Czuł, że wszystko wróciło do normalności po wojnie z Klanem Klifu. Choć jego siostra Lamentująca Toń leżała w ciężkim stanie i ledwo co się ruszała. Pilnował żłobka, by być zawsze na miejscu, gdy Iskrząca Nadzieja tego potrzebowała, jednak zauważył Wrotyczową Szramę. Podszedł do niej, dawno nie gadali.
— Witaj Skarabeuszu... To znaczy Wrotyczowa Szramo!
Dla niego zawsze była Skarabeuszem, nawet jeśli miała nowe imię.
— Chciałabyś się przejść ze mną? Jak to robiliśmy za starych czasów, tylko że bez naszych zmierzłych mentorów. Chętnie by znowu z nią pogadał, bo dawno nie rozmawiali ze sobą.
Wrotyczowa Szrama siedziała niedaleko legowiska uczniów.
— Hej…
Przywitała się, skinając głową w stronę kocura. Wizja spaceru brzmiała bardzo dobrze, wręcz kusząco, zwłaszcza dla ich obojga.
— Jasne. Chętnie uwolnię się na moment od tych obowiązków. Tylko powiadomię o tym Brukselkową Zadrę, dobrze?
Z subtelnym uśmiechem na pyszczku, nie czekając na odpowiedź Miodowej Kory, ruszyła w stronę Brukselki.
Rzuciła kilka słów na pożegnanie do pręgowanej kotki, a potem zgrabnie, niczym cień, wróciła do Miodowej Kory.
— Możemy iść.
Mruknęła. Gdy wyszli z obozu, kontynuowała.
— Czy coś się stało? Chcesz porozmawiać o czymś konkretnym, czy to tylko najzwyklejszy spacer?
Spoglądał, jak Skarabeuszowa Łapa szła do Brukselkowej Zdrady, tylko nie rozumiał po co, informowała o tym liliową-białą kotkę? Trochę dziwnie, ale kotka po jakimś czasie wróciła, więc zapomniał o tym na chwilę.
— Raczej to będzie tylko zwykły spacer.
Cieszył się, że w końcu gdzieś wyjdą bez nadzoru, więc wyszli z obozu, wchodząc w las zasypany śniegiem.
— Czy to prawda, że Kosaciec chce, żebyś, została jego partnerką? Trochę to dla mnie dziwne, gdy zbieraliśmy wrotycz, nie spodziewałem się tego, cóż czasami może być natrętny, ale nie zwracaj na to zbytnio uwagi. On zawsze był żywiołem, którego trudno poskromić, byłem jego mentorem, więc wiem, co mówię, przyznaję, że czasami naprawdę był nieznośny.
Zażartował z Kosaćcowej Grzywy, Niebiesko biały kocur nie należał do łatwych uczniów, ale mimo tego został dobrym wojownikiem, którego ceni. Nie przeszło mu przez głowę, że Sosnowa Gwiazda da mu ucznia, sądził, że ta wiedźma mu w ogóle nic nie da. Czuł się dzięki temu faktowi doceniony, że jednak coś znaczy dla swojego klanu mimo swojej drobnej budowy, która miała trochę mięśni. Właśnie, przecież chciał wiedzieć co u jego siostry.
— Co do imienia nie jest złe, choć mogłoby być lepsze, ta szrama nie pasuje do ciebie. Nie sądziłem, że Nikła Gwiazda będzie taki kreatywny, myślałem, że będzie gorzej, dobrze, że ci nie zostawił tego członu "Głupi". Zawsze było to irytujące w wymowie, zawsze wolałem cię nazywać Skarabeuszową Łapą, nie wiem, co to znaczy, ten pierwszy człon imienia, ale zawsze miałem wrażenie, że cię dobrze wyraża, choć to było dawno.
Miodowa Kora miał nadzieję, że jej nie zagada na śmierć, po prostu nieodzywanie się do swojej ulubionej siostry przez jakiś czas było trudne.
Oczy Wrotyczowej Szramy przez dłuższą chwilę po wyjściu z obozu błądziły gdzieś daleko, jakby w ogóle nie była obecna duchem w tej rozmowie. Dopiero gdy jej brat odezwał się ponownie, zastrzygła uchem i spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem. Pytanie Miodowej Kory kompletnie zbiło ją z tropu. Na moment uniosła brwi, a potem, ku jego zdziwieniu, wydała z siebie cichy chichot, który od razu próbowała ukryć.
— Ach! On...
Zaczęła, lecz urwała, lekko parskając z rozbawienia.
— To skomplikowane, wiesz?
Mruknęła cicho i odwróciła wzrok od kocura. On po prostu za dużo mówił, musiała mu przerwać, zanim Zalotna Krasopani dowiedziałaby się czegoś, co mogłoby im przeszkodzić.
Gdy jednak liliowy zaczął mówić o jej imieniu, znowu skupiła na nim wzrok. Zmarszczyła lekko brwi, a jej ogon poruszył się niespokojnie.
— Szrama... tak. Też nie przepadam za tym członem. Brukselka twierdzi, że Nikła Gwiazda zrobił to złośliwie, żeby mnie poniżyć.
Zamilkła na moment, jakby rozważała tę wersję wydarzeń.
— I chyba jej wierzę.
Westchnęła, a na jej pyszczku pojawił się smutek.
— Czasami zastanawiam się, jak wyglądałoby moje życie, gdybym wtedy... po prostu się zamknęła.
Chwilę trwała w milczeniu, zastanawiając się, jak kontynuować rozmowę. Atmosfera zrobiła się dosyć przykra, nie powinna taka być podczas spotkania brata i siostry. Wrotyczowej Szramie od momentu, w którym uzyskała blizny, nie szło zbyt dobrze w rozmowach. Zrobiła się nieco bardziej zamknięta w sobie.
— A u ciebie jak? Wszystko w porządku?
Zapytała, podczas gdy jej pyszczek rozchmurzył się na nowo.
— Ja... ostatnio wraz z Brukselką znalazłyśmy kocięta, dużo księżycy temu. Zostały uczniami, jestem z nich taka dumna, choć nigdy nie myślałam o zostaniu mamą.
Zaśmiała się, jednak w jej głosie kryła się nerwowość.
— Pokazywałam ci już je? Chyba nie, ale musisz ich poznać!
W oczach liliowej pojawiły się iskierki ekscytacji.
— Brukselka je nazwała. Horyzont, Sen, Gwiazdnica... a teraz są Zaćmioną Łapą, Senną Łapą i Gwiazdnicową Łapą.
Wymieniała powoli.
— Piękne, prawda?
— Rzeczywiście ładne imiona im wybraliście, skoro są już uczniami, to do nich zagadam, jak coś możesz odwiedzać też moje kociaki, jak się urodzą, będą wspaniałe jak ich matka.
Przypomniał sobie o swojej pięknej partnerce, jednak potem było mu żal siostry, tak bardzo chciał zmiany jej imienia na lepsze. Zasługiwała na to, po tym wszystkim, co przeżyła, żeby mieć normalne życie tak jak on.
— Szkoda, że nie ma sposobu, by ci je zmienił na lepsze, może mógłbym ci pomóc w tym.
Zastanawiał się przez chwilę.
— Nie może to trwać wiecznie. Ty nadal wierzysz w Mroczną Puszczę po tym wszystkim?
Weszli tak głęboko w las, że nawet docierali do opuszczonego obozowiska, Wrotyczowa Szrama popatrzyła na brata.
— Gratuluje kociąt, na pewno będziecie dobrymi rodzicami z Iskrzącą Nadzieją.
Tak szli i szli, aż nagle wzmianka o Mrocznej Puszczy sprawiła, że zatrzymała się, a jej uśmiech znikł.
— Nie wierzę już w Mroczną Puszczę.
Kotka rozejrzała się czy nikogo nie było w pobliżu, byli na tyle daleko, że nikogo tu nie było.
— Powiem ci jednak czemu, bowiem zasługujesz na prawdę, jesteś moim bratem, któremu mogę ufać. Od kiedy byliśmy uczniami i Sosnowa Gwiazda mnie upokorzyła, to mimo tego chciałeś ze mną rozmawiać, choć to mogło ci to grozić degradacją społeczną. Szczerze miałam do ciebie urazę przez chwilę, gdy na mnie naskarżyłeś na mnie jakiemuś wojownikowi, gdy ktoś nakrył nas na rozmowie i mieliśmy chwilę napięcia ze sobą, a potem po prostu zaginęłam... myślałam o tym przez chwilę i... nie jestem na ciebie zła, bo to nie twoja wina. To ich wina... to, co ci powiem, musi zostać między nami, możesz mi to obiecać? Raczej wiem, że tego nie wygadasz, bo nie jesteś gadułą, ale wolę się upewnić.
Kocur czuł, że po rozmowie o dzieciach ich rozmowa zmieniła się w coś poważnego, coś na, tyle że czuł tego ciężar. Kim byli ci oni, o których gadała Skarabeusz, miał się bać?
— Cokolwiek to jest, nie powiem nikomu, jesteś moją siostrą i dochowam twojej tajemnicy aż po grób.
Był na wszystko gotowy, chyba? Po prostu mógł się spodziewać wszystkiego, nawet, że duchy atakują, choć nie… byłoby to zbyt śmieszne jak na niego.
Wrotycz westchnęła.
— Klanowi Wilka grozi niebezpieczeństwo, stoi za tym wielka grupa zwana Kultem, która wierzy w Mroczną Puszczę i morduje koty w jej imieniu.
Czekaj, kult, który zabija koty bez powodu. Przecież Mroczna Puszcza była dobra a Klan Gwiazdy zły, co nie?
— Przecież Mroczna Puszcza jest dobra, tak mówiła przecież babcia? Nie wierzysz naszej babci?
Wrotyczowa Szrama przewróciła oczami, jakby usłyszała coś Głupiego.
— To, co opowiadała babcia, było przygotowywaniem nas do zostania kultystami. Kultyści od małego piorą mózgi kociakom, by poszli w ich szeregi, nic nie mówią o Klanie Gwiazdy i przedstawiają ich jako złych, nikt w Klanie nie ma jak posiąść innej wiedzy niż ta, która jest im dawna, dlatego to tak wygląda. Takim przykładem jesteś ty. Tak szczerze wiesz coś o Klanie Gwiazdy?
Kocur miał laga mózgu, jedyne co wiedział o Gwiezdnych, to że nie pozwalali medykom mieć kociąt i to tyle, nie był za tym, dla niego to było za głupie.
— Dobra masz mnie. Nie mam dużej wiedzy na temat Klanu Gwiazdy, ale co oprócz tego?
Był ciekawy czy oprócz krwiożerczego kultu jeszcze coś będzie coś niepokojącego. Nie wiedział przez ten czas, że był przygotowywany do zabijania kotów w imię religii, to trochę niedorzeczne w imię wiary kogoś zabijać. On może zabił Miedziany Kieł, ale bronił Wilczej Łapy, zrobił to w obronie słabych, nie miał złego powodu, by kogoś zabić. W imię bliskich można było to zrobić, ale w imię niczego nie miało to już usprawiedliwienia w jego oczach.
Jego siostra wyjaśniała dalej.
— Dostałam wizję od Gwiezdnych przodków, że jeśli nie uchronimy naszego domu przed kultem Mrocznej Puszczy, możemy skończyć marnie. Zwłaszcza że jest ich przewaga liczebna, jedyne co wiadomo, to do Kultu należą koty o nacięciu na lewym uchu lub prawym.
Miodowa Kora przez chwilę milczał, potem sobie coś przypomniał, jego była mentorka miała nacięcie na lewym uchu, Syczkowy Szept, Lodowy Omen, Mroczna Wizja, Nikła Gwiazda… zbierało się tego trochę, licząc, doliczył do bliskich mu kotów, do Cisowego Tchnienia i Topielcowego Lamentu, kocur załamał się i był w szoku.
— Mówisz o wszystkich? Przecież nasza mama i tata mają nacięcie na lewym uchu może to zwykły przypadek! Oni nie mogliby!
Jak jego bliscy rodzice mogliby to zrobić? Nie wierzył w to, przypomniał sobie, że nawet babcia miała nacięcie na uchu, czy wszystkie znaki na tym świecie musiały na to wskazywać? Chciał tylko usłyszeć od Wrotyczowej Szramy, że oni nie są w kulcie, że nie są w to zamieszani. Siostra położyła łapę na jego łapie.
— Przykro mi, że musisz to usłyszeć. Dlatego musimy uratować klan przed zgubą, żeby oni też nie ucierpieli. Wchodzisz w to?
Wierzył jej, choć nie wiedział co o tym myśleć, miał mgłę myśli, której nie mógł opanować, lecz nie tylko musiał ratować rodziców przed niebezpieczeństwem, ale też i swoją partnerkę i przyszłe pociechy. Nawet jeśli dopiero co poznawał ten cały Klan Gwiazdy.
— Jasne pomogę ci, pomogę naszemu domowi.
Koty patrzyły na siebie, a Skarabeusz skinęła mu głową, by już wrócili do domu, także wracali. Upolują coś, a następnie dojdą do obozu.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz