Kurka skulił się u boku taty Pumy, który spał z nimi nocami. Czasem, bardzo rzadko pojawiał się nawet tata Czernidłak i dawał Kurce i bratu całą swoją uwagę, ale raczej nie zostawał z nimi na noc. Ale Kurka kochał go coraz bardziej, chociaż czasami w nocy śniła mu się mama. Jego piękna mama i jej słodki zapach. Jej chłodne, ale śliczne oczy. Bo tylko tyle pamiętał. Jej zapach i jej oczy, ale to mu wystarczało. Chociaż myśl, że porzuciła ich pod drzewem, sprawiała, że robił się smutny. Wewnątrz, gdzieś głęboko, miał nadzieję, że to nie było porzucenie, tylko że mama oddała ich do Owocowego Lasu, bo coś im zagrażało i ci wielcy dwunożni wcale nie byli tacy mili. To była komfortowa myśl. Może kiedyś Kurka ją znajdzie… znajdzie te śliczne oczka.
— Wstawaj! — Kurka przebudził się delikatnie, jego oczka nadal zaspane, nadal pamiętające mamę.
— Guziczku, śpię… — odpowiedział mu, poprawiając się nieco. Już raczej nie uśnie.
— No weź. — Młodszy nadal pacał go łapką. — Mieliśmy dziś wyjść! No wstawaj, no!
— Już… wstaję. — Kurka podniósł swoje zaspane ciało i rozciągnął się. Jego brzuch głośno zażądał śniadania, które czekało zaraz niedaleko jego legowiska. Kociak napełnił swój brzuch i zaraz był gotowy do dalszej zabawy. Guziczek czekał na niego cierpliwie, co było zaskakujące dla tego kota. On zdawał się być wszędzie i zawsze rozproszony. Musiał być naprawdę bardzo podekscytowany tym wyjściem.
— To co? Wychodzimy? — Guziczek przebierał łapkami tak mocno, że z ziemi podniosło się trochę pyłu.
— O ile Twoja mama pozwoli — odparł. Młodszy kotek od razu posmutniał.
— Nie wiem, czy nam pozwoli — przyznał. — Ale nie musi wiedzieć!
Kurka spojrzał na Guziczka i pokiwał głową. Nie miał siły przebicia ani chęci, aby się kłócić z kociakiem. Wiedział już, że nie miało to najmniejszego sensu. Guziczek i tak zrobiłby to, co uważa za rozsądne, a że było to wymykanie się ze żłobka, spod uważnego oka Kajzerki, Kurka odetchnął.
— Jak chcesz to zrobić? Nie wykopiemy już drugiej dziury, ciocia Kajzerka nam nie da — powiedział. Tego dnia czuł się wyjątkowo smutny, że musiał wstać ze swojego przyjemnego snu. I czuł się też wyjątkowo smutny, że ten sen powoli się rozpływał i Kurka już nie pamiętał, co w nim było. Tylko oczy mamy. Kochanej mamusi.
— Poczekamy, aż mama uśnie na chwilę i się wymkniemy — szepnął Guziczek, nachylając się w kierunku towarzysza.
— No dobra. I co będziemy robić na zewnątrz?
— Widziałeś kiedyś, jak to wszystko wygląda u medyka? — Guziczek zapytał. To była wyraźna propozycja i Kurka musiał przyznać, że brzmiało to interesująco.
— Nie. Brzmi ciekawie. A ty? Ty widziałeś? — Guziczek też pokiwał głową na nie. — To musimy to koniecznie zobaczyć!
— Aha! Zostaje tylko… — Guziczek zerknął na mamę, która właśnie myła jego siostrę. — Poczekać na odpowiedni moment.
— Masz rację, a do tego czasu… — Kurka przywarł do ziemi, przyczaił się na drugiego kociaka jak na myszkę w trawie i zaraz już przepychali się po ziemi. Pozostało tylko czasem rzucić okiem na ciocię.
<Guziczku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz