— Nic się nie stało — miauknęła po chwili, unosząc kąciki ust. — Nie wiedziałam, że sprawia Ci takie problemy…
Zażenowany wyraz pyska kocura nie zniknął.
— Naprawdę! — kontynuowała, robiąc krok do przodu i chwilowo zapominając o otaczającej ich wodzie. Jedna z jej łap zapadła się nieco w piasku… Syknęła zaskoczona, gdy jedna z mocniejszych fal uderzyła o jej pierś, a kropelki dosięgły mordki. Spojrzała niechętnie na mokre futro — Uh… Już mi chyba wystarczy kąpieli.
*noc zgromadzenia 14.07*
Nieuważnie stawiała łapy na śliskich, zabłoconych trawach terenów klanu Klifu. Podążała za innymi, znajomą jej ścieżką, ale jej spojrzenie uniesione było ku ciemnemu niebu, a głowa wysoko w chmurach. Klanie Gwiazdy, co się tej nocy wydarzyło?
Była pewna, że jej myśli powinna zaprzątać tajemnicza osobowość, która wtargnęła na zgromadzenie, albo głowa Potrójnej Łapy, którą parę kroków przed nią właśnie niósł jej ojciec… Ale odbiegały one w totalnie innym kierunku. Takim o czerwonym malunku na czole i krzywym zgryzie.
Końcówka jej ogona drżała nerwowo. Kurcze. W myślach niebieskiej rozbrzmiewały jej własne słowa. “Śliczna? Wiem.” Czy w ogóle powinna mówić takie rzeczy? Czy to nie było nie na miejscu? Przechyliła głowę lekko w bok. Szałwiowe Serce nie wyglądał, jakby czuł się niekomfortowo… Co najwyżej bardzo się speszył. A to, musiała przyznać, było nawet zabawne. Podobało… Podobało jej się to. Że tak reagował. I to nie tylko tym razem.
Przyspieszyła nieco kroku, marszcząc brwi. No nie. Czemu jej się to podobało? Wolała pewne siebie koty, nie jąkającego się w jej towarzystwie nocniaka. Tak. Mhm… Jej wąsy zadrżały z powątpiewaniem. Klanie Gwiazdy… To wszystko przychodziło jej tak jakoś… Naturalnie. Przekomarzanie, komentarze, które ktokolwiek inny mógłby uznać za flirt. Czy to był flirt? Czy Szałwiowe Serce brał ją na poważnie? Czy chciała, aby brał ją na poważnie?
Nawet nie zauważyła, kiedy dotarli do obozu. Od razu wskoczyła do swojego posłania i zaczęła wylizywać do sucha sierść. Dreszcz przebiegł po jej grzbiecie. Czemu było jej tak zimno? Niechętnie przypomniała sobie jasne futro księcia i ciepło, które się od niego rozchodziło, gdy przylgnęła do jego boku… Położyła głowę na łapach i wydęła dolną wargę. Może po prostu pójdzie spać… Może jest za późno na takie przemyślenia.
***
Fale uderzały o piasek. Biała piana mieszała się ze śniegiem, ściągając go ze sobą, do morza, wraz z ruchem wody.
Był to już kolejny z jej spacerów, na który udało się jej wyjść bez nadzoru kogokolwiek. Zamruczała cicho, odwracając się przodem w głąb ich terenów. Cieszyła się, nie czując uważnego spojrzenia brata czy ojca z tyłu głowy. Jeden krok bliżej do tego, co było wcześniej.
Ruszyła dalej, chcąc zejść z plaży; piasek osuwał się pod jej łapami, nie dając poczucia stabilności. Jej krok nadal był wolny, ale bardziej zgrabny, niż na początku, z czego była bardzo dumna. Co prawda nie mogła jeszcze gonić za zwierzyną, ale było to coś. Jeszcze do tego dojdzie… Miała nadzieję, że niedługo.
Ucisk w klatce piersiowej zmusił ją do zatrzymania się. Zmarszczyła brwi z niezadowoleniem, dając sobie chwilę na “niepotrzebny” odpoczynek. Nie rozumiała, dlaczego dokuczał jej kaszel, dlaczego nigdy nie miała wystarczająco powietrza w płucach. Dlaczego jej głos stał się cichy i chropowaty, i zawodził ją tak często, tracąc swoje charakterystyczne brzmienie, które tak bardzo lubiła.
Zdenerwowana trąciła łapą kępę trawy. Zapchlony Klan Wilka.
Jej uszy wychwyciły cichy szelest, stając się bardziej wyczulone niż wcześniej, aby nadrobić za połowę straconego zmysłu. Wydawało się jej, że usłyszała kroki; jednak niczego nie zauważyła. Zapomniała jednak o tym, że za nią, z prawej strony, rozciągają się tereny klanu Nocy, których nie była w stanie dojrzeć. Odgłos łap zdawał się do niej przybliżyć, aż w końcu nagle ucichł. Dopiero wtedy zwróciła mordkę w tamtą stronę, czując na sobie czyjeś spojrzenie.
Powitał ją widok znajomego pyska Szałwiowego Serca. Jej myśli od razu zapełniły się wspomnieniami z ostatniego zgromadzenia, sprawiając, że poczuła nerwowy ucisk w brzuchu. Już chciała się odezwać, przywitać przyjaciela, jednak szok widoczny w jego oczach ją powstrzymał.
Dobry nastrój powoli ją opuścił. Ah, no tak. Jej ogon odruchowo przywarł do prawego uda. Ucisk w piersi utrzymał ją w przekonaniu, że pozostanie cicho; wbiła niepewne, zmęczone spojrzenie w kocura. Uniosła lekko kąciki pyszczka, jednak jej podbródek zadrżał.
<Szałwiowe Serce?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz