— Już… wstaję. – Kurka podniósł swoje ciało i rozciągnął się. Guziczka bardzo ucieszył ruch ze strony towarzysza. Mogli wyjść!
Cierpliwie czekał, aż ten zje, chociaż przebierał łapkami gotowy na kolejne przygody. Oh, bardzo pragnął być już duży i móc wychodzić tak po prostu!
— To co? Wychodzimy? – zapytał, gdy Kurka wreszcie zjadł.
— O ile twoja mama pozwoli. — odparł.
No tak, mama… Ostatnio Guziczek był troszkę bardzo niegrzeczny… Więc Kajzerka wkurzyła się i zakazała mu wychodzenia. Zamknęła go w tym nudnym miejscu! Ale oczywiście, że kocur miał plan.
— Nie wiem, czy nam pozwoli — przyznał — Ale nie musi wiedzieć!
Kurka spojrzał na Guziczka i pokiwał głową. Kocur już był przygotowany na jakąś lekturę o tym, że tak nie wolno, ba! Miał nawet w głowie plan B, bo przecież mamusia pozwala mu wyjść do tatusia! Naprawdę młody był gotowy na wszystko, mimo to uciszył się, że nie musiał nad tym długo prawić, bo wtedy Kajzerka na pewno zauważyłaby coś dziwnego! I w ogóle już nigdy by ich nie wypuściła!
— Jak chcesz to zrobić?— zapytał — Nie wykopiemy już drugiej dziury, ciocia Kajzerka nam nie da. — zauważył. Jednak oczywiście, że Guziczek był na to przygotowany. Dlatego nachylił się ku towarzyszowi i szepnął:
— Poczekamy, aż mama uśnie na chwilę i się wymkniemy.
— No dobra. I co będziemy robić na zewnątrz?
— Widziałeś kiedyś, jak to wszystko wygląda u medyka? — zapytał z uśmiechem.
Oczywiście, że właśnie to chciał zobaczyć! Chciał poznać cały obóz, a najlepiej i miejsca poza nim, tylko samemu… Samemu to było nudne, ale teraz kiedy ma Kurkę… Teraz może wszystko! Nawet podbić cały koci świat! I będzie nimi wszystkimi rządził. No, oprócz Kurki, Kurka będzie rządził razem z nim, albo nie będzie musiał się go słuchać… Jeszcze o tym pomyśli…
— Nie. Brzmi ciekawie. — Z jego rozmyślań wyrwał go głos przyjaciela — A ty? Ty widziałeś? – Guziczek pokręcił głową na nie. – To musimy to koniecznie zobaczyć!
— Aha! Zostaje tylko… — Guziczek zerknął na mamę, ta właśnie myła jego siostrę.
Wiedział, że obiecał być już grzeczny, wiedział, że robi źle… Ale przygoda była dużo bardziej ekscytująca niż siedzenie tutaj…
— Poczekać na odpowiedni moment.
— Masz rację, a do tego czasu… — Kurka rzucił się na towarzysza i zaraz zaczęli przepychankę. Pewnie dla reszty ich chaos nie wyglądał już nawet podejrzanie.
Przepychali się tak, aż wreszcie Kajzerka zasnęła. Guziczek wiedział, że tylko na chwilę, że to z wycieńczenia. Powinien jej pomagać… Ale zamiast tego szturchnął przyjaciela i razem jak najciszej mogli, wydostali się poza żłobek. Kocur odetchnął świeżym powietrzem i spojrzał na towarzysza.
— Chodźmy, szybko — mruknął półszeptem.
Biegiem pobiegli do dziupli, wspięli się na nią szybko i zajrzeli do środka. Guziczkowi oczy rozbłysnęły. Widział, jak kotki kręcą się między innymi, chciał nawet wejść do środka, ale gdy zerknął na Kurkę, tamten rozglądał się spanikowany. Już wcześniej wydawał się przybity, ale teraz…
— Kurko? Możemy wrócić? — chociaż pomysł mu się nie podobał, nie chciał, by przyjaciel miał kłopoty. A jeśli przez niego ojcowie kocura na niego nakrzyczeli?
— Nie, nie… — pokręcił głową. — Wkradnijmy się. Zobaczmy z bliska
— Wyglądasz, jakby to ciebie musieli obejrzeć z bliska. — westchnął. — Wycofajmy się…
— Cykorzysz?
— Co? — Guziczek zamrugał kilka razy i zaraz pokręcił głową. — Nigdy! Jak chcesz, to idziemy. — mruknął, ponownie podchodząc do dziupli.
Musiał być cierpliwy, co było trudne. Wzrok ciągle rozbiegał się pomiędzy tym co widział, a przecież musiał pilnować medyczki…
— Daj znać, jak będzie czysto — mruknął do towarzysza, pokonany ciekawością. — JA zapoznam się z terenem. — wmówił im obojgu.
<Kurko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz