— Senna Łapo! Obudź się! — Przez odmęty snu wyrwał się głos jego mentorki.
— Hm? – Otworzył zaspane swoje oczy. — Patrol?
Zdziwiony zamrugał kilka razy, jeszcze było ciemno w legowisku, zerknął na wyjście, jednak tam też panował mrok, co zdezorientowało kocura. Podniósł się na swoje łapy i przeniósł wzrok na kocice.
— Przecież jeszcze jest noc. Mieliśmy iść na poranny patrol, a nie nocny.
— Zaraz będzie wschodzić słońce — poprawiła go. — Koty nie czekają na granicach, aż będzie jasno. Poza tym jest pora nagich drzew, słońce później wschodzi na nieboskłon.
— Eh, niech ci będzie… — prychnął pod nosem i przeciągnął się na posłaniu.
— Tym razem się zbieraj szybciej. Na patrolu będą jeszcze inne koty, którym warto byłoby się pokazać od dobrej strony.
— Kto będzię?
— Borucza Puszcza, Mroczna Wizja i Pustułkowy Szpon.
Na imię swojego kolegi postawił uszy. Oczywiście, że się pośpieszy, gdyż nie będzie to nudny patrol, gdzie będzie łaził w ciszy. Przynajmniej przez chwilę, będzie mógł sobie porozmawiać z jego przyjacielem. Wrotyczowa Szrama nie zdążyła nawet wstać, gdy też prędko pociągnął językiem po swoim futrze i wyszedł zaraz za nią. Kocica spojrzała się na niego z poirytowaniem.
— Szkoda, że ostatnio nie umiałeś tak szybko się przyszykować — zaczęła narzekać, jednak ten jedynie wzruszył ramionami i poszedł dalej.
Na polanie rzeczywiście panowała ciemność, a na niebie ciemne granat zaczął się rozjaśniać, pozwalając, by pas szarości przesuwał się zaraz za znikającym księżycem. Drzewa dawały jeszcze schronienie dla cieni, przez co obóz nadal był spowity w mroku. Koty powoli schodziły się na patrol, który miał jako pierwszy opuścić obóz. Rozpoznał czarną sierść Mrocznej Wizji oraz zaspaną Borsuczą Puszczę. Z legowiska wojowników wyłonił się również czekoladowa sierść Pustułkowego Szponu.
Senna Łapa szybko znalazł się obok czarnej kocicy, która miała prowadzić patrol graniczny. Skłonił im wszystkim głową na przywitanie i kiedy tylko znaleźli się wszyscy zwarci i gotowi skierowali się do wyjścia. Minęli przysypiającego Piołunowy Dym, który był wytyczony na wartę. Senna Łapa wiedział, że Zaćmiona Łapa dostała kocura za mentora i nie była nim pocieszona. Dlatego na złość kocurowi nadepnął mu na łapę. Liliowy krzyknął z bólu, od razu się budząc. Posłał Sennej Łapie wściekłe spojrzenie, jednak się nie odezwał, gdyż tym samym wzrokiem odpowiedziała wojownikowi Mroczna Wizja. Opuścili obóz z dźwiękiem mamroczącego z niezadowolenia przebudzonym kocurem, na co wibrysy Sennej Łapy oraz Pustułkowego Szponu ruszały się z rozbawienia.
“Nie ma spania na warcie!” – pomyślał czarny. – “Pewnie dzisiaj Zaćmiona Łapa, będzie miała więcej spokoju i nie pójdzie z nim na trening.”
— Widzę, że udało ci się wstać na patrol — zauważył jego przyjaciel, z którym akurat teraz szli w parze, zmuszając tym, by Wrotyczowa Szrama szła z Borsuczą Puszczą przed nimi.
— Tak, a czemu miałbym nie zdążyć? — zapytał, przekrzywiając głowę.
— Po legowisku wojowników Sowi Zmierzch trochę narzekał na ciebie i ostatnim patrolu. Krucze Pióro tylko potakiwał co jakiś czas, więc się zaciekawiłem i trochę podsłuchałem — mruknął z uśmieszkiem na pyszczku.
— Ugh… Odezwali się najlepsi wojownicy z klanu. — Przewrócił oczyma. – To nie oni ostatnio złapali na gorącym uczynku zdrajcę.
Czekoladowy wojownik zamruczał na zgodę i z wdzięcznością, że zauważył jego starania.
— Właśnie, jak ci się udało pokonać Topielcowy Lament? — dociekał.
— Jakoś… Po prostu byłem blisko i usłyszałem syki dochodzące z legowiska Nikłej Gwiazdy.— Wzruszył ramionami. Jakby zrzucał z siebie ciężar.
Kocur chyba nie chciał o tym rozmawiać, nie był pewien dlaczego, jednak wolał nie dopytywać.
***
Kilka dni temu
Senna Łapa siedział spokojnie na polanie i zajadał się kościstą myszą, rozmawiając przy tym ze swoimi siostrami. Gwiazdnica opowiadała o tym, jak właśnie Jaskółcze Ziele uczyła, ją polować i w czym ma trudności, a Zaćmiona Łapa przeklinała na Piołunowy Dym oraz jak to kocur nie umie organizować ich treningów. Kiedy on tylko opowiadał, jak idą treningi z Wrotyczową Szramą, tak siostry posyłały mu zazdrosne spojrzenia. On jako jedyny dostał kota, którego dobrze jako tako znali i traktowali, jak starszą kuzynkę. Nagle po obozie rozległy się przytłumione okrzyki i syki walki. Były bardzo przytłumione, a koty oderwały się od swoich czynności, wysuwając pazury i będąc gotowe do walki. Czy Klan Klifu dotarł do ich obozu? Gdzie koty walczyły? Sennej Łapie zjeżyła się sierść i zastygł, szukając zagrożenia. Miał walczyć? Teraz? Odszukiwał swoim umyśle wszystkich podstawowych technik, które próbowała go nauczyć Wrotyczowa Szrama. Dźwięki ucichły, a po chwili z legowiska Nikłej Gwiazdy wyszedł Pustułkowy Szpon, niosąc w pysku ciemne cielsko Topielcowego Lamentu, za nim wyłonił się łeb przywódcy. Lider wyglądał, jakby przed chwilą zobaczył ducha. Czarny uczeń wygładził swoje futro, jednak nie umiał opanować w środku swojego dziwnego uczucia. Lodowaty strach wypełnił jego żyły. Tak kończyli zdrajcy.
— Na gwiezdnych… — mruknął.
Jak spod ziemi wyrósł obok niego Kosaćcowa Grzywa i szturchnął go łokciem, jakby go upomniał. Posłał mu pytające spojrzenie, jednak niebieski van nie uraczył go odpowiedzią.
“To wspominanie o Klanie Gwiazdy jest złe?” — Wzdrygnął się, co jego siostry też zauważyły.
***
Teraźniejszość
Przeszli już duży kawałek ich terytorium, robiło powoli się coraz jaśniej, zdążyli już przejść wzdłuż granicy z Klanem Klifu, poprawiając tym oznaczenia zapachowe na granicach lasu i otwartej przestrzeni, gdzie teraz cały las należał do nich. Było spokojnie i żadne zapachy nie świadczyły na to, by granica była przekraczana. Na wysokości Potwornej Przełęczy dołączył do nich patrol łowiecki, który prowadziła Brukselkowa Zadra. Wojowniczka, widząc go, razem z Wrotyczową Szramą na patrolu, pewnie stwierdziła, że się dołączą. Koty w pyskach nie miały wiele zwierzyny, jednak wyróżniał się Poziomkowa Polana, który trzymał w pysku zająca. Rysi Trop opowiedziała, jak razem z wojownikiem oraz jej uczniem, Warczącą Łapą, zdołali złapać nietypową dla Klanu Wilka zwierzynę. Zając musiał przebiec przez granicę z Klanem Burzy i zgubić się w lesie.
“Dzięki Klanu Gwiazdy, za taką zwierzynę. Dużo kotów się naje tym łupem.” — podziękował gwiezdnym za jedzenie.
— Spróbuj go obwąchać Senna Łapo — zaproponowała mu Brukselkowa Zadra — Żebyś później wiedział, jak pachnie zając.
Starannie przejechał nosem po burawej sierści zwierzyny, zapamiętując jego zapach oraz nanosząc go na jego pyszczek. Jeszcze dzisiaj nic nie jadł, a był tak głodny, że chyba zjadłby tego zająca samemu i to w całości.
— Pachnie podobnie jak Klan Burzy — zauważył.
— Bo to ich zwierzyna — zauważył znudzony, starszy, biało-czarny uczeń.
“A ty powinieneś być już wojownikiem nieuku” — Posłał mu obojętne spojrzenie.
Z powiększonym patrolem wszyscy skierowali się dalej, obserwując granicę z Klanem Burzy, jednak byli bardziej rozkojarzeni. Mroczna Wizja rozmawiała z Warczącej Łapy, Brukselkowa Zadra z Wrotyczową Szramą oraz z Rysim Tropem, a do Pustułkowego Szponu podszedł Poziomkowa Polana, wykluczając tak z rozmowy Senna Łapę. Czarny kocur poirytowany szedł zaraz obok nich, czując jak sierść i krew zająca ociera się o niego.
Byli już znacznie dalej od miejsca, w którym się spotkali. Teraz znajdowali się w lesie, a granica z Klanem Burzy po ich lewej stronie, była zasłana drzewami. Oddalali się w stronę graniczącą ich z Owocowym Lasem drogę grzmotu.
“Błagam, wracajmy już, mam dość…” — pomyślał błagalnie.
Nie chciał tutaj już być i się nudzić. Jakby wiedział, że połowę patrolu miałby się wlec zaraz obok truchła zająca, to wcale nie wychodziłby z legowiska. Zwalniając i puszczając patrol przodem, znalazł się na tyłach, gdy nagle jego uwagę przykuło coś rudego między drzewami na granicy. Bez zastanowienia oddalił się od patrolu i zaszył się w cieniach, by zobaczyć potencjalnego intruza. Przykucnął przy ziemi między paprociami, pozwalając, by jego czarne futro wtopiło się w cieniach lasu.
“Oby to nie był lis” — Spiął wszystkie mięśnie i wysunął pazury, gdyby tylko rudy drapieżnik wysunął się zza jakiegoś drzewa.
Jego wzroku ukazał się rudy pręgowany klasycznie kot z bielą. Promienie słońca, które wschodziło zza równin, oświetlało jego futro, powodując, że na krańcach wyglądało, jakby kot zajmował się ogniem. Młody kot, gdyż był podobnie w jego wieku, bądź trochę młodszy obwąchiwał granice. Kiedy podszedł za blisko, przynajmniej zdaniem Sennej Łapy, czarny uczeń wyskoczył z cieni, prosto na spotkanie z nieznajomym.
— Cofnij się! Jesteś zbyt blisko granicy z Klanem Wilka! — powiedział donośnie.
Ich futra się zjeżyły, a niebieskie oczy rudego spotkały się z oczami Sennej Łapy. Czarny uczeń nie schował pazurów, na co napotkany kocur zwrócił uwagę i również wysunął swoje, jednak cofnął się o długość ogona.
“Tak lepiej” — pewny siebie, wygładził swoje futerko. Ostatnia wygrana bitwa z Klanem Klifu, była pewnie dobrym straszakiem na pozostałe Klany.
Rudy uważnie obejrzał go i zwęszył w powietrzu, po czym na jego pysk przeszedł grymas.
— Śmierdzisz zającem – syknął tamten — Ukradłeś zwierzynę Klanu Burzy!
Senna Łapa zmrużył oczy i położył po sobie uszy. Nie podobało się mu, oszczerstwa kocura. Fakt, że pachniał tą zwierzyną, gdyż to koty, które dołączyły się do jego patrolu, taką złapały. Tylko rudzielec nie musiał o tym wcale wiedzieć.
— Ty tak śmierdzisz — zakpił z niego, zmieniając wyraz pyska na obojętny — Teraz wiesz, jak wasza granica capi. Współczuje, tym, którzy musieli was wąchać na zgromadzeniach.
Schował pazury, czując, że nie będą mu potrzebne w tej potyczce słownej. Rudzielec wyglądał, jakby zaraz miał się rozpłakać ze zniewagi puszczonej w jego kierunku.
— Tylko nie obrażaj się, Łapo — powiedział, zgadując, że jest uczniem.
Wojownik nie wyglądałby na tak obruszonego na słowa zwykłego ucznia.
< Oskrzydlona Łapo? >
[1464 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz