Z rana wyskoczyła z legowiska uczniów, czując, jak rozpiera ją energia. Nie tak dawno Kuni Strumyczek opowiedziała jej o zalaniu się obozu oraz o tym, że ten, w którym znajdują się aktualnie, jest tymczasowy. Czyżby oznaczało to, że będzie jeszcze piękniejszy? Będzie więcej miejsca w legowiskach oraz będą wygodniejsze? Nie mogła się doczekać, łapy świerzbiły ją, aby już wyjść z obozu i znaleźć coś, co pomoże w odbudowywaniu. W końcu uwielbiała coś robić, być pomocna w klanie. Była im to winna za to, że ją do niego przyjęli. Gdy Kuni Strumyczek wyłoniła się z legowiska wojowników od razu podbiegła do niej i zalała ją pytaniami oraz swoją energią.
— Wychodzimy już? Teraz? Co będziemy robić? Albo zbierać? Możemy już iść? Prooooszę? — Podskakiwała w kółko, ogonem wymachując we wszystkie strony. Kuni Strumyczek była trochę zdziwiona, jednak po chwili potrząsnęła głową i w końcu się odezwała.
— Jejku, spokojnie, powoli… Wszystko w swoim czasie. Jeśli jesteś już gotowa, to pójdziemy zbierać patyki. Co ty na to? — Niezapominajkowej Łapie nie trzeba było mówić dwa razy. Od razu zwróciła się w stronę wyjścia z obozu.
— Pewnie! Ruszajmy! — Na jej entuzjazm Kuni Strumyczek jedynie przewróciła oczami i podążyła za nią. Po chwili spaceru dotarły do drzewa, przy którym znajdowało się wiele patyków. Dymna uczennica podniosła kilka z nich, wpychając je sobie do pyszczka. Jej mentorka natomiast wzięła listek, zawinęła w niego patyki i bezproblemowo podniosła, nie raniąc sobie w ten sposób dziąseł. Sprytne, uczennica musiała jej to przyznać. Skopiowała jej ruch i owinęła i swoje patyki w listek, po czym zaniosły je do obozu. Podeszła do żłobka, zostawiając patyki z boku. Mentorka zrobiła to samo, po czym spojrzała na żłobek.
— Dobrze, a więc we wszelkie dziurki i tym podobne miejsca będzie trzeba wepchnąć te patyki. Tak, aby legowisko było dobrze izolowane. Wiesz, jak to zrobić?
— Tak, chyba mi się uda. — Odwinęła listek i powoli, delikatnie włożyła patyczek w miejsce, w którym była akurat wnęka. Zrobiła podobnie z resztą patyków, mieszcząc je w inne zakamarki. Po chwili, gdy była zadowolona ze swojego dzieła, spojrzała na mentorkę, czekając na aprobatę. Dostała ją po chwili, gdy ta sprawdziła, czy patyki dobrze się trzymają.
— Nieźle, świetnie sobie poradziłaś. — Na słowa Kuniego Strumyczka uśmiechnęła się. Już miała razem z nią iść po więcej patyków, gdy zauważyła, jak Trzcinowa Łapa pcha kamień do obozu. Nie zwlekając podbiegła do uczennicy, stając obok niej, aby popchać kamień. Ta przez chwilę zastanawiała się, czy wypada jej przyjąć tę pomoc, ale chyba nie miała zamiaru narzekać. Razem wyliczyły moment do pchnięcia kamienia i z całej siły ruszyły go do przodu. Po chwili kamień znajdował się niedaleko źródełka, jakie miało powstać w obozie. Obie usiadły, dysząc trochę ze zmęczenia. Trzcinowa Łapa obróciła głowę się w jej stronę.
— Dzięki… Wybrałam trochę za ciężki. — przyznała trochę opornie. Niezapominajkowa Łapa uśmiechnęła się do niej.
— Nie ma za co! W grupie siła, a każda łapa zawsze przydaje się do pomocy. Lecę do Kuniego Strumyczka, mamy zebrać jeszcze kilka gałązek. Do zobaczenia! — Po tych słowach pobiegła w stronę swojej mentorki, aby znowu wyjść poza obóz.
[532 słowa]
Wykonane zadania:
- Umocnienie żłobka twardszymi gałęziami, trzcinami i patykami
- Wniesienie na wyspę kamieni, mających otaczać źródełko wody i wzmacniać jego ścianki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz