W trakcie wojny
Noc była gęsta jak smoła, a powietrze pachniało walką i krwią. Wilcza Łapa biegł tuż obok Miodowej Kory, ich futra smagał wiatr, a pod łapami dudniła ziemia. Gdzieś przed nimi, w mroku, błyszczały oczy Miedzianego Kła — wojowniczki z Klanu Klifu. Krzyki i szczęk pazurów niosły się po terenach. Wojna rozgorzała na całego. Wilcza Łapa poczuł, jak serce wali mu w piersi, ale nie zwolnił ani o krok. Wiedział, że dziś nie może się cofnąć. Miodowa Kora biegł obok, jego spojrzenie było twarde jak kamień — byli w tym razem. Gdy wpadli na polanę, Miedziany Kieł czekała już na nich, skulona, gotowa do skoku. Pierwsze uderzenie było tak silne, że ziemia aż się zachwiała. Pazury cięły powietrze, futro fruwało w mroku. Wilcza Łapa rzucił się z boku, odciągając uwagę wroga, podczas gdy Miodowa Kora z furią zaatakował od przodu. Walczyli jak jeden organizm — bez słów, tylko z czystym instynktem.
— Zdrajca! Będziesz patrzeć, jak twoja rodzina umiera! Jesteś zdrajcą! — wysyczała w stronę Wilczej Łapy. Czekoladowy nie mógł sobie pozwolić na takie traktowanie. Krew Miedzianego Kła plamiła liście, ale ona wciąż trwała, wściekła i dzika. Dopiero kiedy Miedziany Kieł przyszpiliła czekoladowego do ziemi, Miodowa Kora powalił ją ciosem w szyję, wojowniczka z Klanu Klifu upadła, dysząc ciężko. Po chwili jej klatka piersiowa przestała się ruszać. Bitwa wokół nich trwała, ale oni stali ramię w ramię, cali w kurzu, krwi i dumie. Martwa wojowniczka Wilczej Łapie pozostawiła pamiątkę po tej bitwie. Duża rana na klatce piersiowej już z nim zostanie na długo.
— O... Dziękuję Miodowa Koro, widzisz? Tworzymy zgrany duet — zachichotał Wilcza Łapa. Miodowa Kora przytaknął, na pewien czas się rozdzielili. Wilcza Łapa pobiegł w stronę uzdrowicieli Klanu Klifu, dostrzegł tam swoją siostrę. Próbował cicho do niej zagadać.
— Psst! Asterko...! — Pół szeptem zawołał siostrę, kompletnie rozkojarzona wbiła wzrok w swojego brata, nie dowierzając co się właśnie dzieje. Świdrowała wzrokiem po całym terenie bitwy.
— J-Jeżynek...? C-Co ty tutaj robisz! Dlaczego walczysz przeciwko nam... O co chodzi... Nic nie rozumiem! — Astrowa Łapa nie mogła uwierzyć w to, co właśnie widzi. Czekoladowy uczeń do niej podszedł, polizał ją za uchem. Siostra się w niego wtuliła, nie widzieli się przez kilkanaście księżyców.
— Hej Asterko... Ja już nie jestem Jeżynkiem. Jestem Wilcza Łapa i no... Wiesz... — Próbował mówić spokojnie, jego głos się łamał — było to słychać przy niektórych słowach.
︶⊹︶︶୨୧︶︶⊹︶
Chwilę ze sobą rozmawiali. Astrowa Łapa wydawała się nerwowa przez zaistniałą sytuację, jedyne co dostał od siostry na pożegnanie, był śliczny fioletowy kwiatuszek z jej futra. Wilcza Łapa odszedł od siostry z zaszklonymi oczami, kierując się w skwer wojny.
Kilka księżyców po wojnie
Pogoda nie należała do najłatwiejszych. Wszędzie było błoto z samego rana, śpiew ptaków był ledwie słyszalny przez wiatr. W nocy najwidoczniej musiało ostro padać. Poranek był chłodny i zniechęcał do opuszczania legowiska. Wilcza Łapa jednak wyszedł, aby coś zjeść i porozmawiać z Brukselkową Zadrą. Liliowa wojowniczka już siedziała na polanie, rozmawiała z Nikłą Gwiazdą. Wilcza Łapa nie chciał im przeszkadzać w rozmowie, więc po prostu poczekał gdzieś z boku przy jednym z krzaków. Gdy zobaczył, że dwójka się rozchodzi, Wilcza Łapa podbiegł do Brukselkowej Zadry. Wojowniczka się z nim pogodnie przywitała.
— Brukselkowa Zadro... Kiedy zostanę wojownikiem? — Czekoladowy spojrzał z iskrą nadziei w oczach na swoją mentorkę. Wiedział, że jest już gotowy i nie chciał dłużej czekać.
— Już nie długo Wilcza Łapo! — zachichotała i uśmiechnęła się do swojego ucznia. Koty zaczęły wychodzić już z legowisk. Pogoda nadal była jaka była. Nikła Gwiazda zwołał zebranie klanu. Wilcza Łapa wraz z Brukselkową Zadrą zwrócili głowy w stronę miejsca przemówień, na którym siedział lider. Wojownicy wraz z uczniami zbierali się dookoła Nikłej Gwiazdy, aby dowiedzieć się, co ma do przekazania. Czekoladowy wraz z liliową usiedli w tłumie kotów. Lider wydobył z siebie kilka słów.
— Ja, Nikła Gwiazda, przywódca Klanu Wilka, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. — Nikła Gwiazda wskazał na Wilczą Łapę, a oczy ucznia zaświeciły się z radości, ekscytacji oraz dumy.
— Wilcza Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia? — Wpatrywał się tylko w tego jednego ucznia, którego pochodzenie było znane tylko jego mentorce.
— Przysięgam! — Uniósł dumnie głowę do góry, skrobał pazurami ziemię, nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje.
— Mocą naszych potężnych przodków nadaję ci imię wojownika. Wilcza Łapo, od tej pory będziesz znany jako Wilczy Skowyt. Klan ceni twoją lojalność i odwagę, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Wilka! — Po skończonej wypowiedzi lider dotknął nosem głowy nowego wojownika. Klan skandował nowe imię czekoladowego.
– Wilczy Skowyt! Wilczy Skowyt! Wilczy Skowyt!
Brukselka patrzyła na niego z dumą i uśmiechem na pysku. Wiedziała, że Wilczy Skowyt nadal będzie do niej przychodzić po rady, albo porozmawiać o głupotach. Tak jak zawsze. Mimo iż pogoda nie dopisywała, dla Wilczego Skowytu ten dzień był najlepszym pod słońcem.
[803 słowa + opis walki Klanu Wilka z Klanem Klifu]
[przyznano 16%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz