo po upiornym śnie, kotka zaczęła coś podejrzewać. Raz kaczka, szczur czy kogut chcą ją z stamtąd odpędzić. Do tego jej koszmar. Baśniowa Stokrotka coraz bardziej zaczęła wątpić w jej siły. Niestety, Dryfująca Bulwa zawsze wybierał to miejsce, zwłaszcza na randki lub spotkania. Kremowa kotka westchnęła i rozciągnęła się. Wstała z legowiska i rozejrzała się po obozie. Wszyscy jeszcze spali, tylko ona, jak ranny ptak, była na nogach. Wojowniczka miała zamiar iść na polowanie, właśnie nad Zrujnowany Most. Żeby nie tracić czasu, po krótkim zastanowieniu wyszła z obozu. Kiedy Baśniowa Stokrotka przekroczyła wodę, dotknęła gruntu. Przez jej wilgotne łapy, małe drobinki ziemi przyklejały się do jej poduszek u łap. Pręgowana kotka ze wstrętem co chwilę wymachiwała łapami na wszelkie strony, bo chciała się pozbyć drobinek ziemi. Ptaki z zadowoleniem ćwierkały, tworzyły przy tym wesołą melodię. Z gałęzi drzew zlatywały drobne krople wody, które spadały kotce na futro lub wsiąkały w ziemię. Baśniowa Stokrotka otrzepała swoje kremowe futro, wzdychając. Nie mogła się doczekać zimniejszych dni, bo przez jej długie futro było jej za ciepło.
Kiedy kotka dotarła do Zrujnowanego Mostu, zaczęła skakać po szczeblach na drugą stronę. Nie chciała zrujnować sobie futra wpadając do wody. Po krótkiej chwili przedostała się na drugą stronę, minęło tyle czasu, a jeszcze nie świtało. Niebieskie oczy kotki zmrużyły się, czując zapach zwierzyny, spięła się. Bez zastanowienia pobiegła tropić zwierzynę. Powąchała powietrze i wyczuła intensywny zapach. Skradała się w jego kierunku, a kiedy doszła wystarczająco blisko, mogła zobaczyć małą ryjówkę. Prędko podeszła bliżej do zwierzyny. Kotka na chwilę przycupnęła, jednak zaraz po tym skoczyła na ryjówkę. Zanurzyła w jej futerku pazury pozbawiając ją życia, szybko wzięła ją w pysk. Baśniowa Stokrotka usadowiła się na polanie, a po krótkiej chwili zaburczało jej w brzuchu. Postanowiła jednak zostawić ryjówkę dla starszyzny. Po chwili coś w niej strzeliło, co sprawiło, że kotka prędko poszła w krzaki załatwić “swoje sprawy”. Kiedy skończyła, prędko wróciła po ryjówkę, wzięła ją w pysk i usiadła. Rozejrzała się i zobaczyła ruszające się krzaki. A z nich wystawał ogon? Niestety, ów podejrzany ogon okazał się niczym więcej niż zamszoną gałązką, a ruszające się krzaki tylko wiatrem, który tańczył między ich pędami, tworząc swój zaroślowy parkiet. Westchnęła z ulgą, ponieważ myślała, że to jakieś zwierzę. Szybko położyła się na trawie, patrząc na niebo. Bo zawsze jak na nie patrzyła, myślała, że nic jej nie grozi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz