Gdy delikatne promienie słońca wdarły się przez powieki młodej kotki, trafiając wprost na jej niebieskie oczka, srebrna fuknęła cicho, zakrywając pyszczek łapkami nieco zirytowana. Otworzyła lekko jedno z oczu i rozglądała się przez chwilę, dopóki nie zauważyła tupiącej obok niej puchatej, lecz zgrabnej łapy pewnej kotki, będącej nieco starszą od rudej. Podniosła głowę, powoli i ostrożnie otwierając swój oczka, aby ujrzeć swoją mentorkę, idealnie oświetloną przez słabe światło Pory Nagich Drzew.
— Czekasz na zaproszenie młoda? — mruknęła Słodka Dziewanna, leciutko i niewidocznie krzywiąc swój pyszczek.
— Mhmm… Jeszcze chwilę mamo — miauknęła, gdyż po tym krótkim przebudzeniu niemal od razu zapadła w kolejną drzemkę.
— Już jest późno! Od pewnego czasu powinnaś być na treningu, a ty? Wylegujesz się w najlepsze! — miauknęła oburzona, ale zarazem zaśmiała się, gdyż wiedziała, jak ciężkie jest wstawanie, gdy jedyne co czeka na zewnątrz to ogromna kupa śniegu.
— Ja się o to nie prosiłam… — odparła jednak, aby nie denerwować dalej swojej mentorki. Przeciągnęła się i spojrzała gdzieś w dal, mrugając kilkukrotnie dla lepszego rozbudzenia się. Zaczęła powoli myć swoje futro przez co dostała łapą po uchu od mentorki. — HEJ! ZA CO TO BYŁO!! — miauknęła, wysuwając lekko swoje pazurki. Umyła do końca swoje futro i rozejrzała się po legowisku uczniów. Faktycznie już nikogo nie było, ale zarazem…była tu sam na sam ze swoją mentorką. Rudzikowa Łapa poczuła przez ten fakt nagły minimalny przypływ ekscytacji. Cieszyła się również, że jej zdenerwowanie, które zdawało się przy starszej kotce być niezwykle częste już minęło. Słodka Dziewanna zdecydowała się zabrać uczennicę w stronę Kamiennych Strażników. Miała bowiem nadzieję, że znajdzie się choć jeden królik, który zechciałby wyjść w ten mróz. Ta paskudna pogoda sprawiała, że zwierzyna ciągle się chowała. Raz ogromne ilości śniegu, a raz błoto, w którym szybciej ubrudzisz każdą część swojego futra niż złapiesz choćby małą, słabą i zbłąkaną mysz. Rudzikowa Łapa bardzo chciała poćwiczyć już polowanie na króliki, jednak w taką pogodę jedynym, na co mogła polować były co najwyżej spadające z nieba płatki śniegu. Mimo to po pewnym czasie wróciły z dwiema nornicami. Może i nie złapały zbyt wiele, ani też nie była to szczególnie ogromna zwierzyna, ale lepsze to niż nic. Podróż od Kamiennych Strażników do obozu Klanu Burzy trwała tylko chwilę. Po drodze Słodka Dziewanna zdołała jeszcze złapać malutką mysz. Gdy wchodziły do obozu zaczęło już zachodzić słońce.
— No dobrze. To koniec na dziś. Udało ci się złapać cudem tę nornicę, więc teraz odwiedź żłobek i starszyznę, a następnie sama się pożyw — miauknęła, a Rudzikowa Łapa kiwnęła głową.
Wzięła dwa złapane przez kogoś innego króliki i zaniosła do żłobka. W żłobku ujrzała trzy śnieżnobiałe kocięta, z którymi wcześniej miała przyjemność dzielić swoje legowisko. Rudzikowa Łapa od początku nie rozumiała specjalności świętej trójcy. Mama Sójka wspominała o tym, że trzeba na nie uważać, gdyż niektórzy z klanu mogą być źli, gdy stanie się krzywda któremuś z nich.
“Tylko dlaczego? Przecież to tylko trzy białe kociaki. Są specjalne, bo tak twierdzi klan, ale dlaczego?” zmrużyła lekko oczy, wpatrując się akurat w fioletowookiego Lotosa. Gdy zobaczyła, że karmicielka i kocięta częstują się zwierzyną od razu wyszła niezauważona. Poszła również to starszyzny, aby dać im również trochę zwierzyny, ale tam nie zabawiła zbyt długo. Po prostu położyła zwierzynę i czym prędzej wyszła. Gdyby została tam, choć chwilę dłużej ochota zostania tam i słuchania opowieści starszych byłaby silniejsza od niej i zostania dobrą wojowniczką Klanu Burzy. Wzięła swoją specjalnie zostawioną nornicę i poczłapała w stronę legowiska uczniów. Jadła martwe zwierzątko jak na nią bardzo powoli, gdyż nie wiedziała czym miałaby się zająć po tym. Spojrzała na swojego rudego brata, który najwyraźniej uciął sobie drzemkę tuż po treningu i niewielkim posiłku. Było tak cicho, że Rudzikowa Łapa położyła się na ziemi, przykrywając pyszczek łapkami zdesperowana.
“O rany, ale nuda” pomyślała, a następnie wyszła poza legowisko. Widząc, że koty znajdujące się w obozie aktualnie zajmując się sobą, bardzo szybko prysnęła z obozu. Przypominało jej to pierwszą ucieczkę z obozu, gdy była jeszcze kociakiem.
“To było takie ekscytujące, ale i straszne. Teraz, chociaż już znam te tereny” pomyślała i ruszyła przed siebie, od razu rozmyślając nad tym gdzie mogłaby pójść. Łapy zaniosły ją aż w stronę Martwego Szlaku. Stąpając jednak po tamtejszej ścieżce, ustala na gałąź, która pękła z tak przeraźliwym jękiem, że Rudzikowa Łapa przerażona pobiegła dalej przed siebie prosto na tereny, na których znajdował się Upadły Potwór. Słodka Dziewanna nie pozwalała swojej uczennicy bawić się akurat tutaj, ale Ruda jak zwykle zignorowała jej słowa i już po chwili znajdowała się na jednej z metalowych części potwora. Rozglądała się tak długo aż nie poczuła dziwnego zapachu, mówiącego o obecności kogoś obcego. Najeżyła lekko futerko i chowając się za kawałkiem potwora obserwowała miejsce z którego dobiegał dziwny zapach.
“Czyżby… Klan Wilka? Mają patrol?” zamyśliła się, a gdy zobaczyła niebieskie futro odrobinę się wystraszyła.
— Zaraz mnie zobaczy! — pisnęła bardzo cicho, chowając się bardziej za potworem.
I jej misja poszłaby może i dobrze, gdyby nie jej wystający z drugiej strony rudy ogonek.
— Jest tam kto? — miauknął, jak się okazało kocur znajdujący się po drugiej stronie. Nie widząc jednak nikogo oprócz niego Rudzikowa Łapa aż zaczęła się zastanawiać czy nie wyjść z ukrycia, aby poznać towarzyszą.
— Nikogo nie ma! — palnęła głupio, poruszając lekko srebrnym ogonem.
— Widzę twój ogon — miauknął kocur, który w tej chwili zdawał się być nieco bliżej. — Nie powinno cię tu być. — mruknął kocur pokryty zielonymi listkami…koniczyny?
— Tak jak i ciebie! — fuknęła ruda kotka, wychodząc ze swojego ukrycia, aby wyjść na spotkanie kocurowi. — Co ty robisz? Po co tu jesteś?! — zapytała, odsuwając się o kilka kroków. — I jak się nazywasz? — przechyliła lekko głowę i prychnęła lekko. — Jesteś jakiś dziwny… Dziwnej sylwetki. Czy aby na pewno jesteś zwykłym kotem? A może…jesteś z innych terenów? Do tego to futro… Nie jest rude! Nie ufam tym którzy nie są rudzi, spadaj stąd!
<Nie jesteś rudy! Kim jesteś?>
[952 słowa]
[przyznano 19%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz