O poranku kremowa kotka zebrała się z legowiska, ponieważ przywódczyni wezwała ją na rozmowę. Nieco zmartwiona udała się do jej legowiska i tam ją zastała.
— Baśniowa Stokrotko — zaczęła przywódczyni — Masz za zadanie zbadać nowe tereny, a pójdą z tobą Lśniąca Ikra i Sumowa Płetwa — powiedziała. Kremowa niepewnie spojrzała na liliową kotkę. Nie miała pewności, czy trzy koty to dużo. A jakby zaatakowali ich samotnicy? Ale wojowniczka była pewna, że dobrze ich poprowadzi. Kiwnęła głową i wyszła z legowiska liderki. Po tym zaś jej niebieskie ślepia śledziły ruch w obozie. Gdzieś dalej przy stosie zwierzyny, mogła zauważyć Sumową Płetwę. Bez wahania ruszyła z miejsca i podbiegła do niego.
— Sumowa Płetwo, Spieniona Gwiazda wyznaczyła ciebie do patrolu. Musimy iść zbadać nowe tereny — stęknęła. Niebieski kocur kończył właśnie posiłek, ale po słowach kotki szybko się wyprostował. Kiwnął posłusznie łbem i ustawił się koło wojowniczki.
— Kto jeszcze z nami idzie? — zapytał kocur.
— Lśniąca Ikra, dlatego już po niego idę — odpowiedziała. Stokrotka szybko ruszyła z miejsca, szukając Ikry. Niespodziewanie znalazła go w legowisku medyka. Kocur miał przed sobą kępkę ziół, które podawała mu Zimorodkowe Życzenie. Liliowa szybko dostrzegła wojowniczkę, dlatego zareagowała.
— Potrzebujesz czegoś Baśniowa Stokrotko? — mruknęła. Kotka pokręciła głową i spojrzała na Lśniącą Ikrę.
— Muszę go porwać, jest on potrzebny w patrolu — rzuciła. Niebieski kocur zdziwił się.
— Kijankowe Moczary źle się czuje, dlatego idę zanieść zioła dla niego — mruknął.
— To czemu sam nie przyszedł? — burknęła — Jeżeli tak źle się czuje, powinien przebywać w obecności medyka — prychnęła. Zimorodek zgodziła się z wojowniczką i zaproponowała, że sama po niego pójdzie. Lśniąca Ikra odetchnął z ulgą i ruszył za kremową. Kiedy Sumowa Płetwa dojrzał obydwa koty, westchnął.
— Dobrze, żeby było to jasne. Wszystko zgłaszajcie mnie, musimy dokładnie przeczesać te tereny — powiedziała.
I tak patrol ruszył, przemierzając Zrujnowany Most dotarli do Brzozowego Zagajnika. Sumowa Płetwa tak jak i Lśniąca Ikra byli bardzo skupieni. Baśniowa Stokrotka wprowadziła ich w małe zarośla, a stamtąd ostrożnie wkroczyli na nowe tereny. Kotka powąchała powietrze, a ono wydało się dość rześkie. Nie czuła w nim żadnego zapachu, który byłby oznaką samotników. Niespodziewanie głos zabrał Sumowa Płetwa.
— Słyszeliście to? — zapytał.
Patrol nie musiał długo czekać, aż złowrogi szelest się powtórzył. Coś zaskoczyło z góry na grzbiet Baśniowej Stokrotki, natychmiast ją powalając.
— Ha! Macie się za takich mądrych, a głupotą dorównujecie myszce! — zarechotał buro-biały kocur, którego policzek zdobiła pojedyncza skaza w postaci krostki — Czy jesteście aż tak puści, że nie wiecie na czyje tereny weszliście?
— Baśniowa Stokrotko! — zawołały oba towarzyszące jej kocury, natychmiast rzucając się na masywnego samotnika, wgniatającego łeb kremowej w śnieg.
Sumowa Płetwa zaszarżował ku nie mu, spychając go niczym dorodny odyniec na bok. Kocur przekoziołkował parę metrów dalej, po czym podskoczył, stając na równe łapy i szczerząc kły ku uwolnionej wojowniczce.Kotka z mozołem podniosła się, otrzepała swój łeb, żeby dojść do siebie. Prędko pobiegła w stronę kocura, próbując go unieszkodliwić. Wślizgnęła się mu pod brzuch i kopnęła go tylnymi łapami. Jednak bury kocur odepchnął ją w stronę krzewów. Lśniąca Ikra podbiegł do kocura, łapiąc go za ogon. Samotnik wydał dziwny rechot. Sumowa Płetwa nie przepuścił okazji, w momencie słabości burego przygniótł go do ziemi. Kremowa ponownie wygramoliła się z pozycji leżącej.
— Masz pojęcie z kim masz do czynienia? — zapytała z wyższością.
Kocur patrzył na nią przez chwilę, jakby po jego umyśle nie przebiegała żadna myśl, po czym wybuchł salwą śmiechu.
— Z kim innym niż z naszymi zapchlonymi sąsiadami! Wszędzie poznam ten smród — syknął, przyjmując pozycję bojową — Skaza mówiła, że jednemu szczeniakowi urwali łapę. Szkoda, że nie udało się więcej. Co u niego? Ładny grób mu postawiliście? — roześmiał się ponownie.
Kocury stojące po obu stronach Baśniowej Stokrotki wymieniły dyskretne spojrzenia.
— Baśniowa Stokrotko — szepnął ostrzegawczo Sumowa Płetwa — Nie mów tyle.
Po chwili do obezwładniania łaciatego dołączył także Lśniąca Ikra, co wspólnymi siłami, pozwoliło im na stabilne unieszkodliwienie go. Lśniąca Ikra pozwolił Baśniowej Stokrotce nastąpić na jego gardło, utrudniając włóczędze oddychanie.
— Brudne... Lisie łajna... — W końcu któreś ze słów padających z jego pyska było zrozumiałe. Kremowa wojowniczka docisnęła gardło włóczęgi. Ten po chwili zastygł bez ruchu.
— Czy on... Nie żyje? — zapytał Lśniąca Ikra.
Niebieski kocur przełknął ślinę, ale nadal go trzymał. Sumowa Płetwa ostrożnie dotknął samotnika i powąchał powietrze.
— I dobrze, niech pozostali włóczędzy poczują się zagrożeni. Nie tylko oni potrafią namieszać — mruknęła kotka.
— Rozumiem, ale co z nim zrobimy? — wymamrotał Ikra. Baśniowa Stokrotka jedynie wzruszyła ramionami.
— Coś ty zrobiła, Baśniowa Stokrotko! — warknął Sumowa Płetwa — Mieliśmy go przesłuchać! — Ogon kocura parokrotnie przeciął powietrze. Lśniąca Iskra w milczeniu przytaknął.
— A co mieliśmy zrobić później! Puścić go? — syknęła — Mógł uciec! — warknęła. Nastroszyła futro i spojrzała na niebieskiego.
— Zamilcz! Zaraz sprowadzisz na nas jego kolegów. Z twojej winy być może straciliśmy kluczowe informacje, mogące zaważyć o przyszłości Klanu Nocy! Ciebie, twojego partnera, dzieci! — prychał Sumowa Płetwa — Gdybyś choć przez chwilę wstrzymała swe działania i nie dała się poddać jego prowokacjom, mógłby być dla nas przydatny. A teraz? — Łapa kocura skierowała się w kierunku zwłok — Wracamy do obozu. Baśniowa Stokrotko, przypisuję ci obowiązek pozbycia się zwłok. Przykryj je czymś. Zamaskuj zapach woniom jodłowych gałęzi.
— Ale on cuchnie… — syknęła. Szybko zerwała jodłowe gałązki na rozkaz Sumowej Płetwy. Zasłoniła je gałązkami i różnymi krzewami. Kiedy ciało nie było widoczne dla kociego oka, powąchała raz jeszcze powietrze. Nie było po nim śladu, dlatego kremowa wróciła do obozu z wyblakłym wyrazem pyszczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz