Kocur właśnie wyszedł z legowiska wojowników. Dziękował Klanowi Gwiazdy, że miał ciepłe futerko, gdyż pogoda ostatnimi czasy ich nie rozpieszczała. Otrzepał się ze śniegu i podszedł do patrolu łowieckiego, do którego został wyznaczony. Kosaćcowa Grzywa uśmiechnął się w jego stronę.— Czyżbyś się z nami wybierał na polowanie? Czas najwyższy! — zaśmiał się, trącając czekoladowego w ramię. Szczawiowe Serce zaśmiał się niezręcznie w odpowiedzi.
— Im więcej łap tym lepiej, czyż nie… — stwierdził, po czym podążył za kotami, które zaczęły wychodzić. Zdecydowali się rozdzielić, więc skierował się głębiej w las. Polowanie było jedną z jego ulubionych czynności, no, może poza sprzątaniem w obozie. Uwielbiał wszystko organizować, układać… Dawało mu to jakiś spokój wewnętrzny. Zauważył mysz, która chodziła pod jednym z drzew. Przykucnął, zbliżając się do ofiary, a gdy był już wystarczająco blisko, wyskoczył, lądując prosto na myszy. Popatrzył na ofiarę, po czym spojrzał na niebo. Westchnął.
— Klanie Gwiazdy, dziękuję za tę ofiarę — spojrzał w dół — w tych czasach będzie potrzebna…
— Klan Gwiazdy? — Kocur prawie podskoczył, gdy z krzaka wyskoczył Kosaćcowa Grzywa. Momentalnie zdecydował się bronić.
— Co? Nie, ja, ja tylko… — Zaczął się plątać, nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy. Ku jemu zdziwieniu jednak, kocur patrzył na niego z uśmiechem.
— Spokojnie, spokojnie. Przychodzę w pokoju. Również wierzę w Klan Gwiazdy… — ściszył głos, po czym się rozejrzał. Gdy już upewnił się, że nikogo nie ma, podszedł bliżej do kocura. — Wiesz, dość dobrze cię znam. Podejrzewałem, że nie jesteś w kulcie…
— Kulcie.?! — pisnął czekoladowy, na co Kosaciec zjeżył się i zakrył mu pyszczek łapą.
— Tak, może jeszcze to na mównicy powiedz! Słuchaj… Nikt nie może się dowiedzieć o tym, że wiesz. Nie możesz się przyznać nikomu. Ta rozmowa nie wychodzi nigdzie, rozumiesz? — na jego słowa Szczawik kiwnął głową. Srebrny puścił jego pyszczek i usiadł wygodnie i jak gdyby nigdy nic zaczął wylizywać futro na klatce piersiowej. Czekoladowy sam usiadł, a po chwili starszy kontynuował swoją wypowiedź. — A więc… W Klanie Wilka są koty, które wierzą w Mroczną Puszczę. To pewnie może i zdążyłeś zauważyć, jednak oprócz tego dla wybranych istnieje też kult. Kult, w którym mordują koty, składają ofiary i modlą się do Mrocznej Puszczy. Wokół niego rozchodzi się hierarchia naszego klanu.
— Brzmi okropnie… — Kocur się wzdrygnął. Kosaciec szeptał, aby nikt ich nie usłyszał. Szczawik nie chciał wiedzieć, co by się stało, gdyby ktoś się dowiedział o tym, że wiedzą.
— Bo jest okropne. Kult wyniszcza nasz klan. Chciałbym móc go powstrzymać… — Spojrzał na ziemię, przez chwilę rozmyślając. — Ale to nie takie łatwe.
— Rozumiem… — Szczawiowe Serce skinął.
— Cóż, wracajmy do reszty. Nie chcemy wyglądać podejrzanie. Tylko pamiętaj, nikomu ani słowa. — Na słowa starszego Szczawik skinął głową.
— Zrozumiano! — Po tych słowach podążył za srebrnym do reszty grupy łowieckiej. Wracając do obozu rozmyślał nad słowami starszego. Kult… W Klanie Wilka… Co, jeśli sam znał dobrze koty, które w nim są? Wzdrygnął się. Wolał o tym chyba nie myśleć…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz