*Jakiś czas temu*
Poczuł na swoim barku czyiś ogon, co momentalnie go obudziło. Przestał ruszać łapami i niepewnie spojrzał na kota, znajdującego się za nim. A była to Pszczółka. Kotka posłała mu swój uśmiech i usiadła obok. Kocur nie zaprotestował, choć w rzeczywistości chciał pobyć jeszcze trochę samotnie. Nie chciał przypadkiem martwić swoich sióstr, już wystarczająco dużo problemów im narobił, wiedział to.
– Jak się masz? – zapytała Pszczółka.
– Normalnie – odparł krótko Chwast, posyłając jej swoje spojrzenie i okazując ten wiecznie ten sam wyraz twarzy. – A ty? Wszystko dobrze? – niezgrabnie ruszył rozmowę dalej.
– Tak, jak widać! – powiedziała z uśmiechem i po chwili spojrzała przed siebie. Poranek podążył za nią wzrokiem i zauważył siedząca w oddali Mgiełkę. Kotka ewidentnie była zamyślona, jednak nie wyglądała na jakąś złą czy smutną. Wyglądała, jakby była szczęśliwa. – Coś ostatnio jest na rzeczy, prawda? Czy tylko ja mam takie wrażenie? – odezwała się Pszczółka. – Od jakiegoś czasu już chodzi tak rozmarzona! – zdała relacje i znów spojrzała na brata, oczekując jakiejś odpowiedzi. Ten dalej wpatrywał się w Mgiełkę, samemu starając się połączyć fakty. Od ostatniej choroby kotki, Poranek bacznie ją obserwował i musiał przyznać Pszczółce, że nie myliła się co do innego zachowania ich siostry w ostatnich dniach. Nie była tak zestresowana jak każdy z nich potrafił, zwłaszcza Poranek, na przestrzeni ostatnich księżyców. Można było powiedzieć, że kocur jeszcze nigdy nie widział na jej pysku takiego uśmiechu, tak znajomego, ale jednocześnie obcego? Nie umiał tego określić, nie był dobry w takie sprawy, dlatego gdy tylko zebrał myśli, odwrócił się ku siedzącej obok siostrze, dając jej jasno do zrozumienia, że nie zamierza się odezwać w tej sprawie. Pszczółka za to tylko westchnęła, znów spoglądając na Mgiełkę.
– Coś musi być na rzeczy!
– Skoro tak sądzisz – mruknął, czując wgłębi lekki niepokój. Cokolwiek to było, musiał się o tym dowiedzieć, by w razie czego w porę ochronić Mgiełkę.
***
Od tamtej rozmowy rudy tylko bardziej przyglądał się siostrze. Musiał przyznać, że bał się o nią, a dokładniej o to co, jak to określiła Pszczółka, "było na rzeczy". Nie chciał przecież, by coś stało się Mgiełce. Nie mógł do tego dopuścić. Dlatego kocur zaczął prowadzić swoje własne małe dochodzenie na temat tego rozmarzenia kotki. Długo szukać odpowiedzi jednak nie musiał, albowiem już dzień później Mgiełka zwołała tak zwane spotkanie rodzinne.
Poranek siedział obok Pszczółki, nerwowo się rozglądając. Jego łapy znów rytmicznie zaczęły uderzać o ziemię, na co jednak kocur nie zwrócił uwagi. Zamiast tego jego myśli były skupione na siostrze i na tym, co zaraz miało się wydarzyć. Mogło być to wszystko, więc on również musiał być na wszystko gotowy. Jednak zamiast przyswajać najpierw te najlepsze scenariusze, Poranek zaczął rozważać te najgorsze. Każda myśl była tylko gorsza od poprzedniej, a ze względu na to jego łapy tylko szybciej uderzały o ziemię. W końcu zauważyła to Pszczółka, która zaniepokojona spojrzała na brata. Zanim jednak zdążyła się odezwać przyszła Mgiełka z... Kimś u boku? Łapy Chwasta zatrzymały się nagle, a jego wzrok został skierowany w stronę nieznajomego. Był to rudy, pręgowany kocur. Jego zielone oczy błądziły po zebranej dwójce, co jakiś czas również zatrzymając się na samej Mgiełce.
– Ja chciałabym wam kogoś przedstawić! – oznajmiła zadowolona Mgiełka, odsuwając się nieco na bok, by pokazać przybysza w pełnej okazałości. – To jest Glonik, poznałam go podczas polowania – wyjaśniła, a po chwili zaczęła opowiadać dalej, co najważniejsze, na końcu proponując przyjęcie go do ich małej grupy.
– Mgiełko, wybacz, że przerywam, ale nie możesz tak nagle o tym decydować, tym bardziej sprowadzać obcego kota do naszego schronienia – nagle odezwał się Chwast, wstając. Mgiełka spojrzała na niego zdziwiona, po chwili przenosząc swój wzrok na Glonika.
– On nie jest obcy, jak już mówiłam wcześniej – zaznaczyła kotka, jednak to było za mało by przekonać jej brata.
– To w takim razie kim jest? Czy aby na pewno jest godny zaufania? Wprowadzanie kogoś, kto według ciebie obcy nie jest, ale nie znasz go aż tak dobrze, do miejsca, w którym przebywamy naprawdę nie jest dobrym pomysłem. Nie wiesz...
– Poranku może to później? – usłyszał cichy głos Pszczółki i urwał swoją wypowiedź. Mgiełka stała przez chwilę w ciszy, a Chwast zaczął zastanawiać się, co tak naprawdę siedzi teraz w jej głowie. I co siedziało wcześniej, skoro postanowiła dokonać tak głupiej decyzji. W końcu takie zachowanie było naprawdę nieodopowiedzialne, przynajmniej według Poranku, który jak najbardziej chciał tylko chronić obie siostry.
– O co chodzi, wytłumacz mi – odezwała się kotka.
– Już to zrobiłem. Nie rozumiem twojego działania – oznajmił rudy, na co kotka westchnęła zirytowana.
– Glonik jest w porządku Poranku! Mówiłam już o tym. Nic złego się nie stanie, dlaczego nie potrafisz tego zrozumieć?
– Jesteś pewna? – zapytał, omijając tym samym pytanie siostry. Nie chciał mówić, co siedzi w jego głowie.
– Tak. Jestem i bardziej pewna być nie mogę – odparła stanowczo Mgiełka. Chwast obserwował ją jeszcze przez chwilę, w głowie rozważając każdą z możliwych opcji, w końcu jednak usiadł, tym samym poddając się. Decyzja została podjęta. Od tego dnia Glonik został częścią ich małej grupy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz