⊹⊱•••《 ✮ 》•••⊰⊹
W dniu narodzin
Nadszedł wielki dzień dla Zmierzchającej Zatoki. Nareszcie na świat przyjdą jej młode, którym gotowa była oddać całe swoje serce. W miejscu, w którym aktualnie przebywała czarno-biała koteczka, było bardzo ciepło i przytulnie. Zdążyła już przyzwyczaić się do głosu swojej mamy, był przyjemny i przynosił ukojenie. Mimo mokrego otoczenia brzuszek Zmierzchającej Zatoki dostarczał uczucia bezpieczeństwa. Dlatego malutka mogła przysiąc, że gdyby mogła, zostałaby tutaj na zawsze. Niestety w jednej chwili, cała bezpieczna przestrzeń, w której jeszcze jakiś czas temu była, zmieniła się. Nagle pojawiła się na niewygodnej, zimnej ziemi. Grunt, po którym stąpała, był niepewny i wprowadzał ją w poczucie strachu. Zamiast głosu matki, docierały do niej nowe, niewyraźne dźwięki. Nic nie widziała, a nozdrza swędziały ją od ilości nieznanych zapachów. W dodatku nigdzie nie czuła swojej mamy! Zaczęła piszczeć, jak najgłośniej się da, byleby tylko rodzicielka mogła ją usłyszeć. Wtem, czyjś szorstki język zaczął ją wylizywać. Momentalnie zimno zostało zastąpione ciepłem. Puszysta łapka przyciągnęła małą kuleczkę do siebie, wciąż z czułością liżąc ją po karku. Córka Zmierzchającej Zatoki przestała płakać, przywierając do brzucha wojowniczki, by skosztować jej mleka. Ależ ono było pyszne!
— Moja mała Rozkwit... — Do jej uszu dotarł znajomy, kojący głos. Nie rozumiała przekazu jej słów, ale wiedziała już, że była przy ukochanej mamusi, a przy niej była bezpieczna. Jak się później okazało, Rozkwit była jedynym dzieckiem z tego miotu. Czyniąc ją ostatnią rzeczą, jaka pozostała Zmierzchającej Zatoce po swoim ukochanym Judaszu.
— Moja mała Rozkwit... — Do jej uszu dotarł znajomy, kojący głos. Nie rozumiała przekazu jej słów, ale wiedziała już, że była przy ukochanej mamusi, a przy niej była bezpieczna. Jak się później okazało, Rozkwit była jedynym dzieckiem z tego miotu. Czyniąc ją ostatnią rzeczą, jaka pozostała Zmierzchającej Zatoce po swoim ukochanym Judaszu.
⊹⊱•••《 ✮ 》•••⊰⊹
— Mamo? Skolo Slocza Gwiasda jes telas na góle... Myslis, ze nas obselwuje? Cemu jestes smutna? Mówilas, ze Klan Gwiasdy jes dobrym miejsem — zapytała zaciekawiona, spoglądając na czarną swoimi dwukolorowymi ślepiami. Zmierzchająca Zatoka westchnęła cicho. Po chwili uniosła delikatnie kąciki swoich ust i polizała córkę po łebku.
— Na pewno nas obserwuje i czuwa nad nami. Klan Gwiazdy jest dobrym miejscem, kochanie. Jest mi smutno, ponieważ Srocza Gwiazda była tu przez bardzo długi czas, była naszą liderką. Teraz nadeszła nowa era, a dopóki sami nie odejdziemy polować z Klanem Gwiazdy, nie będziemy mogli spotkać się z tymi, którzy byli dla nas ważni — odpowiedziała łagodnie. Wypowiadając ostatnie słowa, od razu pomyślała o swojej miłości, która została rozdarta przez śmierć.
— Dlacego nie mosemy po plostu wsyscy odejs do Klanu Gwiasdy? Wledy wsyscy bylibysmy lazem, plawda? — Rozkwit przekręciła łebek, z zainteresowaniem, oczekując odpowiedzi. Karmicielka zachichotała cicho. Chciałaby, żeby świat był tak prosty, jakim widziała go ta biało-czarna kulka.
— To nie takie proste, córeczko. Widzisz, każdy z nas najpierw musi przejść przez życie tutaj, aby móc później dołączyć do naszych przodków. Ponieważ to, jak poprowadzisz swoją historię, zadecyduje, do jakiego miejsca trafisz po odejściu. Ale o tym opowiem ci więcej kiedy indziej, teraz połóż się i pośpij, jest już późno — Zmierzch nie przepadała za tematami związanymi ze śmiercią, dlatego te opowieści wolała zostawić na inny czas. Tym bardziej że Rozkwit miała dopiero rozpocząć pisanie swej opowieści, dlaczego miałaby od razu słuchać o jej zakończeniu? Koteczka z niezadowoleniem ułożyła się przy boku matuli. Przyjemne ciepło sprawiło, że jej powieki zaczynały robić się coraz cięższe. Nie minęła chwila, a zapadła w głęboki sen.
⊹⊱•••《 ✮ 》•••⊰⊹
Rozkwit otworzyła ślepka, słysząc jakieś poruszenie na zewnątrz. Nie mogła uwierzyć, że ktoś naprawdę śmiał przerwać jej popołudniową drzemkę! Podniosła się na łapkach, przeciągnęła się i ziewnęła przeciągle. Oczka kleiły jej się od zmęczenia.
— Co się dzieje? — mruknęła zaspanym głosem.
— Spieniona Gwiazda zwołała zebranie — powiedziała Zmierzchająca Zatoka
Kolejne zebranie? pomyślała. W ciągu ostatnich dni było ich całkiem sporo. Była ciekawa, czy cały czas chodziło o odejście Sroczej Gwiazdy, czy może stało się coś innego. Wcześniej bała się ruszyć nieco dalej od swojej mamy, ale tym razem odważyła się na następny krok. Ostrożnie podeszła bliżej wyjścia ze żłobka i wyjrzała na zewnątrz. Jej oczom ukazał się ogromny obóz. Otworzyła pyszczek szerzej z wrażenia. Czuła delikatny strach, ale dzięki ekscytacji, nie przejmowała się nim tak bardzo. Obóz zrobił na niej wielkie wrażenie. Był zapierający dech w piersi. Mnóstwo różnorodnych roślin, wysokich drzew, których korony przykrywały obóz, gęstych krzewów, chroniących ich przed niebezpieczeństwem. Na jego środku stał pieniek, na którym leżała zwierzyna. Ten widok sprawił, że zachciała przyjrzeć się temu wszystkiemu z bliska. Spojrzała na dół, gdzie jej łapki dotykały świeżej trawy. Była chłodna i mięciutka. Jej uwagę przykuły zebrane koty. Było ich pełno, a każdy wyglądał inaczej! Różniły się kolorem, wielkością, żaden ani trochę nie przypominał jej samej. Niestety nie zauważyła nikogo tak malutkiego, jak ona, a szkoda, bo brakowało jej kogoś do zabawy. Koteczka czując przypływ adrenaliny, wyszła na zewnątrz, siadając przy wejściu do kociarni. Przyjemny wiaterek rozwiał futerko Rozkwitu po bokach, wywołując na jej ciałku dreszcze. Zmierzchająca Zatoka musiała mieć ją cały czas na widoku, by w razie czego mogła ją uratować przed czymś złym. Tak przynajmniej wymyśliła sobie Rozkwit, która bała się własnego cienia. Po chwili nastawiła uszu, by móc posłuchać przemówienia liderki. Czuła napiętą atmosferę. Głos Spienionej Gwiazdy był poważny i podniosły. Nie zdołała za wiele wynieść ze słów przywódczyni, ale wiedziała jedno-Baśniowa Stokrotka miała kłopoty. Nie miała pojęcia, kim dokładnie była ta wojowniczka, ale na samą myśl, że dało jej się zrobić tak dorosłą rzecz, jak “branie udziału” w klanowym zebraniu, przyprawiło ją o podniecenie. Czym prędzej wróciła do kociarni i niechlujnie podbiegła do starszej kocicy. Musiała jej czym prędzej opowiedzieć, czego się dowiedziała.
— Mamo! Mamo! Basniowa cos tam zabila kogos! — zawołała głośno. Nie zdawała sobie sprawy ze znaczenia tych słów, ale była z siebie dumna, iż udało jej się posiąść takie informacje. Zmierzch spojrzała na nią z szokiem wymalowanym na pysku. Spodziewała się wszystkiego, ale nie takich słów z pyszczka miesięcznego kociaka.
— Rozkwit, na Klan Gwiazdy nie tak głośno. Skąd wiesz takie rzeczy? — zapytała przerażona.
— Spie.. Spia.. Lidelka tak mowila! Uslyszalam to! Cieszysz sie? — uśmiechnęła się szeroko. Oczekiwała, że i matka będzie z niej dumna. Mimo strachu, z tej nagłej i niepokojącej informacji, Zmiechająca Zatoka zmusiła się do sztucznego uśmiechu.
— Tak… Tak kochanie, jestem bardzo dumna. Ale... ale nie powtarzaj tego nikomu więcej, dobrze? Niech to, co usłyszałaś, zostanie naszą tajemnicą — powiedziała, nachylając się do córki i ściszając swój głos. Patrzałki koteczki zaświeciły się z ekscytacji. Przeskoczyła z łapki na łapkę i odparła pewnie.
— Dobzie! — zamruczała szczęśliwie. Po tym, jak gdyby nigdy nic, podeszła do zwisającej zabawki i skupiła na niej całą swoją uwagę. Lecz wciąż nie zapomniała o tym, co przekazała Klanowi Spieniona Gwiazda. Jako bardzo dorosłe kocię, postanowiła trzymać w sobie ten sekret i nie powiedzieć go nikomu więcej. Pomyślała sobie, że kiedyś musi porozmawiać z Baśniową Stokrotką i zapytać się, po co zabiła tamtego samotnika. Może wtedy te nieznane słowa nabiorą więcej sensu. Jednak teraz już nie miała na to ochoty, wolała zostać przy mamie i bawić się ulubioną zabawką. Kiedy indziej zajmie się “dorosłymi” sprawami.
— Dobzie! — zamruczała szczęśliwie. Po tym, jak gdyby nigdy nic, podeszła do zwisającej zabawki i skupiła na niej całą swoją uwagę. Lecz wciąż nie zapomniała o tym, co przekazała Klanowi Spieniona Gwiazda. Jako bardzo dorosłe kocię, postanowiła trzymać w sobie ten sekret i nie powiedzieć go nikomu więcej. Pomyślała sobie, że kiedyś musi porozmawiać z Baśniową Stokrotką i zapytać się, po co zabiła tamtego samotnika. Może wtedy te nieznane słowa nabiorą więcej sensu. Jednak teraz już nie miała na to ochoty, wolała zostać przy mamie i bawić się ulubioną zabawką. Kiedy indziej zajmie się “dorosłymi” sprawami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz