— Jasne, tylko w co? Masz na coś ochotę? — zgodziła się towarzyszka, na co ruda szeroko się uśmiechnęła
— Jestem otwarta na propozycje — przyznała po chwili namyślenia.
— To może... może pozbieramy skarby? — zapytała ostrożnie.
Skarby? Nie miała pojęcia, że jakiekolwiek tu są! Na samą myśl jej oczy zaświeciły się wesoło.
— Skarby? Jasne. Tylko szkoda, że nie możemy wyjść same na zewnątrz.
— Możemy tu poszukać... — miauknęła cicho. — Moja siostra kiedyś mówiła, że znalazła w skalnej szczelinie dziwne przedmioty. Mój mentor stwierdził, że musiało to należeć do kota, który już nie żyje…
Oh, tajemnice! Jak bardzo je lubiła. Dwunożni rodzice często coś gdzieś ukrywali, a potem kazali jej tego szukać. Sama nie rozumiała czemu, ale zawsze, gdy przez przypadek coś znajdowała, dostawała przysmak. Chociaż w sumie nie zawsze… Ale kto ją tu skarci!
— O, nawet nie wiedziałam, że nasze obozowisko skrywa takie tajemnice.
Obie kotki wesoło udały się ku skalnym ścianom. Ściany były zimne, gdy badała je łapami, ale starała się to ignorować. Rozglądała się i próbowała doskoczyć wyżej, jeśli czegoś nie widziała. Zerknęła w stronę legowiska uczniów,
''Drzemlik robił tak samo w kuchni'' — pomyślała. I nagle poczuła coś pod łapami, więc krzyknęła:
— Mam coś!
Czarno-biała kotka podbiegła do Płomykówki. Zipała cicho, co troszkę rozbawiło uczennicę, ale zaraz poczuła się z tym głupio. Nie mogła się śmiać…
— Co znalazłaś?
Ruda wyciągnęła łapką małe zawiniątko ze szczeliny. Oprócz kurzu i starych liścik, w zawiniątku było kilka ładnych, gładkich kamieni i coś jak wysuszona kora. Właściwie… Nie tego się spodziewała, ale nadal jej się to podobało. Przyglądając się znalezisku, zapytała:
— Jak myślisz, do kogo to mogło należeć?
— Może do kogoś, kto kochał kamienie?
— To na pewno. — Młodsza się zaśmiała. — Sądzisz, że możemy je zachować?
Nie wiele z nich podobało się uczennicy, wiele wyglądało jak wszystkie kamienie, które widziała na treningach, lecz jeden szczególny… Miał coś z domu, chociaż jeszcze nie wiedziała co.
— Chyba tak… — starsza brzmiała niepewnie, lecz kotka szybko odłożyła ten jeden kamień na bok, a resztę podsunęła towarzyszce.
— Więc reszta jest twoja. — uśmiechnęła się i zaraz rozejrzała. — Myślisz, że pozwolą nam wyjść? Tam będzie więcej skarbów!
— Chodźmy się zapytać.
— Jasne! — Płomykówka nie czekała chwili, tylko ruszyła do swojej mentorki.
<Gołębia Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz