Cieszył się, że jego dziecko z drugiego, Trzcinka, tak szybko dorasta, ale też był trochę smutny, że Różyczka nigdy nie mogła dożyć chwili zostania uczniem wojownika. Był pewien, że chciałaby tego. Zobaczył Trzcinową Łapę, wracała z Mandarynkowym Piórem. Gdy zastępczyni oddaliła się od jego córki, to podszedł do niej.
– Witaj, Trzcinko, chcę tylko powiedzieć, że jestem dumny, że stałaś się uczennicą. Może już jesteś Trzcinową Łapą, ale wiedz, że zawsze będziesz w moim sercu małą Trzcinką.
Był tak dumny z niej, sama zastępczyni ją zauważyła. Zapewne stanie się dobrą wojowniczką, co go radowało.
– Ugh, tato! Nie tak przy wszystkich, bo inni uczniowie nas usłyszą. Teraz jestem Trzcinową Łapą!
Westchnęła przeciągle, po czym obejrzała się dookoła. Kiedy była pewna, że żaden uczeń nie patrzy, czule przytuliła się do ojca.
– Chcesz wyjść z obozu? Jasne! Możemy gdzieś skoczyć.
Widział, jak jego córka była bardzo podekscytowana, że spędza z nim czas. Chyba był dobrym ojcem, że tak się cieszy, co nie?
– Oczywiście, jest wiele miejsc w Klanie Nocy, gdzie możemy fajnie spędzić czas.
Kocur ruszył razem z córką, opuszczając obozu.
– Jak tam ci się podobają treningi z Mandarynkowym Piórem?
Musiał wiedzieć, czy zastępczyni nie jest dla niej zbyt wymagająca, czy może jest dla niej dobrą mentorką. Trochę miał obawy, bo jego żona nie przepadała za Mandarynkowym Piórem.
– Nie jest najgorsza. Muszę dobrze się prezentować, skoro jestem uczennicą samej zastępczyni – powiedziała dumna. – To gdzie mnie chcesz zaprowadzić? Będziemy polować? Pływać? Może coś jeszcze innego?
Pomyślał, przez chwilę, pływał, ale nie zbyt często, bo bał się wodzy, ale teraz to ma już traumę przez nią. Odebrała mu ona dwie córki jednego dnia...
– Możemy pójść na polowanie na ryby, co ty na to?
Przynajmniej nie będzie pływał, na razie nie chciał – po tym wszystkim, co spotkało Klan Nocy i jego obóz, który został spustoszony przez wodę.
– Jasne, możemy. Chętnie poćwiczę łowienie ryb, gdyż ostatnio na treningu razem z Mandarynkowym Piórem mi nie szło zbyt dobrze – przyznała mu niechętnie. – Chciałabym ją zaskoczyć moimi umiejętnościami łowieckimi – powiedziała bura szylkretka.
– Po treningu ze mną będziesz tak doskonała, że Mandarynkowe Pióro będzie pod wrażeniem. – Starał się dodawać otuchy córce, po czym patrzył na wodę, oglądając na ryby lub ich cienie, chciał jakaś złapać, by pokazać swojej córce, jak najlepiej je złowić.
– Widzę już nawet jedną.
Zobaczył w końcu jakiś cień ryby, po czym szybko zanurzył pysk do wody i złapał zębami zwierzę, rzucając ją o ziemię.
Uczennica przytaknęła, nadal udając szczęście. Dryfująca Bulwa jednak nie zauważył, że coś jest nie tak. Może duma, że jego córka jest szkolona przez zastępczynię lekko przyćmiła jego uwagę.
– Teraz moja kolej!
Przysunęła się bliżej wody i cierpliwie szukała wzrokiem swojej pierwszej ofiary.
– Tutaj jesteś!
Kiedy przed nią przepłynęła płoć, ta szybko chlasnęła pazurami wodę, wyrzucając na brzeg jeszcze żywe stworzenie.
– Mandarynkowe Pióro mnie tak nauczyła. Tak w ogóle nie ma szans, bym zachłysnęła się wodą. – Dumnie uniosła głowę.
Patrzył z zachwytem na swoją małą córeczkę, tak szybko się uczyła, złowiła nawet swoją pierwszą rybę, aż bury kocur się wzruszył.
– Widzę, że szybko się uczysz! Gdy złapiesz kilka ryb, na pewno jak wrócisz do obozu, to rzuci na ciebie okiem.
Patrzył na lustrzane odbicie, było widać, że powoli się starzeje, że te lata szybko mijają. Przeżył już tak dużo, wiele bliskich mu kotów się pojawiało i umierało w tak szybkim tempie, nie mógł już liczyć tego na palcach u łap. Musiał więc spędzić ten czas ze swoją córką, zanim również ją coś zabierze.
– Teraz znowu ja!
Kocur zobaczył znowu cień ryby, następna piszczka do kolekcji. Zanurzył głowę błyskawicznie w wodzie, ale ryba odpłynęła, a on miał w pysku wodę. Wynurzył mokrą głowę, kaszląc.
– Chyba tym razem nie miałem szczęścia, może za to ty będziesz je miała.
Trzcinowa Łapa zaśmiała się głośno na widok mokrej głowy ojca, który wypuścił fontannę wody z pyska.
– Tato, spróbuj wyciągać je łapą. Jest pora nagich drzew, czy ty zamierzasz wylądować w legowisku medyka?
Położyła się na chlebek.
Na chwilę przestał się dusić z lodowatej wody i otrzepał się z niej.
– Raczej nie, może teraz spróbuję inaczej je złapać, metoda na nurka chyba nie opłaca się w moim wieku.
Zaśmiał się, po czym spróbował coś wypatrzeć, ale jeszcze nie widział żadnego cienia, musiał poczekać.
Trzcinowa Łapa nachyliła się również nad wodą ostrożnie, obserwując, co kryje się pod jej taflą. Kiedy w końcu zauważyła nadpływającą rybę, na jej pyszczku pojawił się złośliwy uśmieszek. Łapą uderzyła w wodę, wyrzucając tym rybę na brzeg rzeki.
– Ha ha, byłam szybsza! – zaśmiała się z widoku zachlapanego ojca.
– No cóż, gratuluję, najwyżej tak szybko wchłonęłaś moje nauki, że mnie prześcignęłaś.
Uśmiechnął się, po czym szukał w lodowatej wodzie jakiejś ryby, zauważył cień i pacnął o taflę wody, jak to zrobiła jego córka. Ryba straciła równowagę, wylatując, a Dryfująca Bulwa ją złapał. Musiał przyznać, że dzisiaj nauczył się czegoś, przebywając ze swoją córką nad wodą w Porze Nagich Drzew.
<Córeczko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz