Jeszcze zanim Koniczynek i Niezapominajka zostali uczniami
Właśnie przyszedł czas na trening przed sparingiem z jego siostrą. Senna Łapa z jednej strony bardzo się cieszył, miał okazję spróbować swoich sił w walce, jednak tym, co najbardziej ostudzało jego podekscytowanie, to fakt, że siostra była od niego silniejsza. Już jako kociak dostawał bęcki i musiał się pogodzić z faktem, że nie zostanie nigdy siłaczem. Śmieszne zabawy i przepychanki skończyły się już dawno na etapie, kiedy zostali wyniesieni z kociarni, by odbyć test na zostanie uczniem Klanu Wilka i zacząć szkolenie na wojownika.
Zaćmiona Łapa właśnie podchodziła do czarnych gniazd, które zdobiły zdobyty teren, który zdobyli w bitwie z Klanem Klifu. Ruda sprawnie przeskakiwała przez przeszkody. Kocur widział, jak wkłada w to całą swoją energię. Nie były to przelewki. Czarny wskoczył do środka, również przeskakując między oponami, jak najszybciej tylko umiał. Szum krwi w uszach oraz rozgrzane łapy, były bardzo miłym doświadczeniem, czuł, jak jego tętno przyspiesza, a mięśnie się rozgrzewają. Zrobili kilka takich powtórek, trenując swoją zwinność.
– No, po takim treningu, to moje łapy będą niczym wyrzeźbione z kłody! – zażartował, na co jego siostra się zaśmiała.
– Będziemy mieć również potężne nogi co Klifiacy! – tamta parsknęła.
Wrotyczowa Szrama widząc, że uczniowie już się rozbudzili i są gotowi do dalszych działań, podeszła do nich. Oboje zwrócili na nią uwagę.
– Teraz możemy zacząć walkę. Pamiętajcie tylko o swoich pazurach. Mają być schowane, nikt was nie będzie później leczyć. – Zmierzyła ich uważnie wzrokiem. Pewnie chciała się upewnić, że ją rozumieją.
Senna Łapa pokiwał głową uważnie, obserwując Zaćmioną Łapę. Wolał oglądać jej każdy ruch, na wypadek, gdyby siostra miała nagle się na niego rzucić. Nie chciał przegrać i choć był to zwykły sparing, tak wiedział, że siostra nauczyła się na swoich błędach ze żłobka.
– To co, braciszku, powtórka? W końcu trzeba wyrównać rachunki – miauknęła, obniżając się lekko na łapach. Była gotowa na ruch kocura i tym razem przeczuwał, że tak łatwo nie przebiegnie ta walka. Nie bez powodu oboje ciężko pracowali
– Zaczynajcie, bez zbędnego gadania – pogonił ich Piołunowy Dym, gdy przez dłuższą chwilę mierzyli się jedynie wzrokiem.
Senna Łapa posłał jej nikły uśmiech. Oczywiście, że nie da się tak łatwo podejść. Postara się jak najmocniej, by tylko udało się mu wygrać i tę walkę. Na znak Piołunowego Dymu, rzucił się w stronę siostry, celując łapą w żebra. Oczywiście, że tym razem też zamierzał się trzymać z daleka od niej, by nie zostać przygniecionym do ziemi. Będzie wtedy musiał zużyć zbyt dużo energii, aby się uwolnić. Później mógłby nie mieć siły na dalszą walkę. Tamta widząc jego atak, uśmiechnęła się przebiegle i pozwoliła mu zbliżyć. Kocurowi się to nie spodobało. Doskonale znał ten uśmiech. Ruda czuła się pewnie, oboje wiedzieli, że to ona jest silniejsza.
“Pewnie naśmiewa się ze mnie w myślach! Pokażę ci, że nie jestem tak słabym kotem”
Po uderzeniu w żebra, od razu skoczyła w jego stronę, chcąc powalić brata na ziemię. Senna Łapa zjeżył się na nagły ruch siostry w jego stronę. Oczywiście, że nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Raczej odskakuje się od przeciwnika, kiedy ten wymierza cios. Tylko że siostra wiedziała, jak będzie wyglądać jego taktyka.
"Będzie mnie atakować za każdym razem, kiedy się do niej zbliżam!" – zrozumiał dość szybko.
Musiał uderzać ją dokładnie, co nie było dla niego zbytnio dużym wyzwaniem. Kocur wiedział, że jest dość precyzyjny. Pozwolił rudej, by przybiła go do ziemi. Potem łapami celnie uderzył ją w jej kolana. Tylne nogi siostry się rozjechały, a sam odepchnął się od jej puchatego rudego brzucha, uciekając tym samym z jej uścisku. Ucieszył się z okazji, kiedy kotka się upadła na mokrą ściółkę. Podbiegł do niej i docisnął jej kark, by nie wstała, a tylnymi łapami kopał ją po plecach.
– Chyba ktoś jednak nie uczy się na błędach – miauknęła, to jednak jej nie powstrzymało, by zebrać się i próbować podnieść na łapy.
– Wręcz przeciwnie! – prychnął niewyraźnie, mając cały pysk w jej rudej sierści.
Zaćmiona Łapa podniosła się z ziemi. Oczywiście, że ją bujało przez jego kopniaki, jednak siostra nadal miała dużo siły. Czarny musiał się pogodzić, że nie będzie najsilniejszym z miotu, jednak miał jeszcze spryt i inne plusy. Wiedział, że jak całkowicie zostanie na jej plecach, tak ona przeturla się po ściółce, by go przygnieść do ziemi. Wtedy byłby od razu na przegranej, musiał coś szybko wymyślić! Ześlizgnął się z jej pleców, jednocześnie nadal trzymając ją za kark. Pewnie kopnął ją z obu łap w bok, posyłając Zaćmioną Łapę na ziemię. Nie zamierzał pozwolić jej wstać, nawet na chwilę. Kontynuował swoje ataki łapami w brzuch siostry oraz przednimi walczył z jej ciosami, wyprowadzonymi w jego stronę.
Próbowała się jeszcze jakoś ratować, sama atakując przednimi łapami brata, jednak tym razem była na przegranej pozycji. Kotka postanowiła odpuścić.
– Dobra, tym razem wygrałeś – oznajmiła swoją porażkę.
Mięśnie siostry się rozluźniły, pewnie czuła ulgę, kiedy zszedł z jej brzucha.
Senna Łapa, dysząc, puścił siostrę. Był to koniec rudny, a on czuł, jak strasznie się zmachał. Mógłby ze zmęczenia ciągnąć język po arenie, aż do obozu.
"Miałbym lepszą kondycję, gdyby ktoś częściej poświęcał mi uwagi na treningi z walką!" – pomyślał rozgoryczony, patrząc na Wrotyczową Szramę.
Kiedy jego tętno się uspokoiło oraz zaczął robić głębsze, wolniejsze oddechy, podał łapę rudej kotce, pomagając jej wstać.
– Tak, to był tylko łut szczęścia. – Zaśmiał się.
Oczywiście zdawał sobie sprawę, że sam Klan Gwiazdy za niego nie walczył. Była to jego zasługa.
— Tak, tak — stwierdziła, podnosząc się w końcu z ziemi po krótkim odpoczynku. Oczywiście ona była szybciej gotowa na kolejną walkę, jednak czekała na niego cierpliwie, co i tak nie zajęło zbyt długo.
— Gotowi na rundę drugą? — spytał Piołunowy Dym, widząc, że dwójka uczniów już jest na tyle wypoczęta, by nie paść niemal od razu z rozpoczęciem kolejnego pojedynku. — Nawet jeśli nie, to i tak nie macie wyboru.
Na ostatnie słowa, Zaćmiona Łapa posłała mu jedynie lodowate spojrzenie, czym starszy się raczej nie przejął.
— To co, rewanż? Tym razem przegrasz, braciszku.
Senna Łapa spojrzał na ich mentorów, którzy jak panicze siedzieli sobie spokojnie w oddali, niezmęczeni. Mógłby nawet przysiąc, że Wrotyczowa Szrama się nudziła.
"Jaja ze mnie sobie robicie..."
No cóż, nie będzie miał wyjścia. Musiał podjąć kolejną rundę z Zaćmioną Łapą. Nie był zbytnio zadowolony, powinni mu pokazać więcej ruchów, które mógłby zastosować w takiej walce. Oczywiście, że chciałby wygrać także i w tej walce.
– No dobra. Zobaczymy kto, tym razem zwycięży – odpowiedział niechętnie.
Stanął naprzeciwko rudej w pozycji gotowości. Może powinien tym razem przyjąć postawę obronną, zaprzeć się i siłować? Jak inaczej mógł złapać więcej tkanki mięśniowej i być równie silny co siostry? Nie chciał być też słabym ogniwem.
"Dobra, skup się!" – skarcił się w myślach.
Martwym wzrokiem patrzył uważnie na szykującą się do ataku siostrę. Nie zamierzał przegrać tak łatwo. Teraz nie był kociakiem, nie był tak słaby, jak przedtem! Siostra musiała się z nim natrudzić.
< Zaćmiona Łapo? >
[1124 słów + udział w pojedynkach uczniów ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz