Początek pory nagich drzew
Senna Łapa biegł przez las. Jego czarne łapy lądowały z plaskiem w mokrym śniegu, który nawiedził ich las, razem z porą nagich drzew. Niedawno został uczniem i właśnie szukał swojej mentorki, która schowała się w odmętach terytorium Klanu Wilka. Widząc odbite łapy w ciapie, podążał za tropem kocicy, sprawnie omijając krzewy oraz przeskakując wystające korzenie drzew.
“Gdzie ona jest?” – jęknął bezsilnie w myślach.
Wiedział, że Wrotyczowa Szrama w ten sposób chce sprawdzić, czy zapamiętał on rozłożenie ich terytorium. Wiedział, że nie zapamiętał wszystkiego, gdyż za jednym przejściem jest to nie wykonalne, aby umysł wchłonął wszystko! Nie był przecież kulką mchu, która wchłania wiedzę niczym wodę. Poza tym, czy on czasem nie powinien się skupiać na polowaniach i walce? Miał już na swoim koncie kilka smacznych piszczek, jednak jeszcze nie umiał rozpoznać wszystkich zapachów zwierzyny, a tym bardziej ich odgłosów. Miał wrażenie, że przy zwiększonym skupieniu dźwięki zanikają. Może zmieni się to z wiekiem oraz umiejętnościami, które nabierał. Powinien dać sobie czas.
– Senna Łapo! – Warknięcie Wrotyczowej Szramy wyrwało się zza niego.
Gwałtownie zahamował, czując, jak jego łapy ślizgają się na zimnej ciapie. Kocica podbiegła do niego zezłoszczona, machając na boki ogonem.
– Wcale się nie skupiłeś na zadaniu! – warknęła oburzona. – Miałeś skupiony, biec za śladami i mnie znaleźć. Gdybyś mnie teraz nie usłyszał, to wbiegłbyś na tereny Klanu Klifu!
Kocurowi odebrało mowę, czy naprawdę prawie przekroczył granicę? Rozejrzał się dookoła, za drzewami widział Czarne Gniazda, które zostały przykryte białą pierzyną śniegu, a las stał się o wiele rzadszy, do jego nozdrzy dotarł zapach Klifiaków. Byli na granicy, wręcz stali na niej.
– Dobrze, że nie ma tutaj patrolu Klanu Klifu, bo byś oberwał pazurami! – prychnęła i złapała go za kark.
Wrotyczowa Szrama przeciągnęła go na ich terytorium i pchnęła go łapą w głąb lasu. Bez słowa ruszył w skazanym kierunku. Czuł się upokorzony.
***
Koniec pory nagich drzew
Treningi szły mu całkiem dobrze, żeby nie powiedzieć wspaniale. Nie mógł uwierzyć, że tak długo musiał czekać, aż zostanie uczniem. Niecałe sześć księżyców siedzenia w żłobku niczym w izolatce. Na szczęście urodził się z rodzeństwem poza Klanem Wilka i zdążył zobaczyć, jak wygląda życie poza ścianami obozowiska. Czarny opanował już całkowicie polowanie na ptaki oraz po dźwięku był w stanie powiedzieć, na jakiego ptaka bądź gryzonia właśnie polował. Tak samo dobrze szła mu walka, o wiele lepiej, niż za pierwszym razem, kiedy to miał sparing z Zaćmioną Łapą. Natomiast terytorium Klanu Wilka znał w małym paluszku, a treningi z szukania Wrotyczowej Szramy w lesie jedynie po jej śladach, właśnie zaczęły przynosić wyniki. Dość pozytywne wyniki.
Senna Łapa właśnie leżał w swoim posłaniu. Całe legowisko uczniów było pełne. Koty po ciężkim dniu pełen treningów oraz patroli usypiały dość szybko. Słyszał pochrapywania Gwiazdnicowej Łapy oraz Zaćmionej Łapy, a obok jego posłania leżał Koniczynowa Łapa, który w śnie zdążył się rozepchać na swoim leżu, tak, że stykali się futrem. Ostatnio zbliżyli się do siebie, a bardziej robił to łaciaty, który nachalnie naruszał jego przestrzeń osobistą. Senna Łapa, jednak nie zrażał się do kocura, gdyż było mu go żal. Mógł nawet powiedzieć, że Koniczynowa Łapa kandydował na zostanie jego przyjacielem. Od zniknięcia Niezapominajki minęło już dość dużo czasu, a w dodatku spotkali ją na Bursztynowej Wyspie, przyszła tam razem z Klanem Nocy na zgromadzenie. Wtedy dowiedzieli się, że kotka nie ma zamiaru wrócić do nich oraz Klanu Wilka. Po tej sytuacji w obozie nie rozmawiał z łaciatym na ten temat. Nie miał bladego pojęcia, jak kocur może się czuć po dowiedzeniu się o wyborze przynależności siostry. Na zgromadzeniu widział, jak uczeń był bardzo zdenerwowany, wręcz był w furii, dlatego też był skonsternowany, czemu ten nic nie chciał mu mówić.
Czarny podniósł głowę i zerknął w bok na przyjaciela, któremu klatka piersiowa rytmicznie podnosiła się i opadała.
“Nad wyraz spokojny, nietypowe dla niego. Krucze Pióro musiał go mocno zmęczyć na treningu.”
Uśmiechnął się pod nosem, czego nikt nie mógł zobaczyć, ze względu na jego czarne futro, które zlewało się z ciemnością panującą w środku legowiska.
– Psst! – Senna Łapa odwrócił się w stronę syku. Była to jego mentorka. – Chodź, idziemy na nocne polowanie.
Nie zastanawiał się dwa razy. Oczywiście, że bez marudzenia pójdzie za Wrotyczową Szramą. Czarny uczeń wyskoczył z posłania i zwinnie przeskakiwał między leżącymi uczniami. Stanął naprzeciwko swojej mentorki i rozejrzał się po polanie. Było cicho i mógł przysiąc, że wszystkie Wilczaki spały.
– Idziemy na polowanie sami? – spytał skonsternowany, wracając do patrzenia się na pysk wojowniczki.
Kotka pokiwała głową z ekscytacją.
“Czemu się tak cieszy? Myślałem, że nie przepada za chodzeniem po ciemku w lesie.” – Podrapał się za uchem z konsternacją na pysku.
– Wiem, co sobie myślisz, doceń to. Właśnie dla ciebie poświęcam czas, w którym powinnam spać smacznie na posłaniu – zamruczała rozbawiona.
– Oczywiście, że doceniam twoje jakże wielkie poświęcenie. – Jego wibrysy poruszyły się z rozbawienia.
– Świetnie, to chodźmy!
Oboje wyszli z obozu, kiwając głową Kosaćcowej Grzywie, który właśnie stał na warcie obozu. Kocur posłał im uśmiech i życzył udanych łowów. Koty przemierzały nocą tereny Klanu Wilka. Las wydawał się straszny, jednak nie na tyle, by spławić Senną Łapę. Czarne futerko wtapiało się idealnie w cienie. Co jakiś czas widać było jego sylwetkę, na śniegu, który jeszcze nie zdążył stopnieć. Natomiast Wrotyczowa Szrama czuła się nieswojo, do takiego stopnia, że na każdy szum wiatru i ruch gałęzi, jej futro stawało dęba.
"Po co się tak poświęcać dla mnie? Przecież nie musiała tego robić” – zastanawiał się.
Kocur nie zamierzał aż tak stresować swojej mentorki, jednym zwykłym wyjściem. Może następnym razem powinien zapytać Pustułkowego Szponu? On pewnie nie oglądał się za siebie na każdy dźwięk.
– Ktoś tutaj jest boi myszką – zażartował, wpinając szpileczkę w swoją mentorkę.
– Słuchaj no… – mruknęła, udając wkurzenie. – Zobaczymy, czy ty tak byś świetnie się bawił na moim miejscu. Jak dostaniesz ucznia, to też będziesz musiał chuchać i dmuchać na niego, jakby był jajkiem przepiórczym. Jeśli by coś ci się stało, to Brukselkowa Zadra ukręciłaby mi uszy, bo ogona już nie mam.
– Miałaś ogon? – Zatrzymał się, wpatrując w kocicę. – Myślałem, że taki kikut masz od początku… – Zerknął na swój króciutki ogonek i nim pomachał. – Wiesz… Tak jak ja, Zaćmiona Łapa bądź Gwiazdnicowa Łapa.
Liliowa dymna kotka tylko pokręciła głową. Była cała spięta, ewidentnie nie chciała z nim o tym rozmawiać. Czemu? Raczej się domyślał. Musiało to być niezbyt przyjemne doświadczenie stracenie swojego całego ogona. Kto jej wyrwał taką ważna część ciała? Sam dobrze wiedział, jak ciężko mu odnaleźć środek ciężkości, kiedy ma balansować na gałęziach. To takie dziwne…
Koty dalej nie kontynuowały rozmowy. Skupili się na polowaniu, które przebiegło pomyślnie. Senna Łapa złapał kunę wraz z pomocą Wrotyczowej Szramy, która przytrzymała wijącego się drapieżnika. Senna Łapa zacisnął swoje szczęki w śmiertelnym uścisku na szyi stworzenia. Jednej kuny mniej i większa szansa na przeżycie kociąt podczas próby. Trop, Tygrysek, Wilga, Kamyczek i Dąbek nie zasługują na śmierć z łapsk dzikich zwierząt.
Początek pory nowych liści
Ciapa, którą ciężko było nazwać śniegiem, praktycznie całkowicie stopniała na terenie Klanu Wilka, co ucieszyło nie jednego Wilczaka. Zwierzyna zaczęła wychodzić z nor, a roślinność wracała do życia. Był to jakże cudowny widok, jak dla czarnego kocura, który pierwszy raz na swoje oczy ujrzał piękno, nowej pory roku. Zapachy czystej zieleni oraz rosnących kwiatów, przykuwały jego uwagę, a trele ptaków codziennie sprzyjały mu przy treningach. Las stał się mniej dołujący, a siedzenie z Wilczakami w obozie mniej mu doskwierało.
Senna Łapa właśnie leżał w pozycji chlebka, na polanie, czyszcząc przy tym swoje futerko. Minęło dość dużo czasu od momentu, kiedy dowiedział się o zmianie klanu przez Niezapominajkową Łapę. Jego depresyjne stany minęły, zostawiając jedynie tęsknotę oraz melancholijne wspomnienia z czasów żłobka, kiedy bawił się z kotką. Teraz jego uczucia, nie przeszkadzały mu w codziennych obowiązkach oraz higienie, na którą ostatniego czasu poświęcał więcej zainteresowania oraz skupienia. Chciał zapuszczać powoli brodę, by wyglądać przystojniej oraz wyróżniać się w tle zabliźnionych futer Wilczaków. Może na kolejnym zgromadzeniu zostanie wychwalony, przez innych wojowników, za jego czarującą brodę? Może to Niezapominajkowa Łapa zobaczy, jak wydoroślał i zmężniał? Nie był już tym młodym chucherkiem, jego treningi przyniosły efekty. Teraz kiedy zwierzyna wracała w dużej ilości na stos, tak każdy mógł się najeść, przez co sam stał się ciężki, a mięśnie rzeźbiły jego atletyczną sylwetkę. Chociaż nie był jedynym kotem, który wydoroślał. Sam zauważył, jak jego siostry, również podskoczyły do góry, a pod ich futrami rysują się mięśnie. Coś, co było nowego w ich klanie, to uczennica, Gąbczasta Łapa, która przybyła z Klanu Nocy. Jeszcze nie rozmawiał z nowoprzybyłą i nie rozumiał, na jakiej zasadzie Nikła Gwiazda przyjął do serca Klanu Wilka kota z innego klanu. Jednak Klan Nocy z Klanem Wilka miały sojusz, a Spieniona Gwiazda, musiała mieć dobry argument, aby przekonać lidera Wilczaków. Cóż, może nie ma tego złego, co na dobre by nie wyszło. Kocur ma szansę porozmawiać z uczennicą i może dowie się, jak radzi sobie Niezapominajkowa Łapa? Kogo ma za mentora? Z kim się przyjaźni? Czy ma jakiegoś kota, który jest bliski jej sercu? Na ostatnie pytanie, zdecydowanie chciał znać odpowiedź. Ciekawość oraz kwitnąca w nim zazdrość, podbijały to jedno pytanie, przez co odbijało się ono w jego głowie niczym echo. Nagle zjawiła się obok niego Wrotyczowa Szrama i pacnęła go łapą w bark, na co czarny zmierzył kocicę wzrokiem. Nie po to siedział i poświęcił tyle czasu na pielęgnację, aby teraz kotka zmierzwiła jego futro.
– Senna Łapo, pora na przygodę – zamruczała rozbawiona, widząc jego poirytowaną minę. – Będziesz dzisiaj się uczyć o orientacji w tunelach, czyli coś, co lubisz. Łażenie po ciemku niewielu kotom sprawia przyjemność, jednak wydaje mi się, że będziesz zadowolony z treningu – zamruczała, czekając, aż ten wstanie i zechce z nią pójść.
Zaintrygowany zastrzygł uchem, całkowicie zapominając o swojej starannej kąpieli. Oczywiście, że chciał zobaczyć, jak to jest poruszać się całkowicie po omacku w tunelach. Nigdy w nich nie był, ale mogło się to zmienić. Może okaże się, że będzie bardzo dobry w chodzeniu w tunelach. Już teraz uważał się za całkiem niezłego nocnego myśliwego, chociaż nocą widział co dzieje się w mroku lasu dzięki gwiazdom oraz najmniejszemu światłu księżyca, a w tunelach? Chyba nie było tam żadnego źródła światła, żeby kot widział, co dzieje się w ciasnych przestrzeniach, przynajmniej tak podpowiadała mu intuicja.
– To jak? – Kotka z wyczekiwaniem wpatrywała się w niego. – Idziemy? Czy nigdy nie zostaniesz wojownikiem? – zamruczała, ewidentnie mając psotny humor.
Senna Łapa zamruczał rozbawiony. Wstając na swoje cztery łapy.
– Oczywiście, że idę. Nie ma szans, że zostanę dłużej uczniem. Chciałbym, jak najszybciej zostać wojownikiem i pokazać Klanu Wilka swoją wartość – odpowiedział dojść spokojnie, ucinając przekomarzanki z Wrotyczową Szramą.
Kotka uśmiechnęła się skromnie i oboje w ciszy ruszyli w stronę wyjścia z obozu.
***
Oboje w końcu zatrzymali się przy drzewie, którego w korzeniach znajdowała się wielka i ciemna dziura. Pewnie tutaj było wejście do sieci tunelów.
– To tutaj? Nie wygląda to tak strasznie… – Nachylił się do wnętrza wejścia, by złapać zapach tunelu. – Też wchodzisz do środka?
Mentorka wyglądała na lekko zdenerwowaną. Raczej nie była prze szczęśliwa, aby towarzyszyć mu w odmętach ciemności tuneli.
– Eh… Chyba będę musiała… Później, może uda się, abyś złapał praktykę z innymi uczniami… – westchnęła niechętnie wojowniczka. – Na potrzebę tego treningu wejdę z tobą do środka, jednak później… Później pogadam z Brukselkową Zadrą, z kim będziesz ćwiczył odnajdywanie się w tunelach.
Czarny milczał.
Dobrze zrozumiał przekaz Wrotyczowej Szramy. Pewnie skończy w tunelach razem z Zaćmioną Łapą lub Gwiazdnicową Łapą. Dobrze pamiętał rozmowę z Brukselkową Zadrą, która przestrzegała go przed kotami wierzącymi w Mroczną Puszczę. On i jego rodzeństwo musiało, być dobrze wyszkolone, szczególnie że tak jak twierdziła Brukselkowa Zadra, byli znakiem od Klanu Gwiazdy i nie byli przypadkowymi znajdkami.
– To, kto wchodzi pierwszy? – zapytała mentorka.
Uczeń zdezorientowany przeniósł wzrok na kotkę. Zapadła pomiędzy nimi cisza. Przez chwilę nie docierało do niego, że usłyszał te słowa z ust jego nauczycielki. Chyba to ona powinna wejść pierwsza i pokazać mu, jak poruszać się po tunelach, a jeśli miało być inaczej, to powinna mieć jakiś plan. Otrząsnął się, widząc, że to on będzie musiał przerwać ciszę.
– Dobra pójdę przodem – rzucił, nie czekając na odpowiedź.
Wślizgnął się do tunelu, mając szeroko otwarte oczy. Liczył na to, że będzie widział, co kryje się dalej, jednak przed nim tkwiła tylko i wyłącznie ciemność. Światło z dworu, powodowała półmrok, jedynie na początku tunelu, jednak kiedy do środka weszła Wrotyczowa Szrama, tak zapanowała całkowita ciemność. Zapachy z zewnątrz mieszały się z chłodnym ziemistą wonią, a wibrysy w zależności od tego, jak przekręci głowę – dotykały ścian tunelu. Powietrze było jeszcze świeże, gdyż byli blisko wyjścia, jednak jakie było głębiej?
– Mam iść dalej? – zapytał, nie wiedząc, co ma robić.
– Tak, jak dojdziemy do rozwidlenia lub do miejsca, gdzie będzie więcej przestrzeni, by wygodnie się rozsiąść, to wtedy wyjaśnię ci, co i jak. – odpowiedziała, lekko popychając go do przodu.
Poszedł dalej, zapuszczając się głębiej w ciemności. Tunel co jakiś czas stawał się szerszy, tylko po to, by za chwilę zwęzić się do takiego stopnia, że wąsy uginały się na zimnych ścianach, a futro ocierało się o ziemię. Idąc dalej, czuł, jak powietrze staje się cięższe, duszne, a ciemność przytłaczająca. Kocur jednak parł do przodu, aż w końcu przed nim pojawiła się pustka, a ściany rozeszły się na boki. Wąsami badał, jak rozwidla się przed nimi droga.
– Tutaj jest miejsce – mruknął i usiadł naprzeciwko kotki. – Jaki jest plan? – Zawęszył za zapachem Wrotyczowej Szramy i obrócił w jej stronę głowę, licząc na to, że ona tam rzeczywiście jest.
– Dobrze, więc… um… Wytłumaczę ci, na jakich zasadach orientujemy się w tunelach. Zazwyczaj niczego nie widzimy, gdyż nie ma dostępu światła. Ziemia może być wilgotna i zimna w różnych miejscach, zależy to, czy znajdujemy się w miejscu, skąd drzewa czerpią wodę. Tutaj skupiamy się na słuchu, czuciu wibrysów oraz w przypadku woni kota, bądź zwierzyny, opierasz się na węchu. Tutaj wzrok nie ma znaczenia…
Uczeń przekręcił oczyma. Oczywiście, że nie polega na wzroku, gdyż jest tutaj tak ciemno, jak pod ogonem Nikłej Gwiazdy! Kocur cieszył się, że kotka nie widziała jego min. Przynajmniej w totalnej ciemności będzie mógł sobie pozwolić na niepochlebną mimikę pyska.
– … Jeśli idziesz przez tunel, musisz zwracać uwagę na gęstość powietrza. Jeśli jest duszno, nie czujesz wiatru ani zapachów lasu, to znaczy, że jesteś daleko wyjścia. Za to, jeśli jest na odwrót i jesteś w stanie usłyszeć szum wody, bądź wycie wiatru, to znaczy, że jesteś blisko wyjścia. Dlatego warto używać zmysłów słuchu i węchu. Jeśli chodzi o dotyk, to musisz skupić się na swoich wąsach. Przy zwykłej przechadzce, raczej nie jest to problemem, jednak przy gonitwie za jakąś zwierzyną, na przykład zającem, jest to o wiele trudniejsze i musisz uważnie nasłuchiwać otoczenie, co nie jest łatwe, kiedy słyszysz podczas pogoni swój oddech. Kiedy biegniesz długim tunelem lub tam, gdzie nie ma wyjścia na powierzchnię, będziesz słyszał odbicia i pogłosy, przez co dźwięk będzie dłużej słyszalny. Natomiast kiedy będziesz zbliżał się do wyjścia, dźwięki nie będą się odbijać od ścian tak głośno, za to na zewnątrz będą cię głośniej słyszeć.
– Skąd tyle wiesz na temat tuneli?
– Dokształciłam się trochę od wojowników i część tego, co sama pamiętam z własnego szkolenia… – powiedziała niepewnie. – Natomiast teraz skupmy się na tobie. Pójdziesz schować się w głębi tunelu i spróbujesz wrócić do mnie po swoim zapachu.
– Nie powinnaś za to, ty to zrobić, a ja podążać za twoim zapachem? – spytał, dziwiąc się, że tamta nie nie podejmuje wchodzenia głębiej do tuneli. Tamta niespokojnie się poruszyła. – Dobrze pójdę dalej – westchnął.
Zgodnie z planem lub bardziej improwizacją treningową jego mentorki, poszedł jeszcze głębiej. Siatka tuneli nie była wyjątkowo zagęszczona, a wręcz prosta, idealna dla praktyk uczniów. Kiedy stwierdził, że znalazł się w odpowiedniej odległości od mentorki, przynajmniej w jego opinii, miauknął, wracając tą samą drogą, którą szedł. Oczywiście szedł za swoim zapachem, jednak nie miało to nic wspólnego z tropieniem i szukaniem. Senna Łapa z może dwa razy wszedł w ścianę, kiedy poczuł się zbyt pewnie i zignorował ocierające się wibrysy o ściany tunelu. W końcu znalazł się z powrotem przy Wrotyczowej Szramie.
– Już jestem – odpowiedział, siadając przed nią.
– W takim razie, dobrze ci poszło – pochwaliła go. – Jutro dołączymy do jakiejś grupy uczniów, byś poćwiczył orientacje w tunelach. Na dzisiaj to koniec – zamruczała z ulgą, wstając z miejsca.
– Może jeszcze nie wracajmy do obozu? Chciałbym z tobą porozmawiać i wydaje mi się, że nie znaleźlibyśmy innego dogodnego momentu, niż jest teraz – zaproponował, na co kotka usiadła z powrotem. Nie odezwała się, musiał znów podjąć inicjatywę… jak on tego nie lubił! – Chciałem cię lepiej poznać. Wcale nie znam twojej przeszłości, a uważam, że powinienem wiedzieć… Jesteś dla mnie bliska tak jak Brukselkowa Zadra i moje siostry. Jesteś, jak dobra starsza kuzynka, która uczy mnie podstawowych rzeczy, potrzebnych, by zostać wojownikiem Klanu Wilka, a i tak mam wrażenie, że cię nie znam.
Wrotyczowa Szrama milczała, a napięcie rosło.
– Widziałem od początku, jak większość wojowników w Klanie Wilka się na ciebie patrzą. Nie wiem czemu, tak jest i nie dostałem odpowiedzi nawet od Brukselkowej Zadry, gdyż twierdziła, że to ty powinnaś sama mi to powiedzieć. Ostatnio na nocnym polowaniu dowiedziałem się, że nie miałaś krótkiego ogona od urodzenia tak, jak ja czy moje siostry. Nawet nie wiem, w jaki sposób go straciłaś. Myślę, że powinienem to wiedzieć, tak samo, jak Zaćmiona Łapa oraz Gwiazdnicowa Łapa. Wiem o kotach w klanie oraz o drugiej wierze, która opiera się na Mrocznej Puszczy. Czy te koty zrobiły ci krzywdę? Czy przez nie są te wszystkie twoje blizny? Wiem, do czego są zdolni. Byliśmy oboje przy egzekucji Pokrzywowego Wąsa. Nie wiem, co się dokładnie stało, bo trzeba różnie interpretować słowa Nikłej Gwiazdy oraz mistrzów, ale wiem jedno, że jest niebezpiecznie w tym klanie – zakończył, pozwalając, by teraz jego mentorka zabrała głos.
Zapadła cisza, która co jakiś czas była przerywana przez Wrotyczową Szramę, która wzdychała w zamyśleniu. Kocur żałował, że nie mógł spojrzeć prosto w jej oczy, gdyż to ułatwiłoby ich komunikację. Mógłby widzieć, kiedy kotce coś sprawia trudność, kiedy mówi szczerze, a kiedy pokazuje, że ten przekracza jej granice. Teraz mógł wierzyć jedynie w dobre intencje kotki oraz że postanowi być szczera z nim. Nikogo nie było w pobliżu, a innego dogodnego momentu dla kotki mogło nie być. Nie wiedział, jak bardzo przeszłość wojowniczki była dla niej trudna.
– Wiesz, nie miałam łatwo w Klanie Wilka… – zaczęła niepewnie. – Nie wiem, jak mam ci opowiedzieć o tym wszystkim, gdyż było to naprawdę trudne dla mnie przeżycia. Dopiero teraz jako tako moje życie się ustatkowało i jest normalnie, od momentu, kiedy dostałam cię za ucznia. Wcześniej… Byłam więźniem, jak i ukarana zmianą imienia oraz karami cielesnymi. Straciłam ogon oraz te wszystkie rany… Jak tylko wspominam o tych dniach, tak czuje, jak te wszystkie rany zaczynają mnie znów piec. Jakby zajęły się żywym ogniem… Też uciekłam z Klanu Wilka, jednak rodzina oraz wiara w Klan Gwiazdy, znów mnie tutaj zaprowadziły. Wierzę, że Gwiezdni mają na nas wielki plan i zło przeminie, a moje cierpienia przekują się na naszą lepszą przyszłość.
Senna Łapa doceniał otwartość kotki, chociaż mówiła chaotycznie, tak był w stanie zrozumieć, jak Klan Wilka, mógł się na niej uwziąć.
– Byłaś poza Klanem Wilka? Wygnano cię? - dopytał.
– Nie, postanowiłam uciec. Wtedy opierałam się na wiedzy i dobroci innych samotników… Zraniona, przerażona, nieznająca jutra… Wtedy jako Głupia Łapa starałam się przeżyć, jednak i tak wróciłam… – powiedziała cicho, niemal szeptem, jakby te słowa ledwie przechodziły przez jej gardło.
Senna Łapa zastygł, nie dopytywał dalej. Nie, teraz nie chciał w ogóle wiedzieć nic o Wrotyczowej Szramie, a bardziej, Głupiej Łapie. To ona, jego mentorka była przyczyną rozstania ich rodziców. To przez nią Makowiec, nie mogła na nich patrzeć i postanowiła zostawić ich w opiece kotki, przez którą szczęśliwy związek Makowca z Konfidentem nie wyszedł. Głupia Łapa, może nie zrobiła tego specjalnie, jednak nie uświadomiła ich o swoim poprzednim imieniu. Miała tyle czasu! Tyle razy musiały przenieść echem imiona jego rodziców, że musiała skojarzyć kocura Konfidenta i kotkę Makowiec! Byli nawet do nich podobni, a wojowniczka nawet nie pisnęło słowa prawdy Brukselkowej Zadrze, by ta im przekazała wieści!
– Głupia Łapa… – powtórzył jej stare imię, które odbiło się echem po ciemnych tunelach.
Czuł tyle żalu i frustracji, że nie umiał z siebie wydusić więcej słów.
Kotka nie odpowiedziała, pewnie nie rozumiejąc jego zdziwienie oraz fale negatywnych emocji, która zalewała tunele.
Koty wyszły z tuneli i zmierzyli od razu w stronę obozu Klanu Wilka. Nie odzywali się do siebie przez całą drogę, jak to mają w zwyczaju, jednak tym razem milczenie było głośne. Przytłaczało ich oboje. Kocur czuł w powietrzu, pytania kotki, które chciałaby mu zadać. “Czemu tak się zmieniłeś?”, “Jesteś smutny?”, “Co się stało?”, “Przepraszam, cię Senna Łapo”. Tego ostatniego zdania oczekiwał, jednak nie usłyszał go wcale. Weszli wyprani z emocji do obozu. Wrotyczowa Szrama poddenerwowana, zniknęła w legowisku wojowników, natomiast on został sam ze swoimi myślami na polanie głównej. Co miał teraz robić? Miał dość tego miejsca i dość tych kotów. Wszyscy tutaj kłamali, wszyscy mają tutaj swoje sekrety. Ci, co nie nosili dużych ran, też pewnie dostali imię karne, albo kogoś zabili. Każdy tutaj miał krew na łapach! Wszyscy stąd powinni zostać potępieni przez Klan Gwiazdy!
Wzrokiem napotkał Zaćmioną Łapę oraz Gwiazdnicową Łapę, które właśnie jadły swoją zwierzynę. Czy powinien z nimi porozmawiać na temat Wrotyczowej Szramy? Czy miał im zdradzić jej tajemnicę? Nie chciał być dwulicowy. Tylko kto tutaj ma więcej twarzy oraz sekretów? Jego mentorka, którą traktował jak rodzinę, skrywała przed nim więcej, niż sam mógłby się tego po niej spodziewać. Wcale nie znał wojowniczki i chyba nigdy nie pozna.
“Powiem im niedługo… Nie czuje się na siłach, by teraz wyjawiać im tak ważną rzecz” – uzgodnił sam ze sobą, po czym zniknął w legowisku uczniów, unikając tym kontakt ze wszystkimi kotami, jakimi się tylko dało.
***
Na drugi dzień, kiedy mentorzy z uczniami zbierali się przy wyjściu z obozu, aby trenować dalej orientację w tunelach – Senna Łapa się nie zjawił. Gwiazdnicowa Łapa wraz z Zaćmioną Łapą oraz ich mentorzy, patrzyli z wyczekiwaniem na Wrotyczową Szramę, która nie mogła znaleźć czarnego podopiecznego w obozie. Uczeń wyszedł z obozu, nie powiadamiając przy tym nikogo.
[3620 słów + orientacja w tunelach]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz