*Pierwsze dni obecności Glonika*
Przeżuwał odpowiednie zioła, chcąc nałożyć je na swoje nieco popękane od ciągłego uderzania łapami o podłożę poduszki łap. Po chwili wypluł dane rośliny i powoli nałożył papkę na ranne miejsca, co automatycznie wywołało u niego lekki ból. Wyraz jego twarzy jednak pozostał ten sam, jakby kocur był niewzruszony nagłym ukłuciem, jednak skaczący niespokojnie ogon mówił za siebie wszystko. W końcu wypuścił spokojnie powietrze i rozejrzał się. Teraz przynajmniej przez chwilę musiał tak siedzieć, co mu wręcz bardzo odpowiadało. I tak nie robił wiele innych rzeczy od zaginięcia Murmur. Często nie miał siły, a zwłaszcza na samym początku. Teraz pomimo jakiegoś czasu, ta sytuacja dalej siedziała w jego głowie i powodowała tylko więc małych kłopotów, które dało się zauważyć, zwłaszcza po przybyciu Glonika. O wilku mowa. Wzrok Chwasta nagle natrafił na rudego kocura, który również skierował się w jego stronę. Po chwili Poranek już mógł zauważyć, jak kocur powoli zmierza właśnie do niego.
– Hej, wszystko dobrze? – zapytał Glonik gdy podszedł do Poranku. Siedzący na ziemi kocur wbił w przybysza swoje spojrzenie, tym samym lekko odstraszając od siebie Glonika. Dopiero po chwili kiwnął głową, mając skrytą nadzieję, że będzie mógł zostać sam. To się jednak nie stało. Już chwilę po tej odpowiedzi Glonik usiadł obok Poranku, tworząc tym samym tę niezręczną ciszę.
– Słuchaj mnie. Jeśli cokolwiek zrobisz którejś z moich sióstr, zwłaszcza Mgiełce, z którą od jakiegoś czasu jesteś bardzo blisko, obiecuję ci, że prędko zaznasz zasłużonej kary – powiedział nagle Chwast, wpatrując się w rudego. Gdyby wzrok mógł zabijać, albo wyciągać duszę z ciał innych, właśnie to stałoby się w tamtej chwili z Glonikiem.
– Co? Nie ja... Ja nie zamierzam nic takiego zrobić! Nie jestem taki – zaczął się tłumaczyć przybysz, trochę zmieszany. – Jesteś bardzo opiekuńczy wobec swojej rodziny – stwierdził po chwili i lekko uśmiechnął się do Chwastu.
– Nie chcę po prostu by coś się stało... – wymamrotał cicho.
– Rozumiem to. Sam mam siostrę i też jest dla mnie bardzo ważna – wyznał młodszy, zaczynając drążyć w ziemi małe okręgi. Nastała chwila ciszy. Żaden z kocurów chyba nie zamierzał się odezwać, a tak przynajmniej widział to Poranek. Sam nie wiedział co ma odpowiedzieć na informacje od Glonika. Też miał siostrę i też się o nią martwił, dokładnie jak on w stosunku do Pszczółki i Mgiełki. Zakodował to dość szybko w swojej głowie. Była przynajmniej jedna rzecz, która ich łączyła. – Nie mam najmniejszego zamiaru skrzywdzić twoich sióstr. Zwłaszcza Mgiełki. Zależy mi na niej i nie chcę sprawiać żadnego kłopotu! A wiesz... W większej grupie często łatwiej przetrwać, przynajmniej jak więcej osób potrafi polować – zaśmiał się, lecz Chwast tego nie zrobił, jak to miał w zwyczaju. – Twoja siostra jest naprawdę bardzo fajna – stwierdził po chwili, starając się też trochę wymazać wcześniej wypowiedziany żart.
– To prawda. Dlatego zasługuje na szczęście – oznajmił Poranek, a Glonik się z nim zgodził, już zaczynając gadać dalej. Rudy musiał przyznać, że chyba nigdy nie przebywał w obecności tak wygadanego kota. Plusem było też to, że Glonik często nie oczekiwał odpowiedzi, jak to robili inni. Dlatego Poranek mógł siedzieć cicho i po prostu słuchać, co było dla niego najbardziej komfortowe.
***
Glonik zaczął przychodzić do Chwastu. Często siadał obok i zaczynał jakieś rozmowy, jakby mu się nudziło. Przez pierwsze dni rudemu to trochę przeszkadzało, jednak z czasem obecność obcego stała się normalnością. Glonik opowiadał o różnych rzeczach, a Poranek zapamiętywał dużą część z nich, powoli poznając kocura. A co najważniejsze, przekonując się, że nie skrzywdzi on ani Mgiełki ani Pszczółki.
– Dobra, ja muszę iść, bo jeszcze dziś chciałem zapolować – powiedział Glonik i uśmiechnął się do Poranku. – Do zobaczenia później! – pożegnał się i zostawił rudego samego. Ten odprowadził go wzorkiem, dalej uważnie obserwując. Teraz jednak był czegoś świadomy. Mylił się, a jego siostra miała rację co do rudego przybysza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz