Odkąd wieść o jej ciąży rozeszła się po klanie, już kilkukrotnie była mniej lub bardziej dyskretnie pytana przez niektóre koty o tożsamość ojca kociąt, które za dwa księżyce miały się narodzić.
Pierwszym kotem, od którego usłyszała to pytanie była Pajęcza Lilia. Ruda kocica w dość delikatny sposób, jak na nią, zapytała się Szanty, czy ich rodzina przypadkiem nie powiększy się o kolejnych członków, tym samym jasno sugerując kogo miała na myśli jako ich ojca. W odpowiedzi wieczna królowa pokręciła jedynie przecząco głową, nie będąc w tamtej chwili wydusić z siebie ani jednego słowa. Ruda medyczka dostrzegając zmieszanie Szanty, zmarszczyła jedynie brwi, prychnęła i zasugerowała odpoczynek ciężarnej.
Nie umknęło jej rzucone przez brata mordercze spojrzenie w stronę głównej medyczki, który w tym czasie siedział w kącie legowiska medyków. W przeciwieństwie do rudej kocicy, kremowy kocur o nic sie nie spytał szylkretki, przynajmniej na razie. Zamiast tego sięgnął po jedno z ziół dedykowane dla brzemiennych i trzymając je w pysku, pokuśtykał w jej stronę. Przyjęła je bez słowa, ocierając pojedynczą łzę z pyska.
Kolejnymi kotami, które próbowały się dowiedzieć czegoś na temat kocura odpowiedzialnego za stan Rozkwitającej Szanty była reszta jej rodzeństwa, w szczególności Kminkowy Szum, który zaczął snuć teorie dotyczące tego, że ktoś kotkę skrzywdził. Mimo zapewniem płynących z pyska królowej, co jakiś czas poruszał ponownie ten temat, chcąc się upewnić, że kocięta zostały zrodzone z prawdziwej miłości. Która po drodze roztrzaskała się w drobny mak.
– Kminku, proszę cię, przestań. Nie chcę o nim rozmawiać.
– Ha, czyli miałem rację! Niech ja go tylko dorwę... – powiedział kierując się w stronę wyjścia z kociarni i najpewniej z obozu. Opadający Rumianek wzdychając, pożegnał się z siostrą i ruszył powstrzymać wojownika przed ganianiem za samotnikiem, który na pewno ruszył w kolejną podróż, do odległych krain. Na pewno był już daleko stąd. Dobrze dla niego, nie doświadczy przynajmniej gniewu Kminkowego Szumu.
Rozkwitająca Szanta westchnęła, kładąc głowę na posłaniu. Dostrzegła, że przygląda jej się para fioletowych oczu. Biała puchata kulka niepewnie zbliżyła się do królowej, uważnie przyglądając się jej brzuchowi. Zapytała się czy królowa spodziewa się kociąt, na co zgodnie z prawdą przytaknęła. Zaskoczona uniosła głowę, gdy biała koteczka dotknęła łapą jej brzucha i cicho coś wymruczała pod nosem, jakby modlitwę aniżeli przekleństwo. Królowa odwzajemniła uśmiech Wróżki, gdy koteczka uważnie się jej przyglądała, dziękując jej za "błogosławieństwo". Co prawda wątpiła w wyjątkowość trójki kociąt i ich powiązanie z pawiem czy z Klanem Gwiazdy, a już na pewno nie przepadała za jednym z ich rodziców, jednak rozczulił ją widok i zachowanie kotki, i nie miała serca jej od siebie odgonić. Ponownie ułożyła głowę na posłaniu i przymknęła oczy, wsłuchując się w śpiewaną przez koteczkę kołysankę, dzięki której szybciej zasnęła.
Ostatnim z kotów, którego ciekawiła tożsamość ojca jej kociąt był Poczciwy Dziwaczek. Kocurek, który traktował ją po części jak matkę, bądź starszą siostrę. Gdy tylko do jego uszu doszła wieść o tym, że Szanta została nie tyle co w teorii, ale i w praktyce królową, przyniósł ciężarnej ...rybę. Podobno ktoś mu powiedział, że królowe oczekujące potomstwa powinny jeść ryby, aby ich potomstwo urodziło się mądre, silne, a ich sierść była lśniąca. Strzepnęła uchem na słowa kocura. Mimo, że nie wierzyła jego radom, którymi ją zasypał, podziękowała za posiłek.
– Chciałbym, aby jeden z nich wyglądał jak ja – wyznał nieśmiało, uśmiechając się do królowej. – Byłby moim małym braciszkiem... Albo siostrzyczką.
– A ja nie chcę żeby wyglądał jak ty. – odmiauknęła królowa, sprawiając, że kocurek zawstydził się jeszcze bardziej. W jego oczach pojawiła się niepewność i strach przed odrzuceniem. Przygryzł zdeformowaną część pyszka. Starał się coś jeszcze powiedzieć, jednak Szanta mu przerwała. – Wolałabym, aby każde z moich kociąt było jedyne w swoim rodzaju. Wyjątkowe, na swój sposób, nie do podmienienia, jak miało to miejsce do tej pory. Burasem o zielonych oczach możesz być tylko ty i nikt więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz